Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Hiszpania 2011 cz.3


Z Barcelony wróciliśmy późno, więc kolejny dzień spędziliśmy bardzo leniwie, głównie na plaży. Słońce, woda, lekkie fale, piasek:

Na plaży można było nawet spotkać - kto wie - może następce Gaudiego:
Jak już wcześniej pisałam Riumar znajduje się przy ujściu rzeki Ebra i jest tam rezerwat ptaków. Tego dnia po postanowiliśmy wyjść na wycieczkę właśnie tam. Ścieżka zaczynała się przy wejściu na plażę, po drodze znajdowały się opisy  trasy i gatunków ptaków tam występujących, były takie specjalne budki, gdzie można było obserwować całe stada ptaków, a główną atrakcją były flamingi. Ścieżka, którą szliśmy wiodła 4 kilometry do latarni i do punktu widokowego, ale niestety na spacer wybraliśmy się pod wieczór i komary sobie nas upodobały jako cel - wiadomo, teren podmokły, ciepło, sporo roślinności, no to po prostu raj dla tych owadów ;) Wracając w pośpiechu nagle usłyszeliśmy szmer i naszym oczom okazał się niesamowity widok - sznur odlatujących famingów na tle wieczornego nieba. Aż stanęliśmy z zachwytu - niestety zdjęcie nie oddaje tego w pełni:
Kolejne przedpołudnie też spędziliśmy na słodkim leniuchowaniu na plaży, ale już po południu wybraliśmy się na kolejną wycieczkę, tym razem do odległej o godzinę jazdy Tarragony.

Tarragona jest miastem, które kiedyś należało do Imperium Rzymskiego i ma klimat bardziej swojski - włoski ;)



Miasto naprawdę jest bardzo piękne i zrobiło na mnie spore wrażenie, są tu ruiny amfiteatru,



a nawet symbol rzymski - wilczyca z Romulusem i Remusem
i ruiny:
W mieście jest też bardzo ładna katedra, niestety nie mogliśmy jej zwiedzić, bo była w remoncie:


A Tarragona słynie z tego, że odbywają się tam festiwale piramid - piramid zbudowanych z ludzi. Nie widzieliśmy tego na żywo, ale jest tam jeden pomnik piramidy, a także na niektóry budynkach ilustrują to takie tabliczki:

W Tarragonie spędziliśmy ze 3- 4 godziny, a potem pojechaliśmy na półwysep do ścisłego rezerwatu ptaków do Deltebre. Tam jest niesamowicie dziko i pięknie. Jedzie się wąską piaskowa drogą "w morzu" bo z jednej i drugiej strony widać morze. Dojeżdża się do bramy i  koniec - dalej nie ma przejazdu. Można poobserwować ptaki z daleka, bo wejść też nie można. Po drodze było jednak kilka punktów widokowych i można było podziwiać ptaki:
Jako ciekawostkę podam jeszcze, że w rejonie Deltebre uprawia się ryż. Co więcej ryż jest tam produktem regionalnym. Nigdy nie przypuszczałam, że nie jadąc do Chin, na własne oczy zobaczę podmokłe pola ryżowe :)

A wieczorem wybraliśmy do restauracji, która bardzo nam się spodobała. Wszyscy chcieliśmy spróbować oczywiście hiszpańską Paellę. Wzięliśmy Paellę regionalną porcja na 4 osoby. Było w niej wszystko: owoce morza, krewetki, kurczak, wołowina, masa warzyw, no i oczywiście regionalny ryż.
Ja wzięłam jeszcze przepyszną zupę rybną, rewelacyjna była ! W ogóle jak weszliśmy do tej restauracji i zobaczyliśmy wystrój i obsługę, to myślałam, że rachunek wyjdzie bardzo wysoki, ale na koniec była bardzo miła niespodzianka - tak niskiego rachunku nikt z nas się nie spodziewał. A co do obsługi to nawet nie mogliśmy sobie dokładki nałożyć sami, bo tylko człowiek pomyślał, że chce jeszcze, a tu już zjawiał się kelner (w sumie obsługiwało nas 3 kelnerów na zmiany ;)). 
Ale szybko trzeba było wracać do domu i iść spać, bo na następny dzień znów czekała nas wyprawa do Barcelony ! 
cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz