Na piątkowe popołudnie byliśmy umówieni ze znajomymi w Juracie.
Jednak, żeby zobaczyć jak najwięcej, śniadanie zjedliśmy bardzo wcześnie i już o 9.00 byliśmy na plaży w Jastrzębiej Górze.
Też bardzo fajne miejsce. Na plaży spędziliśmy jakieś 2 godzinki (nawet zanurzyłam się w morzu ;))
Wracając przez miasteczko natknęliśmy się na ciekawy drogowskaz.
i kawałek dalej zobaczyliśmy faktycznie dom do góry nogami (o ile dom może mieć nogi ;))
Dom, jak dom, gdyby był tylko odwrócony, nie byłoby w tym nic dziwnego. Jednak dom jest nie tylko odwrócony, ale jeszcze pod kątem i wyobraźcie sobie, że nawet pływając na jachcie nie miałam takiej choroby morskiej jak w tym domu. Dramat - błędnik po prostu szaleje ! Warto było to przeżyć, bo jak bym nie była, to bym chyba nie uwierzyła ;)
Potem szybka kawka w "Papay'u" i udaliśmy się do Rozewia na słynną latarnię
Potem jeszcze tylko krótki spacer nad morze (czułam się prawie jak w górach, taka wspinacza z powrotem była),
i wyjazd do Juraty.
W Juracie pojechaliśmy prosto do naszych znajomych, którzy mają w Juracie niewielkie mieszkanie i co roku spędzają tam sporo czasu.
Naszym ostatnim dniem nad morzem była sobota. No i właśnie w sobotę pogoda postanowiła sobie z nas zakpić ;) Widząc, że jest chłodniej i nawet pada nie mieliśmy pomysłu co ze sobą zrobić. postanowiliśmy udać się do Władysławowa do Ocean Park. Jadąc tam nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, bo widzieliśmy tylko reklamy na płotach, a jak tam dotarliśmy okazało się, że to duży zewnętrzny teren, na którym znajdują się okazy w skali 1:1 mieszkańców oceanów, jak np. ten Płetwal Błękitny
Miejsce jest bardzo fajne, przede wszystkim dla rodzin z dziećmi. Jest wyświetlany filmik, albo raczej jest robione takie interaktywne show i małym wielorybkiem, który "rozmawia" z dziećmi na sali i opowiada jak się żyje pod wodą i jak odróżnić ssaki morskie od ryb. Na terenie takich okazów jak ten na zdjęciu powyżej jest dużo,
a nam trafiło się oprowadzanie z przewodnikiem, więc dowiedzieliśmy się sporo ciekawostek o świecie ssaków morski i ryb. Wiecie na przykład, że orki potrafią wyłączyć echolokację i kilka orek w wyłączoną echolokację opływa takiego płetwala, on traci orientację, a one tylko czekają kiedy otworzy paszczę, a wtedy odgryzają mu język. A wtedy taki płetwal ginie...
Po zwiedzaniu Ocean Parku postanowiliśmy zobaczyć Władysławowo.
Od tej pory z Władysławowem mam tylko jedno skojarzenie - ewakuować się stąd J A K N A J S Z Y B C I E J !!!
To miasto mnie przeraziło i osaczyło, w życiu nie pojadę tam na urlop !!! Te tłumy ludzi wylewające się z każdej strony, pełne chodniki, gwar, wrzask i hałas i na wszystkich ulicach stragany. Koszmar. Uciekliśmyy na plażę gdzieś między Jastrzębią Górą a Karwią ! Ale tam złapał nas deszcz.
wróciliśmy więc do samochody i pojechaliśmy coś zjeść. Po obiedzie już nie padało, więc ostatnie chwile urlopu postanowiliśmy spędzić na plaży.
Na początku wydawało mi się to niemożliwe, ale okazało się, że woda była całkiem ciepła - chyba najcieplejsza ze wszystkich dni, więc skorzystaliśmy.
No i tak dobiegł do końca nasz wyjazd nad morze choć nie był to koniec naszego podróżowania.
W niedzielę wyjechaliśmy po śniadaniu i pojechaliśmy prosto do Malborka.
Jadąc tam wiedzieliśmy, że nie mamy szans na zwiedzenie zamku, bo samo zwiedzanie, zgodnie z informacjami ze strony internetowej trwa 3,5h. A na miejscu okazało się, że kolejka jest na kolejne 1,5h.
Akurat w ten weekend odbywało się Oblężenie Malborka, więc było spora atrakcji.
Do domu wróciliśmy w niedzielę po 20.00 i tak skończył się nasz urlop na Kaszubach nad polskim morzem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz