Po kolejnych kilkuset metrach zobaczyliśmy pierwsze kamienne zabudowy i drogowskaz do recepcji. Na miejscu przywitała nas bardzo sympatyczna gospodyni obiektu Veronica. Zameldowaliśmy się i pojechaliśmy (dobre 400 metrów) do naszego domku:
Ten właśnie domek był naszym lokum przez kolejne 4 noce.
Po ulokowani się ruszyliśmy na rekonesans i już wtedy Poggio al Palio nas zauroczyło. Miejsce jest w kategorii obiektów turystycznych wpisane jako "dom wakacyjny". Obiekt składa się z 5 apartamentów zlokalizowanych w jednaj części posesji i dwóch domków - jeden oddalony ok. 200 metrów od głównej części i drugi - ten w którym mieszkaliśmy, praktycznie na końcu posesji. Nasz domek nazywał się Oca (Gęś),
ma 55 m kw., na parterze znajduje się salon z aneksem kuchennym i kominkiem, a na piętrze sypialnia z jednym łóżkiem podwójnym i z jednym pojedynczym oraz łazienka. Oczywiście domek jest w pełni wyposażony. Przed domkiem jest duży stół
przy którym jak widać jadaliśmy, a obok domku jest grill, z którego też raz skorzystaliśmy.
Ponieważ najbliższy domek jest oddalony o co najmniej 200 metrów, to można sobie wyobrazić jaką ciszę mieliśmy, przerywaną jedynie przez krzyki i nawoływania ptaków. No i jednej nocy musieliśmy zamknąć na noc wszystkie okiennice, bo Veronica ostrzegła nas, że będzie silna burza (i ponoć była - nic nie słyszałam). Często się zdarza, że na teren posesji przychodzą dziki, i to nie tylko w nocy, ale i w dzień, bo w okolicznych lasach jest bardzo dużo trufli.
Teren jak wspomniałam jest rozległy,
a w pobliżu głównych zabudowań znajduje się basen.
a przy basenie są leżaki i parasole z numerami apartamentów - każdy ma swoje miejsce :)
Wszystkim szczerze polecam Poggio al Palio na wakacje - spokój, cisza, radość, takie słowa kojarzą mi się z tym miejscem. Myślę, że jakbym wiedziała co tu nas czeka, to inaczej zaplanowałabym nasz pobyt w Toskanii i spędzilibyśmy tam więcej czasu :) I jeszcze jako ciekawostkę dodam, że w Poggio al Palio spędziliśmy najwięcej nocy (4 w innych po 3), a zapłaciliśmy najniższy rachunek. I jeszcze odjeżdżając zakupiliśmy na spróbowanie oliwy z tutejszego gaju :)
Jeśli jeszcze kiedyś pojedziemy do Toskanii, to jeśli będą miejsca pewnie się tam zatrzymamy :)
Pierwsza noc minęła szybko, a po śniadaniu ruszyliśmy do Sieny.
Wjechaliśmy do miasta od strony południowej i kierowaliśmy się na parking podziemny Parking Il Campo. Jest to parking podziemny, płatny oczywiście (my zapłaciliśmy 8 euro, a za cały dzień jest chyba 10 euro - nie pamiętam). Gdy wyszliśmy na zewnątrz ruszyliśmy dróżką w stronę centrum wśród ciekawych widoczków:
doszliśmy do jednej z bocznych bram i weszliśmy do miasta:
Okazało się, ze weszliśmy przez dzielnicę Onda (fala), co było widać na każdym kroku:
Akurat była to dzielnica, której przedstawiciel wygrał w tym roku Il Palio, czym oczywiście nie omieszkali się chwalić:
Jakby ktoś miał ochotę zobaczyć zwycięstwo przedstawiciela dzielnicy Onda, to można zobaczyć tu.
I tak szliśmy ulicami Sieny, a ja wciąż miałam uczucie, że coś jest nie tak - to nie była Siena, której się spodziewałam, o której czytałam i którą sobie wyobrażałam. Idąc uliczkami Ondy weszliśmy na Piazza del Campo. O tym placu słyszał chyba każdy.
Plac jest nietypowy - ma kształt wielkiej muszli. Został tak zaprojektowany, żeby woda mogła łatwiej spływać i nie podtapiać terenu.
Głównym budynkiem na placu jest Ratusz miejski, gdzie swoją siedzibę mają również Miejskie Muzeum Teatru i Teatr Miejski. Jest również "dzwonnica" - biało - czerwona wieża, która została wzniesiona w połowie XIV w. Torre di Mangia jest jedną z najwyższych i najstarszych dzwonnic we Włoszech - ma 102 m wysokości. Dzwony budzą mieszkańców Sieny w dniu sierpniowego Palio.
Tak, właśnie na Piazza del Campo odbywają się słynne zawody Il Palio. Wyścig ma miejsce dwa razy do roku 2 lipca i 16 sierpnia. Do wyścigu wystawianych jest 10 zawodników z 17 z dzielnic Sieny. W jaki sposób są do wybierane dzielnice tego jeszcze nie wiem ;)
Dzielnic w Sienie jest 17 i każda ma swoje barwy i swoje godło:
Na placu znajduję się także pierwsza miejska fontanna Fonte Gaia
I mimo, że Piazza del Campo jest bardzo ładny i nietypowy, to jednak dalej nie czułam tu "wow!"
Z placu ruszyliśmy w kierunku katedry. Uliczki Sieny też nas nie rozczuliły, dużo budynków zniszczonych, odrapanych, jak dla mnie bez klimatu. Jedyny element, który mi się podobał to oznakowania dzielnic - od razu widać gdzie się jest - flagi, godła i symbole są wszędzie. Po spacerze uliczkami dotarliśmy pod Katedrę:
Do katedry nie wchodziliśmy - była bardzo duża kolejka za biletami, a jakoś nie też specjalnie nie mieliśmy ochoty - jak wspominałam wcześniej nie przepadamy za sztuką sakralną. Katedra bardzo ładna z zewnątrz, ale szczerze mówiąc, kolejna w podobnym stylu nie robi już tak wielkiego wrażenia.
Wróciliśmy z stronę placu, zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć i ruszyliśmy w stronę parkingu.
I szczerze mówiąc do samego końca Siena nie zrobiła na nas spodziewanego wrażenia. Nie było "chemii" ;) To było moje pierwsze rozczarowanie związane z Toskanią. Spodziewałam się, że zakocham się w Sienie, a przynajmniej ją polubię na tyle mocno, że będę chciała tam wrócić. I nie można zrzucić winy na pogodę, bo jak widzicie na zdjęciach była cudowna. Może za krótko tam byliśmy, tylko kilka godzin, może winę zrzucić na niezbyt wygodne buty.
Nie wiem, może jeszcze kiedyś tam pojadę i drugie wrażenie będzie odmienne od pierwszego. Na razie pozostanie w mojej pamięci jako takie "no może być".
Wyjeżdżając zrobiliśmy zakupy i wróciliśmy do naszego domku w Poggio al Palio, gdzie spędziliśmy urocze popołudnie na basenie i wieczór przy grillu przy naszym domku, racząc się toskańskimi przysmakami i pysznym winem :)
cdn.
Sienę uwielbiam ale może dlatego, że mnie się ten plac strasznie podoba no i nam się udało wziąć udział w próbach do Palio czyli w zasadzie prawie jakbym była na samym wyścigu bo wyglądało to bardzo podobnie :)) ale rozumiem, że Ciebie nie urzekła mimo, że nie umiesz tego wytłumaczyć bo ja mam to samo z Florencją. Byłam kilka razy, uwielbiam most i katedrę ale cała Florencja mnie też nie porywa ...
OdpowiedzUsuńFlorencja to już zupełnie inna historia, ale o tym jeszcze będzie. To kolejne z rozczarowań.
Usuńoooo nie mów, że też się nią rozczarowałaś ? to nie jestem jedyna ulżyło mi. Jak dotąd nikt mnie nie rozumie wszyscy są na tak a ja jedyna na nie. To już jesteśmy dwie. Zaczekam na wpis co Ci się tam nie spodobało :)
UsuńMy oboje na "nie" - to już 3 osoby ;) Jeszcze trochę cierpliwości - Florencja była w przedostatnim dniu,a jeszcze do połowy nie doszłam ;)
Usuńoooooo Tomek też na nie ??? wow to jestem zaskoczona. Czekam cierpliwie bo mnie inne miejsca też interesują nie tylko Florencja. Jestem ciekawa Pienzy o ile tam dotarliście :D
UsuńW najbliższej części :)
Usuńaaaa zacieram ręce :D
Usuń