Bardzo
lubię to miasto. Polubiłam je od pierwszej chwili jak tam przyjechałam. I tak
mi pozostanie chyba na zawsze. Faktem jest, że uliczkami Pragi, zwłaszcza tymi
głównymi, przepływają tłumy turystów, aż czasami ciężko się
przecisnąć, ale i tak nie odbiera mu to uroku.
Do Pragi
przyjechaliśmy po południu. Polecony pensjonacik okazał się
bardzo fajnym miejscem. Pokój przestronny, czysty, z łazienką.
Pokoik czteroosobowy, ale tylko dla nas dwojga
:)
Bardzo
dużym plusem było umiejscowienie pensjonatu - nie dalej jak 200 m od metra. Rewelacja.
Auto na podwórku, a my wszędzie jeździliśmy metrem. Bo i wygodniej się
poruszać i piwka się można napić.
W ogóle
komunikacja miejska w Pradze to rewelacja. Trzy linie metra, przy czym każda z
każdą się krzyżuje, tramwaje (głównie w centrum), autobusy (ale za to tylko
poza ścisłym centrum). Niestety naszym polskim miastom daleko do europejskich
rozwiązań korków w centrum miasta). Jedyny problem z komunikacją jaki mieliśmy,
to zorientowanie się jakie bilety i na co kupować, ale jak już załapaliśmy to
było ok;)
Po rozpakowaniu,
wypad na miasto - obiadek jakiś, piwko i spacery - to na rozgrzewkę.
Na następny
dzień na pierwszy ogień poszły Hradczany.
Widok z ogrodów królewskich
Już
wcześniej zwiedzaliśmy Hradczany, ale mieliśmy wielką ochotę zajrzeć tam znowu. Powiem krótko -
warto zobaczyć to miejsce.
Katedrę
zwiedziliśmy wczesnym popołudniem i nie było już tłoku. No i oczywiście nie
mogło się obejść bez najbardziej urokliwego miejsca na Hradczanach Złotej
Uliczki. Jest naprawdę urocza.
Złota Uliczka
Więc cały
czwartek spędziliśmy na Hradczanach i w okolicach Małej Strany w pobliżu. Są to
miejsca z tzw. duszą, bardzo dużo pięknie odnowionych kamienic, zadbane ogrody,
knajpki z pyszną czeską kuchnią.
Na drugi
dzień zaplanowaliśmy sobie parki i ogrody.
Postanowiliśmy
wybrać się na wzgórze Pertin. Celem naszej wyprawy (oczywiście poza moim ukochanym
ogrodem różanym) było to cudo:
Petrinska rozhledna - mini Wieża Eifla
Najpierw
wybraliśmy się metrem na Małą Stranę. Wysiadając z metra można natknąć się na
takiego robota:
Złomowy robot - zbudowany z różnych zużytych
sprzętów elektronicznych (laptopy, czajniki, klawiatury, odkurzacze i wiele tym
podobnych)
Kawałek dalej
kolejna ciekawostka:
Przez park
dotarliśmy na Lanovą Drahę (kolejkę linową - taka podobna do tej na Gubałówkę),
na którą też obowiązują bilety komunikacji miejskiej.
Dotarliśmy w końcu na górę do naszej małej Wieży Eifla. Ta "miniaturka" ma 60 metrów wysokości, dwa tarasy widokowe, a na jej szczyt prowadzi 299 schodków. Więc jak ktoś ma lęk wysokości to nie polecam. Ja nie mam, ale przy silniejszych porywach wiatru, jak wieża lekko się kołysała, czułam się nieswojo ;) Na wieży byłam pierwszy raz, w czasie poprzednich wizyt ciągle była zamknięta, a to remont, a to brak prądu... Ale w końcu się udało !!!
A widoki z
wieży są niezapomniane. Oto jeden z nich:
i mój najpiękniejszy na świecie ogród
różany. A w nim tyleeeee róż. Cudowne. Co prawda zaczynały już przekwitać. Ale
nie da się tego wrażenia opisać słowami.
Gdy
zeszliśmy ze wzgórza przeszliśmy Malą Straną na ogrody Hradczańskie. Co prawda
nie schodziliśmy do Ogrodów Ledenburskich, ale tam już kiedyś mieliśmy
przygodę. Poszliśmy zwiedzać ogrody ok. 17.00, a na tabliczce było, że są
czynne do 18.00. No to myślałam, że do 18.00 to oni ludzi wpuszczają, a tu
przychodzimy do wyjścia o 18.15, a tu pozamykane. Do drugiego - też, do
trzeciego - to samo. Ani żywego ducha w okolicy. Wróciliśmy do pierwszego
wyjścia i przeszliśmy przez barierkę. Zadowoleni z siebie, idziemy, śmiejemy
się a tu przed nami wielka brama zamknięta na kłódkę, a dookoła mur. Nie było
nam do śmiechu, ale na szczęście przechodził strażnik i nas usłyszał jak wołamy
;))
Tym
razem sobie odpuściliśmy. Poszliśmy za to do pięknej winnicy królewskiej, a
potem wdrapaliśmy się na Letenskie sady. Znajduje się tam olbrzymi park, w
którym mieszkańcy Pragi spędzają aktywnie wolny czas. Na szczycie wzgórza
znajduje się "tykający" miarowo Metronom.
Metronom
Z Letenskich
sadów udaliśmy się na dawne tereny wystawowe 1891 roku. Znajdują się tam bardzo
ładne obiekty wystawowe:a także to co bardzo chciałam zobaczyć w Pradze, a jeszcze nie widziałam: Krizikowa fontanna. Jest niesamowite widowisko wody, światła i dźwięku. Fontanny po prostu tańczą :) Spektakle odbywają sie od godz. 20.00. My wybraliśmy spektakl pt. "Wodna Panna", gdzie oprócz wymienionych elementów mogliśmy obejrzeć występ baletu:
Taki występ
naprawdę warto zobaczyć. Polecam gorąco :)
Kolejny
dzień to obowiązkowo Vyszehrad, z katedrą i spacer po nabrzeżu Wełtawy.
Po drodze jedna z ciekawszych budowli Tańczący dom:
Po drodze jedna z ciekawszych budowli Tańczący dom:
Tańczący dom - Ginger i Fred
A potem spacer
na Stare Miasto, Plac Wacława, do Jozefova i w okolice mostu Karola.
Most Karola
A w ostatni
dzień byliśmy sporo krócej, bo wiadomo trzeba było wrócić w rozsądnej porze, więc też odbyliśmy tylko spacer po
starówce. I wróciliśmy do domu.
A to
jeszcze jedna ciekawostka architektoniczna z centrum Pragi:
wstyd się przyznać ale do Pragi żeśmy jeszcze nie dotarli. Jakoś jak żeśmy kiedyś raz planowali to się okazało, że jest marsz wolności i wszystko było zapchane. Trzeba koniecznie się wybrać :)
OdpowiedzUsuńPraga jest piękna. My byliśmy 3 razy (to jest nasz drugi z 2008 ;)) Odświeżam teraz stare notki podróżnicze z przestrzeni lat i tu wrzucam :)
Usuń