Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 4 sierpnia 2020

Dwa razy w jednym dniu na Śnieżkę ?

Śnieżka - najwyższy szczyt w Karkonoszach i Sudetach. To również najwyższy szczyt w Czechach :) Oficjalnie jej wysokość wynosi 1.602 m n.p.m., ale pomiary wskazują, że jest nieco wyższa - 1.603,29 m n.p.m. Należy do Korony Europy, Korony Gór Polskich, Korony Sudetów i Korony Sudetów Polskich.
Śnieżka w moim życiu była obecna od początku. Od urodzenia mieszkałam u jej podnóża, a z okna mojego pokoju rozciągał się malowniczy widok na Królową Karkonoszy.

Kiedy pierwszy raz byłam na Śnieżce ? - Nie wiem, nie pamiętam tego, ani ja ani moi rodzice. Zdjęć wtedy tyle się nie robiło, więc po prostu nie wiem.
Ile razy byłam na Śnieżce ? Nie wiem, wiele, nigdy nie liczyłam. Ostatnio w ...2007. Sama jestem zdziwiona, że tak dawno...
Jednak przez te wszystkie lata nigdy nie zdobywałam Śnieżki dwa razy w ciągu jednego dnia. Wiem, że są tacy co zdobyli ją i 3 razy w jednym dniu (istnieje impreza biegowa pod hasłem 3xŚnieżka = 1x Mont Blanc), raz nawet byłam kibicem na tej imprezie, ale sama nigdy nie próbowałam.
Do czasu.
Dwa tygodnie temu na wycieczkę na Śnieżkę poszedł z nami mój siostrzeniec -  niespełna 6 -latek. Jako, że Młody nie ma wprawy w zdobywaniu górskich szczytów i, umówmy się, droga pod górę to dla takiego malucha średnia atrakcja, zdecydowaliśmy się na wjazd na Małą Kopę wyciągiem. Dla tych co dawno w Karkonoszach nie byli z Karpacza na Małą Kopę nie jeździ już jedno-krzesełkowy wyciąg tylko czteroosobowa kanapa. Ponoć są jeszcze dwie 4-osobowe gondole, ale akurat w tym dniu były w hangarze. Dane wskazują, że przepustowość kolejki to 1.200 osób na godzinę. My w ogonku do kolejki staliśmy równo godzinę !


A koszt wcale nie jest mały - wjazd na górę dla osoby dorosłej to 50 zł a dla dziecka 30 zł. Jeśli chce się wjechać i zjechać to koszty 55 zł dla osoby dorosłej i 35 zł dla dziecka, a zjazd dla wszystkich po 25 zł.
Plan mieliśmy taki, że wjedziemy na Małą Kopę, wejdziemy na Śnieżkę, a potem zejdziemy czerwonym szlakiem przez Kocioł Łomniczki.
Po godzinie stania w kolejce byliśmy trochę znużeni, ale już podchodząc pod górkę było super !


No poza tym, że ludzi był tłum, ale na to się wpływu nie ma.
Na Równi pod Śnieżką przy Domu Śląskim, kolejki spore, ale również wypisane informację, że zarówno restauracja, jak i toalety na Śnieżce są nieczynne.


Kolejna nowość - wprowadzona 11 lipca br. to  jednokierunkowa droga na górę - szlak niebieski, łagodny, jest dwukierunkowy, ale czerwonoczarny wiedzie tylko pod górę.

Na szczycie było dosyć chłodno, ale widoki jak zwykle cudne :)
Młody dał sobie świetnie radę, zwłaszcza na podejściu na sam szczyt - było stromo, były kamienie coś się działo, a nie nudna, prosta droga...
Chwilę pochodziliśmy po szczycie i podeszliśmy jak zwykle na stronę czeską, bo słyszeliśmy, że tam też kolejka jest przebudowana i zamiast dwuosobowej kanapy są czteroosobowe gondole. Po czeskiej stronie można zjeść i napić się zarówno w barze przy gondoli, jak i w ich budynku zwanym pocztą. Można też skorzystać z toalety, oczywiście za wszystko płacąc w koronach lub złotówkach - obie waluty dopuszczalne.
Zeszliśmy do gondoli i Młodemu tak się spodobało, że namówił nas na przejażdżkę gondolą.

Wyciąg po stronie czeskiej jeździ do Peca pod Śnieżką, ale po drodze jest jeszcze stacja pośrednia Růžová hora, gdzie można wysiąść lub wsiąść do kolejki. Postanowiliśmy dojechać właśnie do Růžovej hory, a potem wrócić na Śnieżkę również gondolką.
Kupując bilety chcieliśmy kupić od razu tam i z powrotem, ale Pan w kasie powiedział, że się nie da, ale na Růžovej horze też jest kasa biletowa. Zapominał tylko dodać, że nie można tam płacić kartą (choć u niego właśnie kartą płaciliśmy) ani złotówkami tylko w czeskich koronach. 
I jakież było nasze zdziwienie, gdy już dojechaliśmy, zrobiliśmy małą przerwę i postanowiliśmy wracać, gdy w kasie powiedziano nam, że owszem bilet na Śnieżkę można kupić, ale tylko w lokalnej walucie !
Na Śnieżkę 2,5 km w górę, do Peca podobnie tylko, że dół. Najbliższe schronisko 800 metrów dalej, ale nie mieliśmy gwarancji, że tam wymienimy złotówki na korony :( Po krótkiej naradzie postanowiliśmy wejść na Śnieżkę po raz drugi tego samego dnia, tym razem od strony czeskiej.


Wejście czeskim żółtym szlakiem jest łatwiejsze niż czerwonoczarnym od strony polskiej, ale mimo wszystko dobrą godziną szliśmy pod górkę. Młody był zmęczony, ale dał radę ;)
Po krótkim odpoczynku na szczycie trzeba było wracać do samochodu, a tej drogi wcale mało przed nami nie było. 



 
Schodzi się z góry mimo wszystko nieco trudniej niż wchodzi :)
Ale przynajmniej dalej już wszystko poszło zgodnie z planem, czyli niebieskim szlakiem ze Śnieżki do Domu Śląskiego na Równi pod Śnieżką,
a dalej czerwonym szlakiem przez Kocioł Łomniczki. Ten szlak to moja ulubiona drogą na szczyt Karkonoszy. Jest to najgłębszy
karkonoski kocioł pochodzenia lodowcowego.
Trasa jest malownicza i bardzo przyjemna, a na dodatek cały kocioł objęty jest ścisłą ochroną. Ciekawostką na szlaku jest symboliczny cmentarz ludzi związanych z górami, którzy w górach zginęli.
W kotle zimą często schodzą lawiny, więc dla bezpieczeństwa szlak zimą jest zamykany.
I jak samo zejście przez Kocioł Łomniczki Młodemu się podobało, tak już końcówka trasy od Schroniska nad Łomniczką była dla niego zbyt nudna. Na szczęście w lesie mieszkały smoki i inne stwory.


Do domu wróciliśmy dość zmęczeni całodzienną eskapadą, ale Młody był dumny, że jako pierwszy z rodziny zdobył Śnieżkę dwa razy w jednym dniu :)

5 komentarzy:

  1. o właśnie ... ja rozumiem COVID i te wszystkie higieniczne obostrzenia ale pozamykanie toalet w miejscach gdzie się musi czasem z nich skorzystać to jest uważam nieporozumienie. Ciekawe gdzie się wysikali wszyscy turyści którzy nie skorzystali z WC na czeskiej stronie ? a tak przy okazji to właśnie po moim urlopie trochę jestem zszokowana, że u Czechów to generalnie poza jazdą z maseczką w metrze nie ma żadnych obostrzeń. Wszystko działa jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa co do cennika to ja myślałam, że 25 Euro za bilet na kolejkę tam i z powrotem za osobę w Dolomitach to jest dużo a tu proszę ... w sumie to się okazuje że taniocha :D

      Usuń
    2. Te toalety to zamknęli jeszcze przez COVIDEM. Zamknęli cały kompleks - te 3 talerze i po stronie polskiej poza kapliczką i widokami nie ma nic ;) Turyści w sumie nie mają gdzie się załatwić, bo tam nie ma nawet drzewka ;)

      Usuń
    3. kurcze słabe to jest. Jednak w górach na szlakach powinna być jakaś możliwość toaletowa bo wiadomo, że turysta skorzystać czasem musi i wiadomo co zrobi jak nie będzie miał toalety ... :/

      Muszę nadrobić Japonię bo nie zdążyłam jeszcze.

      Usuń
    4. Dlatego w Domu Śląskim pod Śnieżką jest wielki napis, że na Śnieżce toalety są nieczynne ;)

      Usuń