Najdalej
wysuniętym na północ miastem Tajlandii jest Mae Sai. Od Bangkoku dzieli je
ponad 850 km. Tam też był kolejny punkt naszej wycieczki.
W tym miejscu,
znajduje się most na rzece Ruak, który jest głównym przejściem granicznym
pomiędzy Tajlandią a Mjanmą (dawna Birma). Czasami wycieczki przechodzą na do
Mjanmy, ale wszystko zależy od sytuacji politycznej. My nie przechodziliśmy
(ponoć było tam wówczas niespokojnie). Pozostaliśmy więc Mae Sai, zobaczyliśmy przejście graniczne, most i
obelisk, a potem wśród straganów i wszelkiej maści i rodzaju towarów
wyruszyliśmy do Wat Phra That Doi Wao. Jest to ciekawa świątynia buddyjska o
bogatej historii i bardzo interesującym designie. Mieści się za szczycie
wzgórza i prowadzi do niej 206 wysokich schodów. Oczywiście jest możliwość
wjechania songthaew'em, ale większa przyjemność jest ze spaceru.
Nazwę świątyni, Doi Wao, można przetłumaczyć jako „Wzgórze Skorpiona”, a
wzięła się ona z dużej ilości skorpionów, które niegdyś zamieszkiwały wzgórze.
Do dziś na szczycie znajduje się wielki pomnik skorpiona – do niedawna jedna z
największych ciekawostek na wzgórzu.
|
Skorpion zaznaczony w kółku :)
|
W listopadzie 2023 otwarto tam inną
atrakcję turystyczną, która przyciąga po kilka - kilkanaście tysięcy turystów
dziennie. Jest to szklana ścieżka w chmurach o długości 150 metrów. Robi wrażenie :)
Wstęp na
ścieżkę kosztuje 50 THB (ok. 5,50 zł),
ale widoki są niesamowite, zarówno na
stronę Tajską jak i na Birmę. Jednak wśród rozmachu ścieżki zagubił się pomnik
skorpiona i wśród majestatycznych widoków można go nie zauważyć. |
Tajlandia |
|
Tajlandia |
|
Tajlandia |
|
Mjanma (Birma)
|
|
Mjanma (Birma) |
|
Mjanma (Birma) |
Sam kompleks świątynny jest całkiem rozległy, pełno tu różnych obiektów –
zarówno świątyń, jak i różnorakich rzeźb, posągów Buddy, ale i hinduistycznych
figurek. Centralnym punktem kompleksu jest główna chedi, czyli stupa, której
kopuła pokryta jest złotem.
Warto odwiedzić to miejsce.
Z Mae Sai udaliśmy wprost Sop Ruak, w Złotym Trójkącie – miejsca owianego
złą sławą, zresztą całkiem słusznie.
Złoty Trójkąt to teren nad Mekongiem, u zbiegu granic Tajlandii, Mjanmy i
Laosu, słynący z upraw maku i produkcji opium. Przez dziesiątki lat, do lat
90-tych XX wieku tereny te były światowym liderem produkcji opium i mimo starań
władz tajskich, wciąż jest w czołówce. Dzięki swojej lokalizacji na styku
trzech granic i dwóch rzek (tu rzeka Ruak wpływa do Mekongu) łatwo tu przemycać
nielegalne towary i handlować narkotykami.
W Sop Ruak wsiedliśmy na łódź, która przewiozła nas po Mekongu
wzdłuż granicy trzech państw.
|
Tajlandia |
|
Tajlandia |
|
Mjanma (Birma)
|
|
Mjanma (Birma)
|
|
Laos
|
|
Laos
|
|
Tajlandia |
cdn...
Czy na tym ostatnim zdjęciu jest... prom?
OdpowiedzUsuńIle żurawi w Laosie! Rozbudowa kraju trwa, jak widać na obrazku.
Jak pokonaliście te 850 km? I ile czasu Wam to zabrało? Albo mi to umknęło, albo nie wspominałaś, w jaki sposób dostaliście się z Bangkoku na samiusieńką północ Tajlandii.
Widziałam w sieci takie szklane mosty, nie wiedziałam jednak, że dostaje się tam takie specjalne obuwie ochronne.
Tak, na ostatnim zdjęciu to jest prom, przewożący ciężarówki.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale nie wiem czy nie tylko w rejonach Mekongu, jak byłam w Laosie 5 lat temu, to w środku kraju nie ma takich inwestycji.
My byliśmy na zorganizowanej przez biuro podróży wycieczce, więc było łatwo podróżować, ale o tym chciałam w poście podsumowującym. Mieliśmy autokar i całą podróż podzielona była etapy. Z Bangkoku na samą północ jechaliśmy 3 dni, z przerwami oczywiście na zwiedzanie.
To obuwie ochronne to ze względów praktycznych - jeśli tyle tysięcy ludzi przechodzi po tym moście to po pierwsze trzeba byłoby go ciągle sprzątać, bo na butach przynoszone jest błoto, piasek i inne różne rzeczy, a po drugie szybko można by porysować szkło i nie byłoby już takiego efektu :)
fajne są te ścieżki w chmurach choć ja mam problemy z wysokością i nie za wysokie lubię :) ale ogólnie fajny pomysł, że można z niej zerkać i na Birmę i Tajlandię
OdpowiedzUsuńJa lubię wysokość :) Ostatnio doszłam do wniosku, że jednak jestem trochę... ekstremalna :D Ale o tym jeszcze będzie ;)
Usuń