Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

czwartek, 22 lutego 2018

Wietnam cz.3, czyli co warto wiedzieć o Wietnamie ciąg dalszy

10. Ludzie
Nie od dziś wiadomo, że kraj to przede wszystkim ludzie. Osoby, które spotkaliśmy/poznaliśmy w Wietnamie były zawsze bardzo sympatyczne i chętne do pomocy, czasem nawet jeśli nie potrafiły się z nami dogadać. Jak mieliśmy możliwość porozmawiania to Wietnamczycy chętnie odpowiadali na nasze pytania. Często pytali nasz kraj, choć przeważnie nie mieli pojęcia gdzie leży ;) Większość Wietnamczyków w ogóle nie podróżuje. Nawet nie za granice, ale często poza obręb swojej miejscowości. Dla Wietnamczyków bardzo ważne są wartości rodzinne. Troszczą się o siebie, spotykają często i pomagają sobie na wzajem, nie tylko w kręgu najbliższej rodziny, ale także trochę dalszej.
Wietnamki to bardzo ładne kobiety i bardzo zadbane, jest tylko jedno ale. Nogi. Przeważnie nie są ładne i proste, raczej krzywe i Wietnamki (Wietnamczycy zresztą też) bardzo nieładnie chodzą. Możliwe, że jest to spowodowane spędzaniem od najmłodszych lat wiele czasu w kuckach. Dla nas ta pozycje jest zupełnie nienaturalna i niewygodna, ale w Wietnamie bardzo często widuje się ludzi w takiej pozycji. Np. przy naprawie skutera !
To co Wietnamczycy bardzo lubią to karaoke. Śpiewają często i chętnie, przy okazji różnych spotkań czy imprez. Czasem to przeboje światowe, a czasem lokalne, ale trzeba przyznać, że dość ciężko się tego słucha ;)
Wietnamczycy bardzo często i bardzo chętnie pozowali do zdjęć. Nawet nie to, że chcieliśmy im robić zdjęcia, ale sami podchodzili i chcieli, żeby im te zdjęcia robić.
Nie wiem jak jest z przestępczością i bezpieczeństwem w Wietnamie, ale muszę przyznać, że przez cały czas czułam się tam bezpiecznie. Strony internetowe i przewodniki ostrzegają przed kieszonkowcami, ale nie znaleźliśmy się ani razu w sytuacji, w której poczułabym niepokój. Często spacerowaliśmy późnym wieczorem i nigdy nikt nas nie nagabywał, nie zaczepiał.



11. Targi i handel
W Wietnamie bardzo mocno rozwinięty jest handel. Ludzie handlują dosłownie wszystkim i wszędzie. Przechodząc ulicami miast jest sklep przy sklepie, aż czasem zastanawialiśmy kto tam kupuje, bo niemożliwe, żeby tyle rzeczy mogli wykupić turyści.
Oprócz sklepów i straganów w każdej miejscowości znajdują się targi na wolnym powietrzu i hale targowe nierzadko 1-2 piętrowe. Na straganach kupić można wszystko - żywność jaką chcemy - mięsa, ryby, owoce morza, warzywa, owoce, kawa, herbaty, a nawet obrane jajka ;)


Oczywiście w Wietnamie trzeba się targować. Nie tylko na targach, ale też w sklepach (w supermarketach to już nie ;), ale w innych jak najbardziej. W jednym przewodniku wyczytałam, że przy rozpoczęciu targowania najlepiej wyjść od ceny 50% niższej niż sugerowana. My tak nisko nie zaczynaliśmy, ale zawsze uzyskiwaliśmy cenę niższą od pierwotnie proponowanej.
To co mi się jeszcze podobało, a dotyczy to zarówno ludzi jak i handlu, to to, że Wietnamczycy nie byli natarczywi i nie nagabywali mocno. Owszem, proponowali coś (towar, usługę), ale jeśli się odmawiało nie szli za człowiekiem i nie namawiali po sto razy, nie to nie.

12. Miasta
Dużo czasu, który spędziliśmy w Wietnamie spędziliśmy w miastach, w tym w największych. A miasta są tam w porównaniu do naszych całkiem spore. Będąc w Cần Thơ rozmawialiśmy z Wietnamką, która opowiadała nam o tym mieście, że jest ono nie duże, ma niecałe 1,5 mln mieszkańców ;) No tak, patrząc na Ho Chi Minh czy Hanoi, które mają oficjalnie po ok 8 - 9 mln mieszkańców, a nieoficjalnie nawet do 20 mln, to faktycznie Cần Thơ było niewielkie ;)

W miastach czuć klimat zachodu, pojawiają się wieżowce, szklane, nowoczesne domy, zakupy można zrobić w nowoczesnych centrach handlowych, nocować w markowych pięcio - czy sześcio gwiazdkowych hotelach.
Poza tym miasta są bardzo głośne i zanieczyszczone. Hałas spowodowany ruchem ulicznym i gwarem jest tak wielki, że po kilku godzinach nawet w zacisznym miejscu w głowie słychać ciągły szum.

13. Rozwój
Wietnam, mimo, że jest krajem komunistycznym rozwija się bardzo mocno. Jak pisałam wcześniej na każdym kroku stykamy się z nowoczesnością, nowymi technologiami. W każdym lokalu, w jakim jedliśmy, nawet w mały budkach z plastikowymi, przedszkolnymi menelkami było WiFi. Każdy Wietnamczyk nie rozstaje się ze swoim smartfonem, oczywiście w użyciu są wszystkie portale społecznościowe, z których Wietnamczycy, zwłaszcza młodsi korzystają często i chętnie. Na każdym kroku spotykamy szyldy marek znanych w Europie i na świecie. W Ho Chi Minh czy Hanoi rozpoczętych jest wiele budów biurowców, w których inwestorami są zagraniczne koncerny. Mieliśmy okazję być w punkcie widokowym na jednym z wieżowców Ho Chi Minh.
Było to całe piętro i można było oglądać dawny Sajgon z każdej strony. Było to 49 piętro wieżowca, nie najwyższe (na zdjęciu pod tym tarasem). Na ten punkt widokowy wjeżdżało się windą - czas podróży 37 sekund !!! Jest to jedna z najszybszych wind na świecie, o ile nie najszybsza. Inne rekordowe budowle jakie spotkaliśmy, to wyciąg - kolejka linowa, która jest najdłuższa i najwyższa na świecie, na co posiadają stosowne certyfikaty z Księgi Rekordów Guinnessa.


Wzdłuż wybrzeża rozciągają się tereny, gdzie budowane są (niektóre już są wybudowane i czynne) całe kompleksy wypoczynkowe - hotele, domki, baseny, pola golfowe, wszystko przy plażach.
Tworzą jednej z inwestycji jest Ronaldo. Za kilka/kilkanaście lat Wietnam będzie centrum wypoczynkowo - turystycznym i niewykluczone, że będzie stanowił sporą konkurencję dla Tajlandii.
Na wietnamskich ulicach spotykaliśmy jednak wyjątkowo niewiele samochodów. Skuterów, o czym będzie za chwilę, jest niesamowicie dużo, ale samochodów raczej umiarkowana ilość. Jednak samochody, które się tam poruszają są najczęściej nowe lub prawie nowe (żadnych rupieci ani rzęchów). Myślę jednak, że gdyby tych samochodów było więcej, to miasta wietnamskie, i tak już zakorkowane, stanęły by na dobre.

14. Tradycje i kultura zachodu
Wietnam mocno sięga do zachodnich tradycji i kultury. Nie tylko sposób życia, nie tylko pośpiech i portale społecznościowe. Nie wspominam nawet o sieciówkach fastfoodowych czy kawowych. Ale taki banalny przykład: byłam zaskoczona jak wiele elementów świąt bożonarodzeniowych napotkaliśmy w kraju, gdzie niewiele jest osób obchodzących Boże Narodzenie. Jak pisałam poprzednio w Wietnamie jest tylko 8-9% chrześcijan, a nie wszyscy chrześcijanie obchodzą święta w tym samym czasie. Wszystkie miejsca, które odwiedzaliśmy były przystrojone w ozdoby świąteczne, wszędzie były choinki i niektóre nawet bardzo wymyślne.





mikołaje, prezenty, wszędzie leciały szlagiery świąteczne z nieśmiertelnym "Last Christmas" w różnych wersjach melodyjnych i językowych na czele. Tak, tak, w wersji wietnamskiej tez było ;)
I te wartości wpaja się dzieciom od najmłodszych lat, bo jak inaczej wytłumaczyć przebranie całej grupy przedszkolaków w stroje mikołajów ?


15. Kontrasty
To co napisałam powyżej mogę podsumować jednym zdanie Wietnam jest krajem wielkich kontrastów.W miastach jest bardzo widoczny podział na dzielnice bogate ze szklanymi wieżowcami i dzielnice biedne, gdzie można spotkać budynki z tektury i blachy falistej, choć często te granice zacierają się na tyle, że budynki skrajnie różne sąsiadują ze sobą.


Obok pięknych i czystych miejsc, znajdują się budowle tak brzydkie, że aż bolą oczy. Obok przepychu i bogactwa widać nędzę, choć nie spotkałam ani jednej osoby żebrzącej. Przeplatanie brzydoty z pięknością, przepychu i biedą, złoconych świątyń z walącymi się budynkami, wszystko okraszone wszędzie obecnym handlem ulicznym sprawia wrażenie kiczu i chaosu, a jednak wszystko ze sobą współgra i daje poczucie spójnej całości.

16. Śmieci
Kolejnym problemem są śmieci. W miastach, podczas dnia śmieci nie rzucają się w oczy, jest wiele stoisk, otwartych domów, biur, jest duży ruch, wszystko zastawione i nie zwraca się uwagi na bałagan. Nocą, po zwijaniu biznesów rozpoczyna się sprzątanie i muszę przyznać, że jednego ranka spacerując po Hanoi w okolicy godz. 7.00 byłam zdziwiona, że jest tak spokojnie i czysto. Ale natura próżni nie znosi, więc te śmieci gdzieś być muszą. Odpowiedź znalazłam kilka godzin później, jadąc autokarem w stronę zatoki Hạ Long - całe pobocza, wszelkie tereny za centrum miasta to było jedno wielkie śmietnisko. Aż smutno się robiło jak człowiek patrzył na te góry walających się wszędzie śmieci. Nie wiem, jak jest rozwiązywany problem odpadów, czy są wysypiska, czy w inny sposób one są utylizowane, ale na pewno jest to mało skuteczne. W sumie teraz, pisząc tego posta, usiłuję sobie przypomnieć, czy widziałam w miastach kosze na śmieci i kompletnie nie potrafię sobie przypomnieć. Wydaje mi się jednak, że nie, a jak już to bardzo sporadyczne.



17. Skutery
A nawiązując do punktu poprzedniego - wiecie co jest najlepszym przyjacielem Wietnamczyka ? Tak, oczywiście - skuter ! Odniosłam wrażenie, że w Wietnamie każdy ma skuter ! Samochodów nie jest zbyt wiele, ale za to skuterów, niezliczane ilości. Każdy Wietnamczyk jeździ na skuterze i często przewozi na nim całą rodzinę, albo gabarytowe zakupy (albo i jedno i drugie). Widzieliśmy skutery przewożące pięcioosobowe rodziny - dwoje dorosłych i troje dzieci, albo wielkie paczki, albo rury, drabiny i sama nie wiem co jeszcze.



 
Wielka ciekawostką było spotkanie z UBERem w wersji skuterowej,
czy parkingi dla skuterów. Albo wjazd na parking przy galerii handlowej.

Na skuterze jeździ się w każdą pogodę, o każdej porze roku czy dnia.
No i jak to przyjaciela - skuter się trzyma w domu, w salonie. Pod wieczór wprowadza się skuter do salonu, gdzie ma swoje miejsce często obok lodówki, telewizora i komputera.

18. Chodniki
Wszędzie w miastach wzdłuż ulic oczywiście są chodniki. Ale jakże mylicie się, myśląc, że służą one  do przemieszczania się pieszych. Nic bardziej mylnego ;) Chodniki służą po pierwsze jak miejsca parkowania skuterów.

Tak, wszyscy poruszający się skuterami, parkują swoje maszyny bezpośrednio pod sklepami, barami, biurami, itp. Co więcej, przy każdym takim sklepie jest zatrudniony człowiek do pomocy w zaparkowaniu lub opuszczaniu miejsca parkingowego ! Poza
tym na chodnikach można skutery myć, naprawiać i co tam komu do głowy przyjdzie.
Po drugie chodniki służą do rozstawiania na nich stolików i krzesełek przy knajpkach, do gotowania na ulicy, do rozkładania kramów i straganów oraz do przesiadywania na nich z rodziną czy znajomymi i biesiadowania.
Zdarza się też, ze na chodnikach urzęduje ptactwo domowe, np. koguty.
A pieszy ? Pieszy idzie skrajem jedni i uważa na siebie i skutery zjeżdżające z jezdni na chodnik i z chodnika na jezdnię :)


19. Przechodzenie przez jezdnię
Nie tylko chodzenie po chodnikach należy do ekstremalnych przygód, jeszcze bardzie ekstremalne jest przechodzenie przez jezdnie. Pierwsze dwa dni pobytu przejście przez ulice było dla mnie prawie bohaterskim wyczynem. I wszystko jedno gdzie przez tę jezdnię się przechodziło - czy w miejscach nieoznakowanych, czy na pasach, czy na zielonym świetle. W Wietnamie to wszystko tylko znaki umowne, niekoniecznie do przestrzegania. Jeśli myślicie, że ktokolwiek zatrzymał się przy przejściu dla pieszych, żeby przepuścić pieszego to jesteście w dużym błędzie. Na czerwonym świetle też zatrzymywały się tylko niektóre samochody, zwłaszcza jadące na wprost, bo kierowcy skręcających czy w lewo czy w prawo w ogóle na kolory świateł nie zważali. Żeby przejść przez jezdnię trzeba na nią po prostu wtargnąć i iść do przed nie zatrzymując się i skupiając się tylko na sobie a nie na innych użytkownikach drogi. Idąc w ten sposób można przejść bez szwanku - skutery omijają cię z przodu, bądź z tyłu, a samochody zwalniają.

20. Hotele
Większość noclegów w Wietnamie mieliśmy w hotelach, poza noclegami w Cần Thơ, bo tam był Guest Haus. Pierwsze noclegi rezerwowaliśmy w jeszcze w Polsce, a potem już na bieżąco na miejscu. Wybieraliśmy pokoje w centrum, w hotelach 3 gwiazdkowych ze śniadaniem. Pokoje wielkościowo były bardzo różne, ale wszędzie (!!!) były niesamowicie wygodne łóżka. Największy pokój jaki mieliśmy miał ok. 45 metrów kw. W hotelach zawsze było czysto i jak na światowe standardy przystało wszędzie były codziennie świeże ręczniki i nowe przybory kosmetyczne z jednorazowymi szczoteczkami do zębów włącznie. Oczywiście w każdym hotelu była do dyspozycji woda butelkowana oraz kawa i herbata. Śniadania bardzo różne, ale można było zjeść zarówno po europejsku jak i lokalnie (łącznie z zupkami phở). A ceny ?  Za pokój dwuosobowy ze śniadaniem 100 - 140 zł za noc. Czy to dużo czy mało, to już każdy musi odpowiedzieć sobie sam :)




cdn...

5 komentarzy:

  1. kurde miałam coś skomentować ale jak zobaczyłam ten filmik z przechodzenia przez jezdnię to mowę mi odjęło. Strasznie się boję takich przejść i sytuacji. No masakra. Nikt się nie zatrzymał tak naprawdę podczas tego filmiku. Szok !!!

    A co do pokoi jeśli za to co na zdjęciach płaciliście średnio 120 zł to to jest darmocha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze dwa dni tego przechodzenia były ciężki, potem można się nauczyć :) A hotele takie właśnie były :)

      Usuń
    2. kurcze nie wiem czy ja bym się w 2 tygodnie do tego przyzwyczaiła :O

      Usuń
    3. Jakoś przejść trzeba ;)

      Usuń
    4. pokazałam ten filmik w pracy. Dziewczyny mówią, że pobił nawet przejścia w Tajlandii gdzie jest ponoć podobnie :D

      Usuń