Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 20 października 2017

Oblicza Toskanii - część III

Po śniadaniu zebraliśmy bagaże, zapakowaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy dalej. Postanowiliśmy najpierw podjechać do Livorno, ale nie zatrzymaliśmy się, tylko przejechaliśmy po mieście. Zobaczyliśmy port, centrum i boczne uliczki. W centrum śladu nie było po nawałnicy, która nawiedziła miasto zaledwie kilka dni wcześniej.

Kolejne nasze miejsce noclegowe było ok. 30 km na południe od Sieny, a po drodze chcieliśmy zobaczyć jeszcze kilka miejsc. Pierwszym z nich była Pontedera. Nazwa miejscowości oznacza "most nad rzeką Era". Miasteczko nie jest zbyt interesujące, my udaliśmy się tam w jednym określonym celu - Museo Piaggio "Giovanni Alberto Agnelli".
Muzeum posiada bardzo bogatą kolekcję kultowych skuterów Vespa - są tu modele produkowane od lat 40-tych XX wieku.
To chyba największa Vespa na świecie:

Były tak ciekawie pomalowane:

Był też taki podpisany przez Salvadora Dali:
Dwóch włoskich studentów pojechało na wycieczkę do Hiszpanii swoją Vespą i spotkali Salvadora Dali i dostali taki autograf :)
Były trójkołowce :

oraz produkowany przez Piaggio samochód:
Spędziliśmy tam sporo czasu i bardzo nam się podobało - polecam. Wstęp do muzeum jest bezpłatny, a i udało nam się zaparkować w miejscu, gdzie nie musieliśmy płacić za parking.
W przewodniku przeczytałam, że najsłynniejszym miejskim dziełem jest "Mur Pontedery" ("Il muro di Pontedera") przy Viale Risorgimento. Autorem muru jest Enrico Baj, włoski malarz, rzeźbiarz i anarchista (zmarł w 2003 r.). Namalowana na ścianie mozaika ma 100 m długości i 3 m wysokości i przedstawia sceny z historii miasta ujęte w bardzo osobliwy sposób. Szukaliśmy spektakularnego dzieła, znaleźliśmy:
 
Nie zwaliło nas z nóg ;)
Dłużej w Pontederze nie zabawiliśmy, bo po drodze mieliśmy jeszcze jedno miejsce do obejrzenia -
San Gimignano.
Już z drogi udało nam się uchwycić majestatyczne wieże malujące się na horyzoncie.
Do samego San Gimingano nie wjeżdża się samochodem, ale u podnóża znajduje się kilka płatnych parkingów, gdzie auto można zostawić. Koszt maksymalny 10 euro za dzień (my zapłaciliśmy 6 euro). Do miasteczka weszliśmy przez średniowieczną bramę:
San Gimignano nazywane jest "średniowiecznym Manhattanem", a to dlatego, że w średniowieczu było to prawdziwe miasto wieżowców. Albo raczej wież :) W czasach średniowiecza było ich ponoć 72, do czasów obecnych przetrwało 14. Najstarsza z nich wieża Rognosa (Torre Rognosa) została wzniesiona w 1200 r., jeśli chodzi o najwyższą to Torre Grossa mierzy sobie 54 m. W średniowieczu wieże były budowane przez zamożne rody rycerskie. Wieże są różnej wysokości, im wyższa tym należała do bardziej majętnego rodu.



Miasteczko nie jest bardzo duże i mimo natłoku turystów ma w sobie dużo uroku. W ciągu 2-3 godzin można obejść je całe i dość dobrze poznać.
Wrażenie spore robi Pizza del Duomo przy którym znajduje się romańska Katedra - Chiesa Colleggiata (Basilica di Santa Maria Assunta) oraz Ratusz Miejski (Palazzo del Comune), gdzie znajduje się również muzeum miejsckie i pałac ówczesnej władzy sądowniczej Palazzo del Podestà.




Inny Plac, który przykuwa uwagę jest Piazza della Cisterna z bardzo ładną, klimatyczną zabudową. Pośrodku Placu zachowała się średniowieczna studnia.





Na tym placu znajduje się jeszcze jedno ciekawe miejsce
lodziarnia, która dwukrotnie zdobyła Lodowe Mistrzostwo Świata. Wchodząc na Plac od razu można zobaczyć kolejkę:
ale w środku obsługuje tak dużo osób, że kolejka porusza się błyskawicznie - kilka minut i masz swoje lody :)



Udało nam się spotkać właściciela lodziarni, a nawet zrobiłam sobie z nim kilka zdjęć :) A lody - trzeba przyznać bardzo smaczne, tylko przez tempo obsługiwania człowiek nie ma czasu na spokojnie wybrać sobie na co ma ochotę i wybiera na szybko i przeważnie pierwsze z brzegu. My mieliśmy po 3 smaki. Lody bardzo wyraziste, od razu czuć co się je. Z moich smaków jedynie lody figowe mi nie podeszły.
Z murów San Gimignano rozciągają się piękne widoki na malowniczą Toskanię:



A z San Gimignano wyruszyliśmy do naszego nowego miejsca noclegowego. Tym razem był to dom wakacyjny. Wiedzieliśmy, że trzeba zjechać na konkretnym kilometrze drogi Siena - Grosetto i miejsce wakacyjne jest oddalone ok. 1 km od drogi głównej, a droga dojazdowa wiedzie przez las. No i faktyczne na konkretnym kilometrze pojawiła się strzałka i zjechaliśmy w las. Jedziemy i jedziemy i końca nie widać. Droga wyboista, wąska, raz pod górę, raz z góry, z wieloma zakrętami. I gdyby nie informacje co kilkaset metrów ile zostało nam do końca pewnie byśmy zwątpili, że dojedziemy. W końcu przed nami ukazała się brama
przez którą wjechaliśmy do najlepszego miejsca noclegowego na tym wyjeździe i myślę, że nie tylko:

"Poggio al Palio"...
cdn.

2 komentarze:

  1. ha !!!! tylko w Livorno nie byłam ale Muzeum Piaggio obowiązkowo !!! widzę, że doszło kilka nowych bo tego w kropki nie było :D

    Oczywiście w San Gimignano byłam za każdym pobytem wiele razy, to jest miejsce które się nie nudzi nigdy. Lody jedliśmy też każdorazowo a raz trafiliśmy na targ i nawet tam bluzeczkę kupiłam ;D

    Już się cieszę na to miejsce noclegowe pewnie będzie cudo !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My w Livorno tylko przejazdem byliśmy, ale myślę, że byliśmy w kilku miejscach, gdzie nie dotarłaś ;)
      San Gimignano cudne, ale moim faworytem jest inne miejsce ;)
      Miejsce noclegowe - oj cudo ;)

      Usuń