Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

poniedziałek, 11 listopada 2024

Trochę NIEinstagramowe Bali, cz. 13 Sanur i okolice

W naszym nowym hotelu Puri Santrian w Sanur spędziliśmy najwięcej czasu, aż 4 noce.
Nasz apartament miał 60 m2, był przestronny czysty, była i wanna i prysznic, a widok z balonu wychodził na ogród. 




Teren hotelu jest bardzo rozległy, znajduje się kilka basenów, bary, restauracje, centrum SPA i wiele innych atrakcji wśród drzew i egzotycznej roślinności. Obiekt położony jest przy samej plaży, na której są leżaki i restauracja należące do hotelu. Taka odrobina luksusu 😉







Wykorzystaliśmy to miejsce w dużej mierze na odpoczynek – bieganie (przy plaży jest kilku kilometrowa ścieżka), pływanie zarówno w basenach, jak i w morzu, plażowanie i relaks. No oczywiście nie przez cały pobyt, ale w końcu nie samym zwiedzaniem i oglądaniem człowiek żyje. Spędziliśmy trochę czasu na plaży, która nie tonęła w śmieciach, była czysta, zadbana, jak zresztą większość plaż na Sanur. I to chyba było jedyne miejsce, gdzie były ładne plaże, ale to zasługa wybudowanych przy wybrzeżu hoteli.









Pospacerowaliśmy też po Sanur – jest to najstarsza turystyczna miejscowość na południowo – wschodnim Bali, pierwsze luksusowe hotele zaczęto tam budować w latach 60-tych XX wieku. W 1966 został oddany do użytku najwyższy hotel na wyspie

czwartek, 7 listopada 2024

Trochę NIEinstagramowe Bali, cz. 12 Najbardziej Instagramowy dzień na Bali ;)

Kiedy pani w recepcji powiedziała nam, że do świątyni Penataran Agung Lempuyang mamy pojechać o 5.00 rano byłam trochę zaskoczona, Świątynię otwierają o 6.00, a mieliśmy do niej tylko 10 km, więc po co tak wcześnie?
Posłuchaliśmy jednak i chwilkę po 5.00 wyjechaliśmy z hotelu. Po drodze mijaliśmy już nieźle rozkręcone bazary, momentami ciężko było przejechać. 

Gdy dojechaliśmy na parking (ten sam co dzień wcześniej) samochodów już trochę stało. Okazało się, że na górę do świątyni najlepiej/najszybciej dotrzeć busem, koszt w dwie strony za osobę jedyne 20.000 IDR (5 zł). Kupiliśmy bilety i pojechaliśmy. Gdy wysiedliśmy, wybraliśmy sobie z dużego kosza jakieś sarongi i dopiero po dłużej chwili zauważyliśmy, że ktoś rozdaje jakieś numerki. Okazało się, że to numerki do kasy i o godzinie 5.49 mieliśmy numer 25, 
a już 10 minut później po zapłaceniu 70.000 od osoby (ok. 18 zł) mieliśmy bilety i kolejny numerek, tym razem 24 i mogliśmy spokojnie ruszyć do świątyni.
Pura Lempuyang to hinduistyczna świątynia znajdująca się na zboczu góry Lempuyang. Jest to jedna z najwyżej położonych świątyń na wyspie. A z czego jest znana?  Przede wszystkim z Bramy Niebios, w której ukazuje się wulkan Agung. Napisałam, ze się ukazuje, bo często go nie widać, najlepsza widoczność jest albo wcześnie rano, albo wieczorem.

Ale nie w tym rzecz, zdjęcie w Bramie Niebios to taki „must have” podróżujących na Bali. Wyobraźcie sobie, że w kolejce do zdjęcia w tym  miejscu czeka się nawet 3-4 godziny!

Ten drugi numer, który dostaliśmy wraz z biletem był numerem w kolejce do zdjęcia!
Gdy weszliśmy na teren świątyni to zrobiliśmy zdjęcie tej bramy, a nawet zdjęcia w tej bramie, 

ale po kilku minutach przyszło dwóch panów, którzy wywoływali po numerze, dawało im się telefon i każdemu pstrykali po kilka ujęć. A że do obiektywu przystawiali płytkę 

to efekt zdjęcia był taki:

piątek, 1 listopada 2024

Trochę NIEinstagramowe Bali, cz. 11 Świątynia Matka i dalej w drodze

Droga z Kintamiani w dużej części wiła się przez las. Podczas samochodowej wspinaczki zatrzymaliśmy się jeszcze w punkcie widokowym, żeby spojrzeć z góry na jezioro i wulkan Batur i pojechaliśmy dalej.

Pierwszym punktem, który planowaliśmy zwiedzić w tym dniu była miejscowość Besakih, a właściwie nie tyle miejscowość, co znajdująca się w niej świątynia. To nie jest zwykła świątynia – Pura Besakih nazywana jest „Świątynią Świątyń” lub „Świątynią Matką” i jest uważana za najważniejszą z balijskich świątyń.


Jest to w sumie kompleks świątynny składający się z 22 świątyń i ponad 200 budowli, położonych na tarasach i połączonych schodami i wąskimi uliczkami. Początki tego hinduistycznego miejsca kultu datuje się na VIII wiek, wtedy na zboczu góry (a właściwie wulkanu) Agung powstała górska świątynia tarasowa Pura Besakith.





Dojechaliśmy na parking – duży, wielopoziomowy, przestronny z miejscem dla samochodów i autokarów, po drodze do budynku kasy jest oczywiście pełno stoisk z ubraniami, pamiątkami i innymi drobiazgami. Bilet wstępu dla osoby dorosłej kosztuje 60.000 IDR (ok. 16 zł), a w cenę wliczone jest też