Gdy byliśmy w 2012 w Maso Corto, z najwyższego punktu widokowego, przy dobrej pogodzie widać było Dolomity. Gdy tak podziwialiśmy widoki, ktoś zaczął opowiadać o Marmoladzie i trasach wokół niej.
I tak minęły trzy lata i w końcu się tam wybraliśmy.
Jak zwykle wybieraliśmy się na przełomie marca i kwietnia i, szczerze mówiąc, szukając hotelu trochę się zdziwiłam, bo niewiele było czynnych. Na szczęście trafiliśmy bardzo dobrze - Hotel Grifone, to świetny wybór, duże przestronne pokoje parking, basen, sauna, dużo przestrzeni.
Hotel umiejscowiony idealnie, niedaleko Passo di Campologno, na trasie z Corvary do Arabby, z przepięknymi widokami. Ale... zawsze znajdzie się jakieś ale ;) Jak zwykle wzięliśmy pokój ze śniadaniem, a obiady lub kolacje planowaliśmy jeść "na mieście". Niestety w okolicy poza naszym hotelem wszystko było zamknięte, więc trzeba było jeździć do Arabby lub Corvary. Ale co to za frajda jeść w knajpce, skoro nawet do kolacji wina nie można się napić, bo trzeba wracać samochodem po bardzo krętych dróżkach ? Raz pojechaliśmy na pizzę, raz kupiliśmy w sklepie coś na wynos. No i w końcu skusiliśmy się i wykupiliśmy obiadokolacje w naszym hotelu. Ile tam dawali jedzenia... Mhmm i jakie to wszystko było pyszne ... Minusem jednak było, że po powrocie do domu waga się nieco podniosła, mimo całych dni spędzanych na nartach.
Jeśli chodzi o narty, to co tu pisać - warunki są świetne - tereny narciarskie znajdują się na wysokości 1446 - 3269 m n.p.m., tras narciarskich i wyciągów trudno zliczyć. Karnet narciarski na Dolomity Super Ski daje możliwość skorzystania z blisko 1200 km najróżniejszych tras.
Nasz dzień wyglądał tak, że po śniadaniu, szykowaliśmy się na narty, hotelowy bus podwoził nas do Passo di Campologno i tam wsiadaliśmy na wyciągi, którymi można było dotrzeć w najróżniejsze miejsca.
Jedną z takich atrakcji jest właśnie Marmolada - jeden z najpopularniejszych włoskich lodowców o wysokości 3342 m n.p.m. Samo oczekiwanie na kolejkę jest już ekscytujące, bo gdy obserwuje się ją z dołu, ma się wrażenie, że zaraz uderzy w skały.
Widoki z góry też zapierają dech w piersiach,. Oczywiście nie wjeżdża się na sam szczyt tylko ok. 80 metrów niżej - w końcu trzeba było gdzieś umieścić i stację i restaurację i platformę widokową.
Niewątpliwą atrakcją Marmolady jest zjazd z niej, najdłuższą trasą tym regionie - "La Bellunese" - która ma ponad 12 km długości, a różnica poziomów wynosi ponad 1800 m. Uznawana jest ona za jedną z dziesięciu super tras w Alpach.
Inną ciekawostką regionu są trasy Sellaronda. Sella to masyw górski (najwyższy szczyt Selli Biz Boe mierzy 3151 m n.p.m.) na granicy kilku regionów narciarskich: Alta Badia, Val di Fassa, Arabba i Val Gardena, a Sellaronda to trasa pozwalająca okrążyć skały. Pomysł jest bardzo fajny, bo można sporo zobaczyć, porównać różne regiony. Minusem, zwłaszcza dla lepiej jeżdżących jest dużo dojazdówek i miejsc mało wymagających lub wręcz takich, gdzie trzeba się odpychać.
Sellarondę można pokonać w dwie strony: Sellaronda pomarańczowa - trasa zgodnie z ruchem wskazówek zegara to 36,5 km, z czego 13,5 km to przejazdy wyciągami, a 23 km nartostradami i Sellaronda zielona
- prowadzi odwrotnie do ruchu wskazówek zegara i jest niewiele dłuższa,
ma 38,6 km, ale aż 15,7 km to wyciągi i 22,9 km to nartostrada.
Zrobiliśmy obie trasy.
Były też inne miejsca, jedne pięknie ośnieżone z bielą aż po horyzont,
Gdy kończyliśmy jazdę dzwoniliśmy do hotelu i przyjeżdżał po nas bus. Potem basen, sauna, kolacja i relaks.
I tak codziennie :)
Warto pojechać w Dolomity, bo naprawdę można nieźle się wyjeździć. Jednak jeśli jest możliwość warto wybrać początek lub koniec sezonu, bo w sezonie są podobno tłumy i mimo świetnej infrastruktury trzeba sporo czasu stracić w kolejkach do wyciągów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz