Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 29 marca 2016

I jeszcze trochę o Fuercie


W tym roku głównym celem naszej wyprawy na Fuertę był odpoczynek. Tę część wyspy wybraliśmy również dlatego, że są tam piękne, piaszczyste plaże :) Tak, tak plażowaliśmy prawie codziennie, choć nasze plażowanie bardziej kojarzy się z ciągłym przemieszczani m się po plaży niż z leżeniem, to jednak poleżeć na plaży i poczytać książkę też miałam czas.
A plaże były piękne - szerokie, piaszczyste, czyściutkie i mało zaludnione.
piaseczek ciepły i przyjemny
a ocena spokojny i przyjazny

Plażowanie w tym roku dało nam sporo frajdy ;)
Ale z plażowaniem związana też była jedna nasza wycieczka. Kilka kilometrów od Morro Jable znajdują się bajeczne plaże Sotavento. Plaża ma ponad 9 km długości, a jej szerokość miejscami dochodzi do 1 km ! Uważana jest za jedną z najpiękniejszych plaż świata (trudno mi porównywać, ale z tych co widziałam to mogę się zgodzić). Piasek jest tam jaśniutki i drobny, a na plaży jest pełno małych zatoczek, które tworzą się po przypływach.
No i przedostatniego dnia wybraliśmy się na wycieczkę właśnie na te plaże. Pojechaliśmy do miejscowości Costa Calma autobusem zaraz po śniadaniu i ruszyliśmy prosto na plażę z zamiarem dojścia do Morro Jable właśnie plażą. Bagatela - jedyne 16 km ;) Ale co to dla nas :)
Pierwsze wrażenie było spore, bo wyszliśmy na plażę, a oceanu prawie nie było widać. Wyczytaliśmy w przewodniku, że jak się idzie z Costa Calma do Morro Jable plażą to momentami woda sięga po szyję i trudno jest przejść - nie uwierzyliśmy ;) Szliśmy tymi zatoczkami, wody bywało do kolan, nawet do ud, ale żeby do szyi - niemożliwe ! A jednak, no może nie po szyję, ale po pachy !
Ale w tak pięknych okolicznościach przyrody kto by się przejmował


W zatoczkach początkujący kitesufingowcy mieli raj - płytka ciepła woda i wiatr
A i niektóre ptaki wodne próbowały naśladować kite-ciarzy
Oczywiście nie obyło się bez kąpieli w oceanie i odpoczynku na plaży.
W końcu piaszczyste plaże zaczęły zanikać i ukazały się standardowe - kamieniste


Na kamienistych zauważyliśmy ciekawe miejsca na plażowanie - na plażach pobudowane są takie kamienne gniazda


które chronią plażowiczów przed wiatrem (zamiast naszych parawanów;))
A i będąc w tamtych okolicach nie zdziwcie się, bo na tych plażach jest pełno nudystów. I nie to że sobie leżą i się opalają, bo chodzą swobodnie po plaży, a nawet na dalekie spacery (czasem wyglądali i wyglądały śmiesznie, bo czapka lub kapelusz na głowie, ramiona osłonięte szalem przed słońcem, a cała reszta na wierzchu ;)
Ja po swojej jednej przygodzie z naturyzmem (to bardzo dawno temu było, jeszcze w czasach studenckich) stanowczo zaliczam się do "tekstylnych nudziarzy", choć z przebieraniem się na plaży mimo braku przebieralni problemów nie mam.
Tym razem nasz typowo wypoczynkowy urlop udał się wyśmienicie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz