Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

sobota, 30 lipca 2022

Tureckie last minut part 2 (październik 2021)

Innego dnia wypożyczyliśmy samochód z lokalnej wypożyczalni i ruszyliśmy do oddalonego o jakieś 20 km Side. 
Side to niezwykle urokliwa, niewielka miejscowość z bardzo bogatą historią. Pierwsze wzmianki o tym miejscu pochodzą z ok. VII-VI w. p.n.e. W dobie Imperium Rzymskiego był to ważny ośrodek portowy, którego bogactwo pochodziło głównie z piractwa i handlu niewolnikami. Do dziś można podziwiać pozostałości budowli z tamtych czasów. ze wspaniale zachowanym antycznym amfiteatrem, który wczasach swojej świetności mógł pomieścić nawet 15 tys. widzów. 
Największą atrakcją miast są  jednak ruiny świątyni Apolla, znajdujące się nad brzegiem morza, na charakterystycznym cyplu.
Oprócz wszechobecnej historii samo miasteczko jest niezwykle urocze wąskie uliczki, klimatyczne budowle obrośnięte barwnymi kwiatami, niewielki port, kolorowy meczet, a przede wszystkim sok z granatów. 
Spacerując wśród uliczek trafiliśmy ma miejsce, gdzie pani przy własnym domu sprzedawała świeżo wyciskany sok z granatów. Nie mogliśmy się oprzeć ;) Okazał się, że oprócz sprzedaży soku, właściciel budynku wynajmują też pokoje i przy okazji mogliśmy zobaczyć podwórko, miejsce, gdzie serwowane są śniadania i poznać kilka osób z rodziny.
A swoją drogę, wiecie, że słowo "side" w językach anatolijskich oznacza właśnie "granat".
Po krótkim pobycie w Side udaliśmy się do kolejnej okolicznej atrakcji, gdzie organizowane są wycieczki - do Manavgat, a właściwie wodospad na rzece Manavgat, znajdujący się kilka kilometrów na północ od centrum miasta.
Wodospad jest niewielki, ale malowniczo położony. Park, w którym się znajduje, jest pełen klimatycznych kawiarni, restauracji i sklepów z pamiątkami. Szczególne wrażenie robi kolor wody. Cieszę się jednak, że byliśmy tam sami i po sezonie, bo myślę, że w pełni sezonu, kiedy zjeżdżają co kilka minut autokary pełne turystów, nie jest już tak spokojnie ;)
Wracając pojeździliśmy chwilę po samych Manavgat, ale szczerze mówić - nic szczególnego miasto jak duże miasto (ponad 71 tys.mieszkańców), spory ruch, dużo ludzi.
Wróciliśmy więc do naszego Kizelot, oddaliśmy samochód i resztę pobytu spędziliśmy na miejscu, na odpoczywaniu, uprawianiu sportu, spacerowaniu po plaży, czytaniu i relaksowaniu się. 
W sumie było to 8 dni (7 noclegów), a potrzeba regeneracji była spora - po to tam pojechaliśmy, więc naładowaliśmy baterie ile się dało.

9 komentarzy:

  1. kąpielówki w groszki :D

    Nigdy nie trenowałam szybkiej regeneracji na takiego rodzaju wypadzie ale widzę, że się da :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe bikini w groszki ;)
      W takim klimacie, gdzie wszystko masz podane i nie martwisz się pracą - da się ;)
      Już teraz o tym marzę, choć najbliższe wakacje z 2 dzieciaków w mega energetycznych miejscach - więc raczej nie wypocznę ;D

      Usuń
    2. Moje drogie, ja się zrelaksowałam w czasie tego trzydniowego długiego weekendu (nie pierwszy raz zresztą), więc da się, jak najbardziej da się :)

      Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że "side" to właśnie granat. Ta nazwa od razu przywiodła mi na myśl angielskie słówko, ale nie granat. Swoją drogą to jeden z moich ulubionych owoców - gdyby tylko jeszcze był mniej problematyczny w obieraniu...

      Usuń
    3. Ja też umiem tak w 3 dni się zrelaksować i zregenerować, wszystko zależy od sposobu odpoczywania ;)
      Do póki tam nie pojechałam nie wiedziałam nawet że taka miejscowość jak Side istnieje, tym bardziej skąd ta nazwa :)

      Usuń
    4. Dla mnie często zwykły weekend jest jednak odrobinkę za krótki, by porządnie odpocząć. Sobota to jednak w dużej mierze obowiązki domowe, zakupy, sprzątanie, pranie, koszenie trawnika, etc. Niedziela z kolei za szybko mija. Trzydniowy weekend natomiast to jest TO :) Nawet jeśli jeden dzień mija na pracy, to ciągle pozostają dwa, a to całkiem sporo.

      Usuń
    5. nieee 3 dni to dla mnie zdecydowanie za mało. Tym bardziej, że nawet od wielu lat brałam 3 tygodnie urlopu bo 2 już nie wystarczały na całkowite oderwanie od pracy

      Usuń
    6. Ja chyba jednak wolę mieć krótszy urlop za to częściej niż tylko raz do roku. Tylko z tego, co kojarzę, to Ty masz więcej wolnego od pracy - ja tylko 20 rocznie + wszystkie święta, co oznacza u nas kilka długich weekendów w ciągu roku.

      Zabrzmię teraz jak psychopatka, ale zdarzyło mi się na dwutygodniowym urlopie pomyśleć (choćby przelotnie): "wróciłabym już do pracy" :) Ale to też w dużej mierze zależy od tego co na tym urlopie robię. Jeśli przez dłuższy czas siedzę w domu, to zwyczajnie zaczyna mi się nudzić. Jestem pod tym względem jak dziecko ;)

      Usuń
    7. Taita to Ty ? weź się podpisuj :D

      Taaaak ja to mam więcej urlopu a teraz to nawet mi się przysługuje co roku zdrowotne 10 dni więcej.

      Usuń
    8. Haha, no jasne, że to ja :) Nie rozpoznałaś mnie? Jak mogłaś ;P

      No ja bym z chęcią zostawiała podpisane komentarze, ale przeglądarka nie chce ze mną współpracować i pomimo tego, że jestem zalogowana do Google'a, nie wykrywa mnie!

      Usuń