Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

niedziela, 17 listopada 2024

Trochę NIEinstagramowe Bali, cz. 14 Nusa Penida

Podczas pobytu w Sanur wypadały moje urodziny! Ten dzień rozpoczął się naprawdę uroczo:
Po sportowym poranku i pysznym śniadaniu, 



już o 7.30 przyjechał po nas kierowca, który zawiózł  nas do portu Sanur, gdzie zaopatrzeni w bilety i instrukcje wsiedliśmy na szybki prom i po 30 minutach byliśmy na wyspie Nusa Penida.


Wulkan Agung widziany z promu
Nusa Penida jest oddaloną o ok. 25 km od Bali malowniczą wysepką. Jej powierzchnia to ok. 200 km2, a liczba ludności ok 60 tys. mieszkańców. Wokół wyspy znajduje się wiele miejsc do nurkowania, na powierzchni 1420ha znajdują się rafy koralowe. 
W porcie odebrał nas nasz przewodnik po wyspie i zaprowadził nas do bazy snorkelingowej.
 


I tu małe wyjaśnienie. Tym razem nie trzeba było brać przewodnika, to był nasz pomysł.  Zdecydowaliśmy się kupić w lokalnej agencji podróży w Saunr wycieczkę, w ramach której mieliśmy snurkowanie i zwiedzanie kilku najważniejszych punktów na wyspie, transport do portu i z portu do hotelu, bilety w dwie strony na prom, wstęp na wyspę, prywatnego kierowcę na Nusa Penida i lunch. Oczywiście można zorganizować wszystko samemu, i pewnie, gdybyśmy mieli zostać na przynajmniej jedną noc na wyspie, to tak byśmy zrobili, ale w ciągu jednego dnia, nie znając wyspy nie da się samemu ogarnąć tak wielu punktów.


W bazie zostaliśmy wyposażeni w płetwy, maski do snurkowania i kilkunastoosobową grupką ruszyliśmy do łódki. W czasie naszej blisko 3-godzinnej wyprawy schodziliśmy do wody 4 razy. Zaczęliśmy snurkowanie w Dolphin Bay, potem Manta Bay, dalej w okolicy Puyung Beach i na końcu przy Crystal Bay. Co prawda nie udało nam się zobaczyć ani żółwi, ani mant, ale i tak podwodne krajobrazy zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Niesamowity jest ten podwodny świat, w sumie tylko kilka metrów pod wodą. Co dopiero musi dziać się w głębinach 😊









Gdy wróciliśmy ok. południa, nasz przewodnik czekał na nas w bazie i zaraz po oddaniu sprzętu i przebraniu się w suche rzeczy ruszyliśmy na zwiedzanie najbardziej atrakcyjnych miejsc na wyspie. Pierwszą atrakcją była Angel’s Billabong. To naturalny basen między skałami, do którego wlewają się fale oceanu. Niestety nie można z niego korzystać, bo zdarzyło się tu kilka wypadków śmiertelnych i kąpielisko zostało zamknięte. Można je podziwiać z góry i faktycznie ładnie wygląda. 


W drodze na Angel’s Billabong można skorzystać z huśtawek i gniazda w iście Instagramowym stylu, ale wokół jakże pięknych miejsc jest nieodłączny klimat balijski czyli śmieci.


Niedaleko znajduje się kolejna sztandarowa atrakcja wyspy – Broken Beach. Jest to  ukryta plaża pod klifami, na którą można się dostać jedynie od strony morza, z klifów nie ma tam możliwości zejścia. Charakterystyczny dla tego miejsca jest łuk skalny, który przypomina Azure Window, które kiedy było na Gozo na Malcie. Wokół zatoczki zrobiliśmy krótki spacer. Miejsce z pięknymi widokami, ale zbyt dużo czasu się tam nie spędzi.



foto: Internet
Z Broken Beach pojechaliśmy prosto na lunch

a
stamtąd do ostatniej naszej atrakcji – klifu Kelingking, zwanego pieszczotliwie „T-Rex”. Jest to chyba najbardziej znane miejsce Nusa Penidy, bo występuje w na wielu stronach, obrazkach, folderach, reklamach. No czy nie kojarzy się Wam to miejsce?

Miejsce jest bardzo oblegane przez turystów, ale też bardzo zaśmiecone.
W dole jest plaża, na którą niestety nie zeszliśmy, z tego względu na ograniczony czas. Na plażę schodzi się po trudnej i wymagającej trasie blisko godzinę, a nieco więcej czasu potrzeba, żeby wejść na górę. Gdybyśmy nie byli ograniczeni czasowo to pewnie byśmy tam dotarli. Niestety czas pędził nieubłaganie, a nasz przewodnik pilnował żebyśmy przypadkiem nie spóźnili się na powrotny prom.
Żeby jednak ułatwić turystom zejście na plażę w tak cudnym miejscu Balijczycy postanowili zbudować windę (budowa trwa), którą już za jakiś czas każdy będzie mógł na plażę zjechać.





No i oczywiście, żeby zrobić sobie najlepsze zdjęcia z widokiem na klify znów trzeba zapłacić
😉
Powrotny prom mieliśmy o 16.00, a w porcie w Sanur czekał na nas ten sam kierowca co rano nas przywiózł.
Wycieczka zajęła nam razem z podróżą 9 godzin i zapłaciliśmy za nią 2.500.000 IDR (ok. 640 zł). Tak jak pisałam wcześniej pewnie zorganizowaliśmy sami taniej, ale w ciągu tak krótkiego czasu nie zobaczylibyśmy aż tyle. Po przybyciu na Nusa Penidę musielibyśmy ogarnąć bazę snurkową, potem po powrocie z wody znaleźć wypożyczalnię, wypożyczyć skuter, potem szukać miejsc, które chcemy zobaczyć i jeszcze zdążyć na ostatni prom ok. 17.00. Myślę, że gdybyśmy odpuścili część snurkową to mogło by się udać, a tak mieliśmy więcej atrakcji. Przez czas, który tam spędziliśmy zobaczyliśmy tylko kawałek południowo-zachodniej części wyspy, a jest kilka innych interesujących miejsc do odwiedzenia.
Nusa Penida różni się nieco od Bali - nie jest tak zielona i nie ma tak bujnej roślinności, mimo, że dzieli je tak niewielka odległość. Widoki na wyspie są niesamowite, między innym przez klify, których na Penidzie jest sporo. Niestety ilość śmieci i „tymczasowości” jest bardzo podobna, a do tego ilość turystów z roku na rok się zwiększa, więc myślę, ze będzie gorzej…
 
Po powrocie z wycieczki zdążyliśmy jeszcze na popołudniową herbatkę w hotelu.
Wieczorem poszliśmy jeszcze na urodzinową kolację, składającą się z przysmaków Bali i smażone lody na deser.


To były cudowne urodziny!
cdn…


4 komentarze:

  1. Ależ piękne morskie widoki nam dzisiaj zaserwowałaś, wow! Niezwykle urocze rybki - piękne podwodne królestwo, Elso, szczęściara z Ciebie, że mogłaś tego organoleptycznie doświadczyć! :)
    Mmm, jakie łakocie, zaczynam się ślinić jak pies chory na wściekliznę ;)
    Faktycznie, widzę tam t-rexa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, pod wodą jest pięknie! Myślę, że może kiedyś jakieś ABC nurkowania zrobię, bo bardzo mi się podobało.
      W moje urodziny była prawdziwa uczta balijska, było przepysznie. Do tego muzyka na żywo, a że ludzi nie było, to muzyk przysiadł się do nas i chwilę świętował z nami :)
      Chyba nie Ty jedyna widzisz T-Rexa, skoro tak to nazywają ;)

      Usuń
  2. nigdy nie nurkowałam to nie mam porównania ile coś takiego kosztuje gdzie indziej. Ale mogłabym spróbować w sumie ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie nurkowałam, to tylko snurkeling. Ale to jest piękne :)

      Usuń