Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 18 stycznia 2022

Madera - kraina wiecznej wiosny, cz. 2. Canico - hotel i okolica

Na Maderze wylądowaliśmy rano i po odebraniu bagaży i sprawdzeniu przez obsługę lotniska naszych QR Codów z platformy Madeira Safe udaliśmy się do autobusów, które rozwiozły nas po hotelach.
Nasz hotel znajdował się w miejscowości Canico, a właściwie w jej turystycznej części Canico de baxio.
Canico to trzecie co do wielkości miasto Madery, liczy sobie około 13 tys. mieszkańców. Miasteczko przez długi czas traktowane było jako sypialnia Funchal, jednak od lat w części Canico de baixo rozbudowywana jest baza turystyczna z hotelami, apartamentami na wynajem i bazą nurkowania.
Wybrzeże przy Canico znajduje się w większości na klifie, z bardzo słabym dojściem do oceanu. Niewielka kamienista plaża Praia dos Reis Magos 

znajduje się tuż przy krótkiej, ledwie 500 metrowej, promenadzie. 
Tam też jest kąpielisko ze schodkami, drabinkami i linami. 

To praktycznie jedyne miejsce, gdzie każdy może przyjść i się wykąpać. Po drugiej stronie miasteczka, przy jednym z hoteli jest restauracja i bar z basenem i jeż jest zejście do morza i można się kąpać.
Hotel, w którym mieszkaliśmy też położony był na klifie i miał zajścia do wody i nawet jeden basen ze słoną wodą, do którego wlewały się oceaniczne fale. 
Sam hotel okazał się całkiem fajny, z pokoju mieliśmy "boczny widok na ocean" 
a z jadalni pełny widok na ocean :P 
Najważniejsze, że jak dojechaliśmy do hotelu przed 9.00 rano to od razu dostaliśmy pokoje, nie musieliśmy czekać do rozpoczęcia doby hotelowej do 15.00. 
I zaraz po przyjeździe szybko się ogarnęliśmy i ruszyliśmy na podbój okolicznych terenów. W Canico de baixo jest kilka restauracji i knajpek, kilka sklepów, ale był to pierwszy dzień świąt w dodatku rano, więc wszystko było nieczynne. Ruszyliśmy więc promenadą w stronę kąpieliska miejskiego i dalej na horyzoncie, w kierunku wschodnim zobaczyliśmy górkę - punkt widokowy Miradouro Pico da Atalaia.
No i po zejściu z promenady nastąpiło pierwsze zderzenie z rzeczywistością, czyli bardzo strome podejście pod górkę ;) 


Jadąc na Maderę trzeba pamiętać, że tam jest ciągle pod górkę lub z górki, ale nie łagodnie tylko tak naprawdę sporo. Więc jak zobaczyłam to pierwsze podejście - dodam, że była to droga asfaltowa, po której jeździły samochody (to nic że na jedynce ;)) - to lekko zwątpiłam, ale po pierwszej górce potem już było coraz lepiej. Spacer na punkt widokowy miał jakieś 2,5 km, już po drodze nie mogłam się napatrzeć na te wszystkie kolorowe rośliny. 
Sam widok ze szczytu jeż bardzo fajny i co najważniejsze, jak tam się cudownie oddychało. Podczas wyjazdu na taką wyspę wreszcie czuć zapach powietrza. Nie ma kominów, nie ma zadymienia, a ewentualne spaliny samochodowe rozwiewa wiatr. 
Wracając odkryliśmy jeden otwarty sklep, zrobiliśmy więc drobne zakupy, i po krótkim  pobycie w pokoju ruszyliśmy dalej tym razem na zachód w stronę Ponta do Garajau. 
Ponta do Garajau to niewielki półwysep, a raczej cypel, z pięknymi widokami, nad którym wznosi się figura Cristo Rei- posąg postawiony w 1927 r na podobieństwo brazylijskiego Chrystusa z Rio de Janeiro, tyle że znacznie mniejszy i znacznie niżej położony.
Poniżej cypla znajduje się kamienista plaża Praia Ponta do Garajau, na która można dojechać samochodem lub dojść po takiej drodze, 
można też skorzystać z kolejki linowej Teleferico do Garajau. Niestety nie dotarliśmy tam - kolejka poza sezonem jest nie czynna, a i drogą z góry wyglądała na zagrodzoną. Samo Garajau jest Rezerwatem Przyrody - w 1986 r. ochroną objęto strefę od linii brzegowej do 50 m w głąb morza. Woda tam jest ponoć krystalicznie czysta i zamieszkuje ją wiele gatunków różnych morskich stworzeń. Dlatego też okolice Garajau to raj dla płetwonurków.
Z Ponta do Garajau udaliśmy się okrężną drogą do Canico, podziwiając widoki i patrząc jak żyją Maderyjczycy. 
Wstąpiliśmy nawet do lokalnego baru dla tubylców na kawę (0,50 EUR). Spacerem udało nam się dojść do centrum. Nie jest ono zbyt okazałe - mały ryneczek z szopką (we wszystkich miasteczkach, które odwiedzaliśmy były szopki), kościół, kilka barów, ale trzeba przyznać, że jest czysto i schludnie. 
Potem jednego razu podjechaliśmy tam jeszcze wieczorem i wieczorne iluminacje nadały mu jeszcze więcej uroku.
 cdn...


2 komentarze:

  1. Widok z jadalni fantastyczny! Po mnie łatwo można poznać, że mieszkam daleko od morza, bo ilekroć jesteśmy gdzieś nad oceanem, to zawsze jemy na takim tarasie, na świeżym powietrzu, podczas gdy miejscowi siedzą schowani pod dachem i tam sobie gaworzą z obsługą :)

    Czyli nocowaliście w tym hotelu na 12 zdjęciu? Sama nie wiem, czy bardziej zachwyca, czy przeraża mnie jego lokalizacja! ;) Zastanawiam się, jak to wygląda w czasie sztormów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam morze, jego zapach, szum, mogę gapić się godzinami ! I nie ważne czy wieje, dla mnie jest super !
      Nie to na zdjęciu 12 to basen przy barze i restauracji przy innym hotelu. Nasz jest na zdjęciu 13, 14 i 15, no i oczywiście taras :)

      Usuń