Większość naszych wycieczek odbywała się po
najbliższej okolicy, jednak zaplanowaliśmy sobie też jedną dłuższą wyprawę.
Ustaliliśmy z naszą nauczycielką, że jeden dzień zajęcia będą wcześniej i
wybraliśmy się na południe - na sam koniec "buta". Celem naszej
podróży było miejsce, które znaleźliśmy tylko na jednej mapie, a poleciła nam
je nasza nauczycielka. Ponieważ mapa nie była nasza, to tylko udało nam się
zerknąć i spisać jak tam dojechać. A jechaliśmy "na czuja", bo
nigdzie nie było drogowskazów prowadzących do tego miejsca. Nie byliśmy pewni
czy dobrze jedziemy, aż nagle - wśród wąskich ścieżek - ukazały nam się
niesamowite skały. Na skale jakby zawieszone było bardzo stare miasto, ale nie
mając pewności, ani żadnych informacji pojechaliśmy dalej. Ale dalej nic
ciekawego nie rzuciło nam się w oczy, więc wróciliśmy i po drodze zauważyliśmy
mały parking. Na parkingu z pięknym widokiem na skałę i miasto znajdował się
obelisk. Niestety niewiele zrozumiałam z tego co było tam napisane, ale
dowiedziałam się, że to cel naszej podróży - Pentidattilo (Pięć Placów).
Nazwa wywodzi się skał w kształcie otwartej dłoni, wśród których było zbudowane miasto i zamek (zostały tylko ruiny). Niestety w żadnym posiadanym przez nas przewodniku nie było nawet wzmianki o tym cudeńku, ale z tego co nam opowiadała nasza nauczycielka jest legenda, wg której miała tam miejsce wielka tragedia - podczas świąt wielkanocnych (nie pamiętam roku na pewno XVII w) została wymordowana cała rodzina tamtejszego markiza. Wieczorem podczas zachodu słońca skały zmieniają barwę na czerwoną - widać wtedy jakby zakrwawioną dłoń - dłoń zabójcy. Jak wspomniałam wcześniej miasteczko, a właściwie jego pozostałości, jest zawieszone na skale i w związku z niebezpieczeństwem obsunięcia się i trzęsień ziemi nawiedzających okolicę, od bardzo wielu lat (wydaje mi się, że grubo ponad 100, ale nie jestem pewna) miasteczko jest wyludnione, a mieszkańcy osiedlili się kilkaset metrów dalej na terenach bezpiecznych.
Nazwa wywodzi się skał w kształcie otwartej dłoni, wśród których było zbudowane miasto i zamek (zostały tylko ruiny). Niestety w żadnym posiadanym przez nas przewodniku nie było nawet wzmianki o tym cudeńku, ale z tego co nam opowiadała nasza nauczycielka jest legenda, wg której miała tam miejsce wielka tragedia - podczas świąt wielkanocnych (nie pamiętam roku na pewno XVII w) została wymordowana cała rodzina tamtejszego markiza. Wieczorem podczas zachodu słońca skały zmieniają barwę na czerwoną - widać wtedy jakby zakrwawioną dłoń - dłoń zabójcy. Jak wspomniałam wcześniej miasteczko, a właściwie jego pozostałości, jest zawieszone na skale i w związku z niebezpieczeństwem obsunięcia się i trzęsień ziemi nawiedzających okolicę, od bardzo wielu lat (wydaje mi się, że grubo ponad 100, ale nie jestem pewna) miasteczko jest wyludnione, a mieszkańcy osiedlili się kilkaset metrów dalej na terenach bezpiecznych.
Z tego cudnego miejsca wyruszyliśmy znów troszkę na
północ do największej w okolicy miejscowości - stolicy prowincji - Reggio di
Calabria. Nie ma w nim co prawda zbyt wielu zabytków, ale warto zobaczyć.
Największą lokalną atrakcją są Wojownicy z Brązu - dwa olbrzymie greckie
posągi wydobyte z morza w pobliżu Riace w 1972 r. Podobno są to oryginalne
posągi z V w. p.n.e., które wypadły za burtę statku między Kalabrią i Grecją.
Jednak nie poszliśmy ich oglądać, gdyż czas niestety mieliśmy ograniczony, a we
wszystkich miejscach w okolicy, co więcej nawet w naszym pokoju, wiszą zdjęcia
tych posagów.
W Reggio większość czasu spędziliśmy na spacerze cudowną i bardzo zadbaną promenadą - Lungomare Matteotti.
Właśnie stamtąd mieliśmy cudowny widok na Messynę i naszą ukochaną Sycylię :)
W Reggio większość czasu spędziliśmy na spacerze cudowną i bardzo zadbaną promenadą - Lungomare Matteotti.
Właśnie stamtąd mieliśmy cudowny widok na Messynę i naszą ukochaną Sycylię :)
W naszym planie było jeszcze jedno miejsce do
odwiedzenia w tym dniu - Scilla.
Jest to miasteczko, które powstało na bazie osady rybackiej. Na bardzo stromej skale znajduje się też twierdza warowna. Samo miasteczko jest bardzo urocze, a największe wrażenie robią domki zawieszone na skałach tuż nad samym morzem...
Z Scillą wiąże się też legenda, a raczej mit grecki (w starożytności region Kalabrii Należał do Grecji). W okolicach Scilli czyhała na żeglarzy Scylla jeden z dwóch potworów morskich (drugim była Charybda). Potwory pilnowały "wejścia" do Zatoki Mesyńskiej - usytuowane po jej dwóch stronach. Oba potwory występują także w Odysei. Z resztą do dziś można spotkać się z wyrażeniem - znaleźć się między Scyllą a Charybdą, co oznacza sytuację, w której niebezpieczeństwo zagraża z dwóch stron.
Jest to miasteczko, które powstało na bazie osady rybackiej. Na bardzo stromej skale znajduje się też twierdza warowna. Samo miasteczko jest bardzo urocze, a największe wrażenie robią domki zawieszone na skałach tuż nad samym morzem...
Z Scillą wiąże się też legenda, a raczej mit grecki (w starożytności region Kalabrii Należał do Grecji). W okolicach Scilli czyhała na żeglarzy Scylla jeden z dwóch potworów morskich (drugim była Charybda). Potwory pilnowały "wejścia" do Zatoki Mesyńskiej - usytuowane po jej dwóch stronach. Oba potwory występują także w Odysei. Z resztą do dziś można spotkać się z wyrażeniem - znaleźć się między Scyllą a Charybdą, co oznacza sytuację, w której niebezpieczeństwo zagraża z dwóch stron.
Jednak miejscem, w którym byliśmy najczęściej była
oddalona od nas o jakieś 3 km
Tropea. Wg. większości przewodników Tropea jest najpiękniejszym miasteczkiem w
całej Kalabrii i ja się z tym twierdzeniem zgadzam całkowicie. Ze wszystkich
miejsc jakie zobaczyliśmy w Kalabrii Tropea mnie urzekła najbardziej - prawdziwa perełka.
Miasto zbudowane zostało na klifie. Poniżej znajduje się piękna plaża, z czyściuteńką wodą. W centralnym miejscu plaży jest tzw. Kościół na Wyspie - Santa Maria Dell'Isola. Tak naprawdę miejsce to nie jest wyspą tylko bardziej półwyspem, ale kto wie jak to było kiedyś ?
W Tropei nie ma wielkich zabytków - kilka kościołów, ale miasteczko jest wręcz urocze, przepiękne uliczki, zadbane kamienice - po prostu niesamowity klimat. A do tego duża i bardzo zadbana Marina :)
Miasto zbudowane zostało na klifie. Poniżej znajduje się piękna plaża, z czyściuteńką wodą. W centralnym miejscu plaży jest tzw. Kościół na Wyspie - Santa Maria Dell'Isola. Tak naprawdę miejsce to nie jest wyspą tylko bardziej półwyspem, ale kto wie jak to było kiedyś ?
W Tropei nie ma wielkich zabytków - kilka kościołów, ale miasteczko jest wręcz urocze, przepiękne uliczki, zadbane kamienice - po prostu niesamowity klimat. A do tego duża i bardzo zadbana Marina :)
Będąc w rejonie Tropei trudno nie odwiedzić Capo
Vaticano. Miejsce to nie jest jakąś atrakcją turystyczną, jest to typowy kurort
- znajdują się tam same hotele, pensjonaty i apartamenty. Nasza nauczycielka
powiedziała nam, że to bardzo romantyczne miejsce, więc postanowiliśmy też
zobaczyć. Faktycznie jest przepiękne miejsce widokowe, tuż przy samej latarni
morskiej i całkiem sympatyczna plaża. Wybraliśmy się tam pod koniec naszego
pobytu w Kalabrii, pod wieczór - przygotowaliśmy panini i postanowiliśmy
zjeść romantyczną kolację w Capo Vaticano.
Niestety na tym pięknym miejscu widokowym nie było to możliwe, bo wiał bardzo, bardzo silny wiatr - pojechaliśmy więc na plażę. Tam, wśród huku rozbijających się fal, posililiśmy i podziwialiśmy burzę na horyzoncie. Niebo rozbłyskało co kilka chwil, choć huków słychać nie było - burza była nad Sycylią. Dopiero na drugi dzień zobaczyliśmy w wiadomościach jak wielkie spustoszenie poczyniła ta burza w Mesynie i mesyńskim rejonie Sycylii.
Niestety na tym pięknym miejscu widokowym nie było to możliwe, bo wiał bardzo, bardzo silny wiatr - pojechaliśmy więc na plażę. Tam, wśród huku rozbijających się fal, posililiśmy i podziwialiśmy burzę na horyzoncie. Niebo rozbłyskało co kilka chwil, choć huków słychać nie było - burza była nad Sycylią. Dopiero na drugi dzień zobaczyliśmy w wiadomościach jak wielkie spustoszenie poczyniła ta burza w Mesynie i mesyńskim rejonie Sycylii.
W Capo Vaticano byliśmy w czwartek wieczorem, a w
sobotę rano opuszczaliśmy Kalabrię i ruszyliśmy na podbój Rzymu.
cdn...
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz