Do Madrytu dojechaliśmy na czas, w sam raz, żeby oddać samochód w wypożyczalni, znajdującej się blisko naszego hotelu. Wypożyczalnia z założenia jest czynna 19.30 - tak nas poinformowali na lotnisku i taka informacja była w internecie. Niestety już o 19.00 zastaliśmy opuszczone kraty. Pojechaliśmy więc do hotelu, zakwaterowaliśmy się i Mąż z kolegą znaleźli, że najbliższy punkt tej firmy jest na dworcu głównym, więc tam się udali. Umówiliśmy się w polecanej przez hotel restauracji i jak dali znać, że z autem załatwione wyszłyśmy z hotelu w stronę Puerta del Sol. Tak szłyśmy i rozmawiałyśmy, aż doszłyśmy do przejścia dla pieszych. A tam po drugiej stronie:
Po prostu dziki tłum ! Zaczęłyśmy żartować, że prawie jak w Wietnamie ;)
Ale dotarliśmy na miejsce, do polecanej restauracji, ale zdecydowanie jej nie polecam. Jedzenie było niebyt dobre i zdecydowanie (przynajmniej moje) za słone. Żadne z nas nie było zadowolone. A do tego czekaliśmy strasznie długo.
Zmęczeni wróciliśmy do hotelu, bo kolejnego dnia mieliśmy sporo w planach.
Już wcześniej podjęliśmy z T. decyzję, że kupimy bilet na autobus typu City Tour,
mając na uwadze moje nieszczęsne kolano. Zwiedzanie na piechotę jest fajne, ale więcej zobaczyliśmy jeżdżąc tym autobusem. Kupiliśmy bilety dwudniowe (22 Euro za osobę) i mogliśmy jeździć do woli. Na dowolnych przystankach wysiadać, obejrzeć dane miejsce i wsiąść w następny i pojechać dalej. Madrycki "City Tour" na dwie trasy - historyczną i nowoczesną, a bilety obowiązywały na obie.
Po śniadaniu poszliśmy w stronę Placu Hiszpańskiego,
gdzie kupiliśmy bilety i wsiedliśmy do autobusu. Pogoda zapowiadał się ładna, to też ubraliśmy się dość lekko. Dobrze, że chociaż wzięliśmy bluzy, bo nie zwróciliśmy uwagi na to, że w nocy w Madrycie temperatura spadała do 7 stopni i miasto nie zdążyło się jeszcze nagrzać.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od pełnej rundki autobusem od Placu Hiszpańskiego przez Świątynię Debod, Operę, Zamek Królewski, Puerta de Toledo, San Francisco el Grande, Katedrę Amuldena, Plaza Mayor, Puerta del Sol, Circulo de Bellas Artes, Muzeum Thyssen, Muzeum Królowej Zofii, Ogród Botaniczny, Muzeum Prado, Puerta de Alcala, Dzielnicę Salamenca, Plaza Colon, Plaza de Cibeles, Gran Via, do Placa Hiszpańskiego.
A potem jeszcze przystanek dale do Świątyni Debod. Jest to najstarszy zabytek Madrytu , mimo, że w Madrycie stanęła dopiero pod koniec XX wieku.
Świątynia pochodzi z Egiptu i jest poświęcona egipskim bóstwom Amonowi i Izydzie. Datuję się ją na II w p. n. e. Jak znalazła się więc w Madrycie? W latach 50-tych ubiegłego wieku w Egipcie na Nilu zaczęto budować Wysoką Tamę, która zagrażała okolicznym zabytkom. UNESCO rozpoczęło kampanię na rzecz ocalenia pereł architektury. Do akcji bardzo aktywnie włączyła się Hiszpania i w dowód wdzięczność rząd egipski podarował Hiszpanom właśnie świątynię Debod.
Świątynia jest umieszczona w bardzo przyjemnym parku, na wzgórzu,
skąd rozciąga się piękny widok na Pałac Królewski, katedrę oraz Casa de Campo.
Z parku ruszyliśmy spacerem w stronę znajdującego się na Placu Hiszpańskim pomnika Miguela Cervantesa, który został uwieczniony wraz ze swoim bohaterami Don Kichotem i Sanczo Pansą.
Po krótkiej sesji z bohaterami książki ruszyliśmy w stronę Pałacu Królewskiego. Jest to największy pałac w Europie Zachodniej. Jego ściany mają długość 130 metrów i wysokość 33 metry. Pałac nie jest obiektem bardzo starym - w połowie XVIII wieku ówczesna siedziba królów spłonęła doszczętnie i na tym miejscu postawiono właśnie tę olbrzymią budowlę. Pałac nie jest jednak zamieszkiwany przez rodzinę królewską. Obecnie obiekt pełni funkcję muzealną i jest wykorzystywany podczas ważnych ceremonii. Wstęp do pałacu kosztuje 10 Euro, ale w okresie od kwietnia do września od poniedziałku do czwartku w godzinach 18.00-20.00 wstęp jest wolny. Akurat był czwartek, więc postanowiliśmy wtedy tu zajrzeć pod wieczór.
Obok Pałacu Królewskiego znajduje się Katedra La Almudena. Katedra jest niesamowita - bardzo duża, wręcz ogromna, bardzo jasna, pięcionawowa i łączy tradycję z nowoczesnością. Bardzo ciekawa jest jej historia. Pomysł jej powstania pojawił się w XVI wieku. W 1883 roku wkopano kamień węgielny i od tego czasu trwała budowa, wielokrotnie zresztą wstrzymywana. Po ponad 100 latach budowy 1992 roku, w 500-setą rocznicę odkrycia przez Kolumba Ameryki, Jan Paweł II konsekrował - wtedy jeszcze nieukończoną - świątynię.
Z katedry udaliśmy się spacerem ulicą Calle Mayor, gdzie po obu stronach umiejscowione było pełno sklepów z pamiątkami i knajpek.
A ponieważ już trochę zgłodnieliśmy, więc wstąpiliśmy po drodze na pallę. Była bardzo smaczna, ale ile się naczekaliśmy...
Najedzeni ruszyliśmy dalej w stronę Plaza Mayor. Jest to typowy brukowany plac kastylijski, otoczony podcieniami. W tym miejscu zbiega się 10 ulic. Plac/rynek ma 120 m długości i 46 m szerokości, otoczony jest reprezentacyjnymi kamienicami, które kiedyś zamieszkiwało blisko 3,5 tys. osób. Obecnie naokoło placu znajduje się pełno barów i restauracji.
Akurat jak byliśmy w Plaza Mayor było tam dość głośno i słychać było śpiewy kibiców. Potem za Puerta del Sol widzieliśmy dużo policji i opancerzonych samochodów. Mecz Ligii Mistrzów był dwa dni wcześniej, więc się trochę zdziwiłam. Ale się okazało, że to nie kibice Realu tylko Atletico. Był mecz w Pucharach Europy.
Po spacerze wróciliśmy do hotelu zostawić zakupione pamiątki i postanowiliśmy znów pojechać autobusem i tym ranem przesiąść się na drugą linię. Przesiadka była na Puerta del Sol i częściowo pokrywała się z trasą nam już znaną. I tak z Puerta del Sol autobus jechał w kierunku Plaza de las Cortes, potem Plaza de Canovas del Castillo, gdzie na środku znajduje się fontanna z Neptunem stojącym na wielkiej muszli powożonej przez dwa hipokampy - konie, które zamiast przednich nóg mają płetwy, a zamiast zadu rybi ogon jak u syren.
Dalej Plaza de Cibeles, gdzie znajduje się kolejna fontanna -symbol Madrytu - z boginią płodności Kybele, wiezioną w powozie przez dwa lwy.
Plaza de Colon (o którym jeszcze będzie),
Muzeum Rzeźby współczesnej, nowoczesne dzielnice miasta
na Santiago Bernarbeu - stadion Realu Madryt
Dalej nowymi dzielnicami w stronę Puerta de Alcala
Puerta de Alcala były niegdyś główną reprezentacyjną rogatką miejską, częścią muru otaczającego hiszpańską stolicę, teraz stoją po środku ruchliwego, kilkupasowgo ronda :)
Dla nas ostatnim przystankiem naszej rundki był ten, na którym wsiedliśmy czyli Puerta del Sol. Było po 19.00 stwierdziliśmy, że idziemy do Pałacu Królewskiego na zwiedzanie, które mieliśmy w planie. Niestety nic nam z tego nie wyszło, bo już nie wpuszczali. Mimo, że napisane było, wstęp wolny od 18.00 do 20.00, to - jak się tylko domyślam - o 20.00 z tego pałacu trzeba wyjść :(
Wróciliśmy więc do hotelu się przebrać i ruszyliśmy do podbój wieczornego Madrytu. Chodziliśmy malowniczymi, pięknie oświetlonymi uliczkami,
wróciliśmy na Plaza Mayor
Gdzie już śladu po kibicach nie było - wszyscy poszli na mecz, na stadion (wiem, bo akurat w wielu barach był ten mecz transmitowany)
Postanowiliśmy też coś zjeść, ale stawialiśmy raczej na tapasy, niż na siedzenie w restauracji. I wtedy trafiliśmy Mercado de San Miguel, czyli Hala Targowa św. Michała. Wcześniej, w ciągu dnia, też widzieliśmy ten obiekt, ale myślałam, ze jest tam normalny targ
Jednak myliłam się - to nie był zwyczajny targ. To jest miejsce gdzie się, gdzie jest możliwość skosztowania różnych rzeczy do jedzenia i do picia. Przekąski słone i słodkie, wina, inne alkohole, kawa.
Tapasy kosztowały 1-2 euro i były bardzo wymyślne:
A potem już spacerem wróciliśmy do hotelu,
zahaczając jeszcze po drodze do baru obok hotelu, na kolejną lampkę wina, do której obowiązkowo dostaliśmy tapas :)
cdn...
kurcze polecana restauracja i taka kicha ??? :/
OdpowiedzUsuńMadryt piękny. Kurcze też musimy zaliczyć kiedyś Hiszpanię chociaż wszystkiego w jeden wyjazd to się nigdy nie da. Nawet małą Kretę robiliśmy na 2 podejścia. Fajnie bo jak będziemy się wybierać to sobie tu wpadnę i podpatrzę co i jak :D
Myślę, że mieli dil z hotelem, niby dla klientów hotelu lepsze ceny, z jedzenie nie smaczne.
UsuńMadryt jest przepiękny, naprawdę polecam. My się tam jeszcze na pewno wybierzemy.