Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Grudniowy wyjazd do Jordanii cz. 9 - Madaba i okolice

Ostatnim punktem na naszej mapie podróży po Jordanii była Madaba. W sumie wstępny plan zakładał powrót do Ammanu na ostatnie noce, ale doszliśmy do wniosku, że z Madaby jest bliżej na lotnisko, tzn. do naszej wypożyczalni, a stamtąd na lotnisko.
Tym razem wybraliśmy sobie lepszy hotel - Grand Hotel, w końcu mieliśmy tu przywitać Nowy Rok ;)
Do miasta przybyliśmy wieczorem - podróż Drogą Królewską z Wadi Musa trwała trochę dłużej niż planowaliśmy, takie niezapowiedziane remonty i objazdy. W dniu przyjazdu byliśmy już tak padnięci, że po ulokowaniu się w pokoju, zdecydowaliśmy się na odpoczynek.
Po śniadaniu nie wyruszyliśmy jednak na zwiedzanie Madaby, ale wybraliśmy leżącą w pobliżu miasta  górę Nebo (835 m n.p.m.). Według Starego Testamentu to szczyt, z którego Mojżesz, przed śmiercią, zobaczył Ziemię Obiecaną.
Na szczycie góry znajduje się sanktuarium Mojżesza ze świątynią, stanowiska archeologiczne z mozaikami, wężowy krzyż z brązu, muzeum, ogród oliwny i głaz z napisem informującym, że to "Chrześcijańskie Miejsce Święte".
Z góry rozciągają się malownicze widoki, a specjalnie przygotowana mapa pomaga zorientować się w kierunkach, i wskazuje gdzie patrzeć, żeby zobaczyć najważniejsze miejsca znane z Biblii.
Wstęp do kompleksu kosztuje 2 JOD i nie obowiązuje Jordan Pass, ale zauważyliśmy to dopiero wychodząc z kompleksu.
Wracając do miasta skierowaliśmy się jeszcze w dół doliny, gdzie znajduje się Źródło Mojżesza, który według legendy uderzył laską w skałę i trysnęła z niej woda. Jest to jaskinia, przez którą płynie strumyczek dość ciepłej wody, tak, że można by to źródło zakwalifikować do ciepły źródeł Jordanii. Niestety, choć może trzeba było się już przyzwyczaić, też było tam niesamowicie brudno: pełno śmieci, plastiku i foliówek, ale już Wam oszczędzę tych drastycznych obrazów :)
Wracając zatrzymaliśmy się jeszcze w miejscu, gdzie turyści mogą kupować różne pamiątki z Jordanii - meble zdobione mozaiką, obrazy i inne gadżety. Jest tam też pracownia, gdzie panie na miejscu robią te obrazy.
Po powrocie do Madaby wyruszyliśmy do jej centrum, żeby zobaczyć tych kilka miejsc opisywanych przez przewodnik. Prawdę mówiąc nie ma tam zbyt dużo do zwiedzania. Miasto, które liczy sobie prawie 90 tys. mieszkańców i jest najważniejszym ośrodkiem chrześcijaństwa w całej Jordanii. 
Madaba i jej okolice znane są znane głównie z mozaiki i znajduje się tu wiele punktów archeologicznych z fragmentami zachowanej w lepszym lub gorszym stanie tej formy przekazu i zdobień.
Najbardziej znanym zabytkiem jest prawosławny kościół św. Jerzego, gdzie można zobaczyć słynną mapę z Madaby. To bizantyjska mozaika "mapa Ziemi Świętej", czyli terenu Palestyny i Dolnego Egiptu, która pochodzi prawdopodobnie z około 560 r.  Była to najlepsza topograficzna mapa sprzed powstania współcześnie znanej kartografii. Podobno jej wymiary pierwotnie wynosiły 21x7 metrów, ale do dziś pozostały tylko fragmenty rozrzucone po całym kościele. 
W samej świątyni znajduje się też wiele ikon w jaskrawych barwach. Wstęp kosztuje 1 JOD (też nie obowiązuje Jordan Pass, zresztą w innych miejscach w Madabie też).
Kolejnym miejscem, do którego się udaliśmy był kościół pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Jest to świątynia wybudowana w 1913 r., ale do budowy użyto elementów antycznych m. in. kolumn korynckich. Można tu w podziemiach zobaczyć studnie sprzed 3 tysięcy lat,wiele mozaik, model Madaby w VI wieku czy namiot Ruth.  
Studnia sprzed 3 tys. lat

Weszliśmy też na wieżę - dzwonnicę, z której rozciąga się widok na całe miasto. Choć wejście było wyzwaniem :)
Wejście nie miało więcej jak 120 cm wysokości
Wstęp do tego kościoła też kosztuje 1 JOD.
I tyle by było ze zwiedzania Madaby. Poza tymi dwoma miejscami (na stanowiska archeologiczne już nie mieliśmy ochoty) nie było nic do oglądania. Pochodziliśmy trochę po ulicach miasta, popatrzyliśmy na życie tam, 
znaleźliśmy kilka polskich akcentów (no dobra, dwa ;P), 
zjedliśmy coś i wróciliśmy do hotelu. To był Sylwester, ale w mieście nie było nawet śladu, żeby coś się działo. Kompletnie nic. Więc w ciszy i spokoju przywitaliśmy Nowy Rok i poszliśmy spać, bo kolejnego dnia trzeba było wracać do domu.

2 komentarze:

  1. z całym moim szacunkiem dla naszych chrześcijańskich symboli to sobie to inaczej wyobrażałam. Może porównywałam do Betlejem ? rozczarowujące

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Betlejem widziałaś? Bo może też grozi rozczarowaniem :/

      Usuń