Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

środa, 22 stycznia 2025

Powitanie z Afryką, cz. 2 Podstawowe informacje o Kenii

Jak zwykle na początek kilka podstawowych informacji o Kenii.
 Dane geograficzne:
Kenia jest położona we wschodniej Afryce nad Oceanem Indyjskim. Przecina ją równik. Powierzchnia całkowita wynosi 582 646 km², co pod względem wielkości czyni go 47 krajem na świecie. 
Kenia to kraj wyżynny o średniej wysokości 1600m n.p.m. Nabrzeże łagodnie przechodzi w kierunku zachodnim w Wyżynę Wschodnioafrykańską wypiętrzoną nawet do 2500 m n.p.m. W centralnej części kraju znajdują się dwie najwyższe góry, a właściwie masywy wulkaniczne Kenii - góra Kenia 5.199 m n.p.m. (druga najwyższa góra Afryki) i Aberdare 4.001 m n.p.m.
Z północy na południe kraj przecina Wielki Rów Afrykański, stanowiący fragment największej tektonicznej doliny ryftowej na Ziemi. Jego szerokość na terenie Kenii wynosi od 35 do 160 km, a głębokość nawet 1.000 metrów. 

Na jego dnie powstało kilka jezior zarówno słonych, jak i słodkowodnych. Jezior w Kenii jest kilka, do największych należą Jezioro Rudolfa i Jezioro Wiktorii, jednak to drugie należy do Kenii tylko w 6%. 
Największe rzeki Kenii to Tana i Galana, pozostałe to rzeki okresowe, pojawiające się w porze deszczowej.
Największym miastem i zarazem stolicą Kenii jest Nairobi, które zamieszkuje ponad 5 mln ludzi. 
Ustrój polityczny:
Kenia to tzw. demokratyczna republika prezydencka. Prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych na 5-letnią kadencję. Władze ustawodawczą stanowi dwuizbowy parlament.
Kenia niepodległość odzyskała w 1963, do tego czasu od lat 90-tych XIX wieku była kolonią brytyjską.

Ludność:

Kenię zamieszkuje blisko 58 mln ludzi, z czego blisko 80% w wieku poniżej 35 lat! Średni wiek mieszkańców tego kraju według danych z 2022 roku wynosi 24,3 lata. 
30% Kenijczyków żyje w miastach, z czego w samej stolicy oficjalnie ok 5 mln.
Kenia jest uważana za jeden z najbardziej zróżnicowanych etnicznie krajów Afryki.

Język:
Językami urzędowymi w Kenii są angielski i suahili. Jako ciekawostkę dodam, że mówi się tam w ponad 50-ciu językach! Jeżyk angielski jest powszechny i wszędzie można się dogadać. 
Z własnej obserwacji dodam, że Kenijczycy mają talent do nauki języków - spotykaliśmy w wielu miejscach osoby, który w sposób komunikatywny i bez większych błędów porozumiewali się w kilku językach np. polskim, włoskim i niemieckim. Najbardziej zadziwiało to, że tych języków uczyli się sami - od turystów i z Internetu.
Religia:
Religią dominująca w Kenii jest chrześcijaństwo, które trafiło do Kenii za sprawą Portugalczyków już w XV w. Ponad 85% całej populacji stanowią chrześcijanie (najliczniejsi są protestanci - ponad 53% katolicy ok. 20%), ok. 11% to muzułmanie, a pozostali deklarują tradycyjne religie. Przy czy tej statystyce trzeba przyjrzeć się trochę "przez palce", bo wielu Kenijczyków deklarujący się jako chrześcijanie jednocześnie przynależą do religii swoich przodków i lokalnych wspólnot. I tak np. bardzo popularne jest wielożeństwo również wśród chrześcijan.
W samej Kenii zarejestrowanych jest ponad 4 tysiące różnych kościołów.
Waluta, płatności, ceny:
Walutą Kenii jest szyling kenijski (KES). Obecnie 100 KES = 3,20 PLN. Walutę trzeba wymienić na miejscu, w kantorach przyjmowane są tylko dolary wydane po 2009 roku.
Jako, że byliśmy z biurem podróży, to mieliśmy zapewnione praktycznie wszystko co było potrzebne na objazdówce, czyli transport, posiłki i noclegi, a potem na wypoczynków to już zupełnie wszystko. Podczas objazdówki kupowaliśmy wodę, której przedział cenowy był naprawdę duży od 50 do 200 KES z 1,5 litrową butelkę. Z kokosem były jeszcze większe rozbieżności, bo od 50 do 500 KES. Za wiele rzeczy można płacić w dolarach, ale preferują nominały 10 USD lub wyższe i resztę często wydają w szylingach kenijskich. 
Kenijczycy mają potrzebę targowania się (czego ja osobiście bardzo nie lubię), jeśli podają jakąś cenę, to produkt można kupić za 1/4 kwoty podanej na początku.
Czas:
Kenia leży w strefie czasowej UTC+3, różnica miedzy Polską a Kenią wynosi zimą +2 godziny, a latem +1.

Klimat:
Kenia znajduje się w zasięgu klimatu równikowego monsunowego. Temperatury w ciągu roku są dość wyrównane, na terenach nizinnych wynoszą ponad 30°C w dnie i ponad 20°C w nocy, w terenach wyżynnych  temperatura wynosi 22-28°C w dzień, ale w nocy spada nawet do 10-12°C. Na szczytach gór jest zimno, większa część roku lezy śnieg.
Na wybrzeżu jest przeważnie gorąco i wilgotno, na północy i północnym wschodzie gorąco i sucho, a na pozostałym terenie klimat jest określany jako umiarkowany i ciepły.
Na tych terenach występują dwie pory deszczowe długa - od kwietnia do czerwca i krótka na przełomie listopada i grudnia.
Podczas naszego pobytu na terenach płaskowyżu w ciągu dnia było przyjemne 25-28°C, ale wieczory były chłodne i temperatura spadała nawet do 14°C, ale nad oceanem był naprawdę ciepło i w dzień i w nocy.


Kuchnia:
Z typową lokalną kuchnią nie mam żadnego doświadczenia. Nie jedliśmy w żadnych lokalnych restauracjach ani barach, wszystkie posiłki spożywaliśmy w hotelach i lodge'ach. Jedzenie było bardziej pod turystów i oczywiście pojawiały się lokalne dania, ale to głównie na bazie koziny lub wołowiny. Dla mnie jak zwykle powodem do radości były świeże owoce, a że akurat była to poro dojrzewania ananasów, to było ich pod dostatkiem i były pyszne!






Dostęp do Internetu:
Internet jest dostępny, najpopularniejszą siecią jest Safari.com, ale będąc na takiej wycieczce jak my, jak nie kupi się karty na lotnisku, to potem jest z tym problem. Doładowania można kupić w wielu miejscach, ale samą kartę w autoryzowanych punktach, a z tym na prowincji jest problem. We wszystkich hotelach i lodge'ach było WiFi, więc bez problemu można było obejść się bez kart SIM.

Gniazdka:
Napięcie w sieci w Kenii wynosi 220 V, gniazdka mają wejście na wtyczki z trzema prostokątnymi bolcami, typu brytyjskiego (typ wtyczki G).
Bezpieczeństwo:
Trudno mi tu o opinię, bo pod opieką pilota i kierowców nie mieliśmy zbyt wielu okazji do kontaktu z lokalną ludnością. Nawet jak zatrzymywaliśmy się w sklepie, żeby kupić wodę, to zawsze w pobliżu był kierowca. Potem, gdy byliśmy na wypoczynku, trochę kontaktu mieliśmy. Jak byliśmy w Mombasa, czy na lokalnej wiosce nie czułam się zbyt pewnie, ale też nie czułam się bardzo zagrożona. Myślę, że jak zapuścilibyśmy się w mniej uczęszczane przez turystów ulice, to różnie mogłoby być. W Kenii wiele osób żyje poniżej progu ubóstwa, więc kradzieże zdarzają się często.
Jeśli chodzi o policję to przy drogach jest jej sporo ;)
Trzeba jeszcze pamiętać o innych złodziejaszkach - a mianowicie małpach, które żyją praktycznie wszędzie, we wszystkich ośrodkach, hotelach czy nawet kurortach. Zostawianie uchylonego okna jest największym błędem, bo dosłownie w ciągu kilku chwil małpy potrafią znaleźć się w środku i ukraść coś co jest na widoku.



Poruszanie się po drogach:
Drogi to zdecydowanie najmniej bezpieczne miejsca w Kenii. W tak dużym kraju jak Kenia dróg asfaltowych jest raptem 14,5 tys km (dla porównania dróg nieasfaltowych jest ponad 140 tys. km!).
Generalnie obowiązuje ruch lewostronny, ale to w teorii. W praktyce kierowcy jeżdżą jak się da: lewym pasem, prawym, poboczami, a jak jedzie coś z na przeciwka, to wtedy próbują zjeżdżać na bok. Podczas żadnej naszej podróży nie widziałam tylu przewróconych samochodów, rozjechanych motorów, czy skutków stłuczek. Co więcej sami mieliśmy przygody na drodze, ale o tym jeszcze będzie.
Jeśli chodzi o policję, to już wcześniej wspomniałam, że przy drogach jest ich sporo. Niestety nie po to, żeby pilnować porządku. Owszem zatrzymują kierowców, ale po to żeby otrzymać łapówkę. Nawet nasz pilot nam mówił, że zbliżają się święta, więc więcej policjantów, bo zbierają na prezent świąteczne... Faktycznie często nas zatrzymywali, ale nasz kierowca raczej łapówek nie dawał, czasem wykręcał się nami (chyba, bo z tych rozmów nic nie rozumieliśmy, ale czasem na nas wskazywał), czasem dawał kupione wcześniej owoce, a raz nawet ciastko, którym został poczęstowany. Biali ponoć mają gorzej, bo im policja nie odpuszcza.
Zdecydowanie nie zdecydowalibyśmy się sami wynająć samochodu w Kenii.





Placówki dyplomatyczne:
Ambasada RP znajduje się w Nairobi, a w Mombasa istnieje konsulat honorowy.

Wymagania wizowe:
Wjeżdżając do Kenii musimy posiadać paszport ważny minimum 6 miesięcy od chwili przekroczenia granicy. Musimy oczywiście pamiętać o wizie. Wcześniej była to typowa wiza wbijana do paszportu, która można było kupić online. Od 2024 roku zamiast wiz osoby podróżujące do Kenii zobowiązane są do posiadania elektronicznej autoryzacji wjazdu (eTA). Aplikację składa się przez stronę: 
Warto ją złożyć kilka dni przed wyjazdem, a nie na ostatnią chwilę, bo generowanie dokumentu może trwac do 72 godzin. Elektroniczna autoryzacja wjazdu wydawana jest jednorazowo i wygasa w momencie opuszczenia Kenii. koszt eTA wynosi 32 USD.
 
Ciekawostki:
W Kenii obowiązuje całkowity zakaz posiadania i wwożenia plastikowych toreb, reklamówek i tym podobnych opakowań. Za posiadanie grożą wysokie kary nawet do 30.000 USD. 
Za polowanie na zwierzęta, zwłaszcza na terenach Parków Narodowych grozi kara śmierci.

10 komentarzy:

  1. Nooo... powiem, że to, co tu czytam, zdecydowanie nie zachęca do eksplorowania tego kraju na własną rękę! No chyba, że ktoś ma życzenie śmierci ;) Myślę, że mogliście być traktowani ulgowo i przymykano na Was oko, bo jednak byliście z biurem podróży. Pamiętasz, dlaczego czułaś się nieswojo?
    Ruch lewostronny i takie gniazdka jak u nas! Widać, że była kolonia brytyjska!
    Smakowicie wyglądające posiłki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w najnowszym poście jest o podróżowaniu po kenijskich drogach ;)
      Pamiętam, młodzi, rośli, nudzący się mężczyźni, mówiący do ciebie innym językiem i podśmiewający się między sobą. Raczej jestem nieufna. No i poczytałam trochę o kradzieżach, więc stąd to uczucie.
      No tak, to była kolonia brytyjska i to do końcówki lat 60-tych XX wieku!

      Usuń
    2. A teraz mamy tych młodych, pełnych sił i nudzących się "uchodźców" wszędzie w Europie, i w naszej kochanej Polsce też ich coraz więcej! Czyli nie tylko ja nie czuję się bezpiecznie, kiedy widzę te złowrogie grupki z ironicznymi uśmieszkami czy szyderczym wzrokiem... Biada nam, powiadam :(

      Usuń
    3. No niestety, jesteśmy skazani na wyginięcie.

      Usuń
  2. Małpy to mogłyby zastąpić Toma Cruise'a w "Mission Impossible" ;) Niezłe cwaniary ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórym nie jest do śmiechu po takim włamie. Kolega mi opowiadał, że raz jednemu turyście małpa ukradła paszport, po czym jak nie nadawał się do jedzenia to go zupełnie zniszczyła. Mnie zresztą też napadły, ale to było zabawne i jeszcze o tym będzie ;)

      Usuń
    2. Hahaha, wybacz, ale nie mogę przestać się śmiać! ;)) Choć na jego miejscu pewnie bym płakała. Bynajmniej nie ze śmiechu!

      Usuń
    3. Problem był duży...

      Usuń
  3. z tym plastikiem to uważam, że super !!! taki zakaz z karą pieniężną działa o wiele lepiej niż nasze łagodne przekonywanie do bycia eko i opłata za tzw. zrywki w sklepach. Jakby u nas tak zrobić to plastikowe torby prędko by zniknęły.

    Kara śmierci rany jakie to dla mnie egzotyczne. Na razie jakoś ciekawie się czyta ale chyba jednak jestem tchórzem bo poza europą chyba bym się za bardzo stresowała na takich wyjazdach. No i targowania nie znoszę jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest fajne, w sklepach są torby z takiego materiału jak u nas w szpitalach odzież ochronna jednorazowa. Pamiętam jak byliśmy w 2018 w Panamie, to tam na wyspach na Morzu Karaibskim też był zakaz foliówek i jeszcze zakaz plastikowych słomek.
      Co do kary śmierci to się nie dziwię, safari z zabijaniem zwierząt może lokalnym przynosiło zyski, ale populacje dzikich zwierząt mocno przetrzebiło. Tym bardziej, że np. Masajowe z zemsty potrafili wybić prawię całą populację nosorożca białego. Teraz przynajmniej jest zagrożenie karą. Czy ta kara działa - nie wiem.
      Poza Europą jak podobnie bezpiecznie jak w Europie.

      Usuń