Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 3 lipca 2018

U stóp Wezuwiusza czyli wyprawa do Kampanii cz.5

Kampania to jednak nie tylko obskurny Neapol, dzika przyroda groźnego wulkanu czy szczątki tego co zostało po jego wybuchu. Są też miejsca zadbane, ładne, malownicze, choć mocno oblegane przez turystów. Jedną z takich miejscowości jest Sorrento. Miasteczko położone jest ok. 55 km od Neapolu, czyli ok. 42 km od miejsca, gdzie mieszkaliśmy. Spędziliśmy tam całe popołudnie, dzieląc czas na oglądanie miasteczka, plażowanie, chodzenie po sklepach i jedzenie.
Miasteczko robi bardzo dobre wrażenie i przyciąga wielu turystów, choć nie ma tu ani ważnych zabytków, ani wyjątkowych plaż.
Głównym placem w mieście jest Piazza Tasso skąd główną trasą Via Corso Italia

można dojść do katedry.
Stąd też rozpoczyna się gąszcz wąskich uliczek, ze sklepami, straganami i restauracjami
które miejscowo rozrastają się w spore place

I tak snując się wśród uliczek dochodzi się do parku Villa Comunale
przy którym znajduje się kościół San Francesco z malowniczymi krużgankami.

Z parku rozciągają się takie widoki:

W dole znajdują się plaże i pomosty dla chcących zażywać kąpieli morskich i słonecznych, kawałek dalej jest też port. Zejście na plażę jest możliwe z wysokiego klifu stromą drogą,
albo można skorzystać z windy za 1 Euro w jedną stronę lub 1,60 Euro w dwie strony. Ja skorzystałam z windy, niestety moja noga bardziej daje się we znaki jeśli schodzę z górki. Tam zostaliśmy chwile na plaży (temat plaż na razie przemilczę, będzie o tym w oddzielnej notce) i udaliśmy się w kierunku Marina Grande, skąd można podziwiać miasto z innej perspektywy.
Chłonąc atmosferę miasteczka, jakże inną od tego co oglądaliśmy przez ostatnie dni, wróciliśmy do parku na zachód słońca:
A podczas drogi powrotnej, w jednym z punktów widokowych mogliśmy jeszcze raz napawać się malowniczym widokiem Sorrento.

Kolejnego dnia udaliśmy się na Capri.
Capri to mała wysepka na morzu Tyrreńskim w Zatoce Neapolitańskiej, o powierzchni ok 10 km kwadratowych. W najdłuższym miejscu ma 6 km, a w najszerszym prawie 2 km. Nazwa wyspy pochodzi prawdopodobnie od kóz (z włoskiego capra to koza), ale napisałam, że prawdopodobnie, bo wyspa została skolonizowana przez Greków, a  greckie kapros - oznacza dzika. Capri jest oddalona od Neapolu ok. 30 km. Dostać się tam można oczywiście tylko drogą wodną. Z plaży przy Ercolano pływają łódki o 9.15. Koszt przeprawy 40 Euro od osoby w dwie strony. Na łodzi dokupiliśmy sobie jeszcze godzinną wycieczkę wodną wokół Capri, za 14 Euro za osobę.
Po ok. 45 minutach dotarliśmy do portu Marina Grande na Capri:
Chwilę poczekaliśmy przesiedliśmy się na inną łódkę i popłynęliśmy wokół wyspy. To był dobry pomysł, bo zobaczyliśmy wiele miejsc, których nie zobaczyliśmy na lądzie/z lądu.
Widzieliśmy z bliska wapienne skały






wpływaliśmy w groty dostępne tylko od strony wody



gdzie na wyciągnięcie reki mieliśmy te cuda przyrody,
przepływaliśmy przez skałę w kompleksie skał Faraglioni



widzieliśmy latarnię morską
i mocno oblegane dojście do "Grotta Azzurra"
Grotta Azzurra to jaskinia o wymiarach mniej więcej 55x30 m zalana wodą morską, która podczas słonecznych dni przybiera kolor lazuru (zwiedzanie jest możliwe tylko w słoneczne dni). Do wnętrza groty można się dostać wąskim przesmykiem jedynie na łodziach wiosłowych. My odpuściliśmy sobie tę atrakcję, bo już kilka takich grot widzieliśmy, a czas na wyspie i tak mieliśmy ograniczony (łódka powrotna o 16.45).
Znów dopłynęliśmy do Marina Grande i zwiedzanie wyspy postanowiliśmy rozpocząć od dostania  się do centrum Capri. Można tam dojechać minibusem, wynajętym samochodem:
kolejką wagonikowa Funicolare albo pieszo (spacer ok. 15 - 20 minut pod górę). Znów mając na uwadze moją nogę zdecydowaliśmy się na kolejkę, ale gdy doszliśmy do dolnej stacji i okazało się jaka jest kolejka do tej kolejki, to poszliśmy pieszo.

Po mniej więcej 15 minutach marszu dotarliśmy na górę,


skąd rozciągały się malownicze widoki:



Na samej wyspie znajdują się dwie miejscowości: Capri - miasteczko położone pomiędzy skalistymi urwiskami najwyższego wzniesienia wyspy Monte Solaro (589 m. n.p.m.) a wzgórzami wschodniej części wyspy, i Anacapri - miejscowość położona po zachodniej stronie wyspy na łagodnym zboczu Monte Solaro. Do Anacapri można dotrzeć jedynie mikrobusami, wynajętymi samochodami lub pieszo, bo po tej stronie wyspy nie ma żadnych portów ani marin. Nie dotarliśmy do Anacapri ze względu na krótki czas pobytu na wyspie.
Za to w Capri, żeby zgubić tłum, ruszyliśmy na spacer wśród wąskich i krętych uliczek





dotarliśmy do punktu widokowego Belvedere Cannone, skąd roztacza się przepiękna panorama południowego wybrzeża - od portu Marina Piccola po skały Faraglioni:



Dalej udaliśmy się do Ogrodów Augusta (wstęp 1 Euro), które trochę mnie rozczarowały, bo chociaż zadbane i ładne to jednak bardzo małe


Z ogrodów pod wapienne klify schodzi się niesamowitą trasą spacerową - Via Krupp. Zaprojektowana została przez niemieckiego magnata, który mieszkając w centrum Capri postanowił ułatwić sobie zejście do małego port Marina Piccola:

Niestety nie mogliśmy przejść się malowniczą trasą - jest zamknięta z powodu remontu (choć nie było widać, żeby coś się tam działo).
Wróciliśmy więc do centrum





i chcieliśmy kolejką wrócić na dół do Marina Grande, żeby móc wykąpać się w morzu i choć chwilę poplażować, ale do kolejki znów kolejka była nie do opisania. Wróciliśmy więc piechotą.
No i jeszcze plaża (ale o tym następny post), szybka kąpiel w morzu i powrót do Ercolano:

I tyle naszego pobytu na Capri.
Wysepka bardzo ładna, czysta, zadbana zabudowa, dzika przyroda, ale nie chciałabym spędzać tu urlopu. W żadnym razie. Tłumy turystów, momentami aż ciężko się przecisnąć, a do tego ceny...
Pół litrowa woda mineralna 2,50 Euro w sklepie (na lądzie 0,20 Euro), za pizzę, mniejszą niż w Neapolu 10 Euro, sałatka caprese - 10 Euro !
A było to przecież jeszcze przed sezonem.
Jest ładnie, ale wypocząć się tam nie da - ot taka Capri
cdn...

7 komentarzy:

  1. Widzę, że na Capri ceny iście... irlandzkie. U nas to norma. No może poza tą półlitrową wodą. Naprawdę tylko 20 eurocentów?! Niesamowite!

    Moi znajomi Irlandczycy właśnie niedawno wrócili z podróży poślubnej do Włoch. Co ciekawe pogoda w tym czasie była znacznie lepsza na Zielonej Wyspie [upały i ani kropli deszczu] niż na południu Włoch, gdzie mieli gwałtowne opady deszczu i burze. Taki psikus pogodowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o proszę kogo ja widzę ... Taita ... może byś tak swój urlop opisała co ?? leniuszku :D

      Usuń
    2. Hahaha ;) Nawet tu mnie dopadła moja stalkerka ;) I jeszcze ma czelność publicznie mnie wyzywać od leniuchów ;)

      Wszystko w swoim czasie, uwierz :) Zabieram się za tę notkę jak sójka do swojej podróży za morze, ale, kurczę, tyle rzeczy mnie rozprasza. Dopiero niedawno włączyłam komputer, wcześniej... y... leniuchowałam w ogrodzie, popijając kawkę, jedząc smakołyki z grilla i śmiejąc się z brykających kotów. Czyli wychodzi na to, że jednak miałaś rację i jestem śmierdzącym leniem, który przedkłada swoją wygodę i relaks ponad blogerskie obowiązki ;)

      Usuń
    3. no jasne, że nawet tu. Jak się opindalasz to trzeba Cię postawić do pionu a jak przy ludziach to tym bardziej może się okazać skuteczne :P

      Że jesteś wiemy nie od dziś :D

      Usuń
  2. My tak w Hiszpanii mieliśmy. W Polsce po 30 stopni, a w Hiszpanii 18 ;) Tak, można było w dużych sklepach po 20 centów wodę małą kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo to fajnie wyjeżdżać poza granice swojego kraju i poznawać świat. Poza tym te 18 stopni to nie tak źle :)

      Usuń
    2. Ale wiało i trochę padało, zresztą wszystko jest tu na blogu ;) A wyjeżdżać się fajnie. Teraz na razie większych planów nie mamy, bo 24 sierpnia idę na artroskopię :(

      Usuń