Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

niedziela, 7 lipca 2019

Okolice Bari - krótki wypad na południe Włoch cz.4

Kolejnego ranka wyruszyliśmy dalej na północ kierując się w stronę Bari. Oczywiście jechaliśmy wybrzeżem i co chwile mijaliśmy miejsca, gdzie można przyjemnie spędzić czas na plażowaniu.

W Brindisi dotarliśmy do miejsca, gdzie plażę od lotniska dzieli jedynie ulica


W różnych miejscach zatrzymaliśmy się na chwilę, ale dłuższy postów mieliśmy zaplanowany w miejscu Polignano a Mare. Jest to mała, typowo włoska miejscowość, z wąskimi uliczkami,

klimatycznymi placami


i nietypową plażą schowana pomiędzy wysokimi ścianami skalnymi
 chyba najbardziej znaną plażę Apulii.
Na jednej z tych skał znajduje się starówka

na drugiej zachodnia część miasta ze skalistymi mniej zatłoczonymi miejscami do kąpieli


Obie części połączone są mostem Lama Monachile, który biegnie nad wąwozem prowadzącym na słynną plażę.
W zachodniej części miasteczka znajduje się też pomnik Domenico Modugno - słynnego włoskiego piosenkarza urodzonego właśnie w Polignano a Mare. I chociaż może nie znacie tego nazwiska, to piosenkę Volare zna chyba każdy :)
Z Polignano a Mare pojechaliśmy do Torre a Mare zatrzymując się po drodze w San Vito - niewielkim miasteczku z małym portem i równie niewielką plażą.



W Torre a Mare mieliśmy ostatni nocleg. Three Room - Sea View Luxury Loft jest świetne położone w samym sercu miasteczka, przy głównym placu - deptaku,
chociaż sam pokój bardzo malutki
Oczywiście zaraz po rozpakowaniu poszliśmy na jedną z plaż


gdzie zostaliśmy aż do zachodu słońca
Po powrocie z plaży i ogarnięciu się postanowiliśmy coś zjeść, wyszliśmy z budynku i nie poznaliśmy placu:
Wszędzie tłum, gdzie by się człowiek nie obrócił. I to nie turyści, większość to byli miejscowo lub przyjezdni z okolicy lub z Bari (to zaledwie 15 km). Wszystkie restauracje, bary pękały w szwach i jedynie trochę spokoju można było znaleźć w porcie,choć wiele osób też tam przesiadywało.
O poranku miasteczko wyglądało zupełnie inaczej



Cisza, spokój i ... porządek, aż niepodobny do Italii ;)
To był nasz ostatni dzień w Apulii, samolot mieliśmy po południu, postanowiliśmy poznać choć troszkę stolicę regionu - Bari. Jest to nie tylko stolica regionu, ale też największe miasto - miasto, które łączy w sobie malowniczą starówkę z umiarkowaną nowoczesnością. Oczywiście obie te części są od siebie oddzielone. Starówka, na której się skupiliśmy znajduje się w sporej części na cypelku wchodzącym w morze.
Oczywiście starówka, podobnie jak wiele włoskich miast i miasteczek, to przede wszystkim wąskie uliczki,




 suszące się pranie,
klimatyczne place,




życie toczące się na ulicy,

i niesamowity włoski klimat, który tak bardzo lubię :)
Główną atrakcją Bari jest kościół św. Mikołaja


bardzo licznie odwiedzany przez turystów. W kryptach znajduje się grób św. Mikołaja, a sam kościół zaskakuje prostotą i, jak na kościoły, niewielkim przepychem

Kolejnym ciekawym miejscem jest zamek normandzko - szwabski, który powstał na początku XII wieku na polecenie pierwszego normańskiego króla Sycylii


I kolejny zabytek do odwiedzenia to katedra św. Sabina. Akurat odbywał się tam ślub i nie weszliśmy do środka

Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na Bari, ale tych kilka godzin pozwoliło poczuć klimat starego miasta i snuć plany o powrocie w te okolice.

2 komentarze:

  1. właśnie mi uświadomiłaś, że dawno już nie byłam we Włoszech :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My staramy się co najmniej raz do roku jechać ;) A w tym roku może jeszcze raz - zobaczymy :)

      Usuń