Ostatniego dnia po śniadaniu ruszyliśmy do wypożyczalni i oddaliśmy samochód. Ubezpieczenie full opcja nam się przydało, bo gdzieś ktoś nas przetarł, ale dzięki takiej opcji ubezpieczenia nie ponosiliśmy żadnych dodatkowych opłat. Kierowca z wypożyczalni odwiózł nas na lotnisko.
Na lotnisku, jak wspominała w jednym z pierwszych wpisów o Jordanii wymieniliśmy jeszcze pozostałe JOD-y na USD po dokładnie takim samym kursie jak je kupowaliśmy. Nie było z tym żadnego problemu. Na lotnisku mieliśmy trochę czas u do odlotu, ale do roboty za wiele tam nie było.
Czy pojechałabym tam znowu? Zdecydowanie nie, raz mi wystarczy.
Nie odradzam, każdy z nas jest inny i może lubić coś innego, a najlepiej przekonać się na własne oczy, czy też na własnej skórze.
Na pytanie co najbardziej mi się podobało - jeśli czytaliście pozostałe posty odpowiedź znacie - oczywiście Wadi Rum, miejsce magiczne i choćby dlatego, że tam byłam nie żałuję tego wyjazdu.
Nie będę za to wspominać dobrze miast jordańskich i tego wielkiego brudu na każdym kroku. To jednak nie moje klimaty.
Koniec.