Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Wakacje w Parkach Rozrywki, cz.1 INWAŁD

Tegoroczne wakacje z siostrzeńcami (prawie 8 i 4,5 lat) postanowiliśmy spędzić w Parkach Rozrywki. Szukając fajnych miejsc trafiliśmy na Inwałd - wieś położoną w Małopolsce, niedaleko Wadowic.
Wieś niby mała, ale przyciąga turystów szeroką gamą atrakcji dla mniejszych i większych.
Gdy o tym poczytaliśmy to od razu zarezerwowaliśmy nocleg. Trochę nietypowy, bo w jurcie w Wiosce Mongolskiej. Jurty zrobione są na wzór namiotów koczowniczych, tyle, że ich wnętrza z namiotami koczowniczymi nie mają wiele wspólnego ;) Pełen komfort: wygodne łóżka, łazienka wyposażona w kosmetyki i suszarkę do włosów, mini lodówka, czajnik, szklanki, ogrzewanie i nawet klimatyzację ! A do tego wystrój jest bardzo fajny.
Namiotów jest 10, z tego co wyczytałam przy rezerwacji namioty od 1 do 5 mają klimatyzacje, pozostałe nie. Nasz miał, co przydało się wieczorem, bo akurat noce były chłodne. Zresztą co tu dużo mówić:
a to kilka innych namiotów:
Wioska Mongolska zlokalizowana jest pomiędzy Parkiem Miniatur a Warownią. Są to dwa parki tematyczne, gdzie można fajnie spędzić czas.
Park Miniatur "Świat Marzeń" to blisko 7,5 ha powierzchni, na której znajdują się znane budowle zarówno z Polski, jak i z innych stron świata. Kompleks podzielony jest na dwie części, jedna to Polska w miniaturze, gdzie znajdziemy m. in. Zamek Królewski w Warszawie, Zamek w Malborku, Stadion Narodowy, Rynek w Zamościu, Pałac w Łańcucie i wiele innych.
W części "Świat w miniaturze" możemy zobaczyć dworzec w Czeskim Cieszynie z jeżdżącymi pociągami, Big Bena, Łuk Triumfalny, Tadż Mahal, Wieżę Eiffla, Koloseum itd. 
A dodatkowo po Placu św. Piotra w Watykanie, placu św. Marka w Wenecji i po Wielkim Murze Chińskim można można sobie pospacerować.
Większość budowli w parku miniatur jest w skali 1:10, ale te trzy które wymieniłam (plus Forum Romanum w budowie) są znacznie większe.
Dodatkową atrakcją Parku Miniatur jest Lunapark, który jest fajnie wpleciony pomiędzy miniaturami. I tak można tak skorzystać z mini coastera egipskiego, "Dzikiej Rzeki", diabelskiego młyna, pirackiej huśtawki, samochodzików, gokartów czy dwóch karuzeli dla maluchów.
Można zgubić się w zielonym labiryncie, obejrzeć film w kinie 5D, skorzystać z salonu gier, symulatora, czy palcu zabaw. Jest też wystawa Tutenchamona i egipski dom strachów. I naprawdę można spędzić tam sporo czasu i nie będzie się nudzić ani małym ani dużym.
Po drugiej stronie Wioski Mongolskiej jest kolejna atrakcja - Warowania. 
I tu również jest masa atrakcji: osada średniowieczna w chatami powroźnika, gdzie można ukręcić własny sznurek, chata tkacza, gdzie można spróbować jak się tka materiał, w chacie garncarza można ulepić i ozdobić miseczki, a u kowala dąć w miechy :) Można też pograć w średniowieczne kręgle lub bilard. 
Do tego jest zamek, gdzie można obejrzeć komnatę damy, sale tortur, przestronny dziedziniec, a w podziemiach znajduje się wystawa klocków lego (dodatkowo płatna).
To jednak nie koniec atrakcji przy zamku spotkamy całkiem pokaźne stadko smoków, które zieją ogniem, śpiewają i się ruszają. Można popływać smoczą tratwą, postrzelać z łuk, jest park doświadczeń wodnych i niski park linowy.
My chyba jednak najwięcej czasu spędziliśmy w klockowni na budowaniu okazałej budowli. Klockownia jest pod dachem razem z mini małpim gajem i mini zjeżdżalnią.
Kolejną atrakcją w cenie biletu jest mini zoo oddalone o jakieś 600 metrów od wspomnianych wyżej parków. Z parkingu przed wioską mongolską odjeżdża specjalny pociąg. W mini zoo można spotkać zwierzęta z gospodarstw przydomowych, jak owce, krowy, osły, kaczki, kury czy kozy, ale też alpaki, lamę czy surykatki.
Ale to jeszcze nie koniec ;)
W niewielkim Inwałdzie są jeszcze dwa miejsca godne uwagi. Są one połączone ze sobą i obowiązuje na nie jeden bilet. Jednym z nich jest Dinolandia - park rozrywki z dinozaurami. 
Foto - Internet
Rok temu opisywałam tu Park w Krasiejowie, ale to miejsce funkcjonuje nieco inaczej - jest to bardziej park rozrywki z dinozaurami w tle niż park dinozaurów. Są karuzele, place zabaw, parki linowe, dmuchańce, zjeżdżalnie, trampoliny i wszystko czego maluchy mogą zapragnąć. 
Jak wspomniałam Dinolandia jest połączona z Ogrodem Jana Pawła II. Sam ogród jest niesamowity, jak pierwszy raz odpaliłam mapę google, żeby zobaczyć okolice, w które jedziemy nie dowierzałam co zobaczyłam, zresztą zobaczcie sami.
Foto - Internet
Foto - Internet
Foto - Internet
To są zdjęcia, które znalazłam w sieci (pewnie z drona), wrażenie robi! Na terenie ogrodu jest wieża widokowa (ostatnie zdjęcie), ale niestety nie jest na tyle wysoka, żeby zobaczyć to co na zdjęciach powyżej - widać tyle.
Tak minęły nasze dwa dni w Inwałdzie. Miejsce jest bardzo fajne, dużo atrakcji, zwłaszcza dla młodszych dzieci. Dla nas były to dwa intensywne dni pełne śmiechu i zabawy.
Ale te dwa dni to jeszcze nie koniec naszych wakacji :) cdn ...

7 komentarzy:

  1. O matko kochana !!! ale się ten Inwałd rozbudował :O szok ! byłam w tym parku miniatur jakieś 10 lat temu bo jeszcze Ela żyła i spędzałam wtedy tydzień urlopu z nią a drugi z tym moim kolegą Bastkiem co mnie uczył parkowania swoim samochodem. I właśnie byliśmy tam z Bastkiem i wtedy był tylko ten Park bez jurt, bez zoo, bez dinozaurów i całej reszty. Kurcze ależ się to rozrosło. Super !!! mnie się już wtedy podobało i nieźle się tam spiekłam ;)

    PS. Widzę, że obie się dziś zmobilizowałyśmy żeby coś napisać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, to wiesz o czym piszę ;) Inwałd to naprawdę spory kawał do zwiedzania. Spędziliśmy tam prawie dwa i pół dnia, dla dzieciaków super miejsce. Miejsce tętni życiem, choć nie jest tak oblegane, jak nasza kolejna atrakcja ;)
      Pamiętam Bastka... ;D
      Z Kotowic do Inwałdu to całkiem niedaleko. Zresztą w Katowicach mieliśmy krótki przystanek :)
      P.S. Byłam, czytałam, komentarz zostawiłam :)

      Usuń
    2. trzeba by się tam było wybrać ponownie zobaczyć jak się rozbudowało bo faktycznie mamy niedaleko :)

      Noooo czekaj to jednak musiało być jeszcze dawniej bo 12,5 roku jesteśmy z Lu razem a wtedy nie byliśmy no to może to było 13-14 lat temu o kurde ale jestem stara ...

      Usuń
  2. Ale niespodzianka, Elso! Przyznam Ci się, że niesamowicie mnie zaskoczyłaś, bo byłam święcie przekonana, że znów wybyliście na jakieś egzotyczne wakacje, a tu nasza "zwykła", rodzima Polska :)

    Marzy mi się dron właśnie do tego typu fotografii - sama przyznaj, czyż to nie wygląda bajecznie z lotu ptaka?

    Nie jestem pewna, ale jak tak teraz oglądam te Twoje zdjęcia i czytam opis, to mam deja vu - wydaje mi się, że moja rodzina była tam dobrych kilka lat temu, kiedy mój chrześniak był jeszcze małym chłopcem. W ogóle, to wydaje mi się, że tam z powodzeniem można by było spędzić calutki dzień, od świtu do nocy, albo przynajmniej do chwili zamknięcia atrakcji :)

    Byłam w parku miniatur w Belgii, koło słynnego Atomium, teraz już ponoć nie istnieje, tak mi doniosła znajoma z Belgii. I skoro nam, dorosłym, się tam podobało, to myślę, że dzieciom tym bardziej. Czuję się jednak trochę poszkodowana, bo tam nie było Chińskiego Muru, a szkoda, bo z chęcią bym się po nim przespacerowała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, my po Polsce też trochę jeździmy :D Poza tym nie byliśmy sami :)
      O tak, zdjęcie z drona są niesamowite.
      No dla dzieci to świetne miejsce :) Można tam spędzić nie tylko cały dzień, my byliśmy dwa i kawałek :)
      Parków Miniatur w Polsce jest dużo, na samym Dolnym Śląsku minimum dwa, w tym jedno w mojej rodzinnej miejscowości. A po WIelkiem Murze Chińskim w Inwałdzie spacerowałam :D

      Usuń
  3. I jak przystało na kapuścianą głowę, zapomniałam... Dopiero jak zerknęłam na zdjęcia, to mi się przypomniało :) Nie wiem, czy zauważyłaś, ale w moim ostatnim poście o Cape Clear też jest kilka mongolskich jurt nad zdjęciu, tylko te nasze nie są tak kolorowe - wszystkie są jasne, białe/kremowe. A tak w ogóle, to mam w planach taki nocleg. Już w zeszłym roku robiłam rozeznanie, ale jak doczytałam, że trzeba do toalety latać ileś tam metrów od jurt, to trochę mój zapał ostygł (zdarza mi się w nocy wstawać do ubikacji). A że jurty znajdują się gdzieś w dziczy, bez nocnego oświetlenia wokół, to... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy nie zauważyłam, ale po tym jak napisałaś - znalazłam ;) Te jurty były tak jakby trochę luksusowe, z toaletą, prysznicem, ciepłą wodą :)

      Usuń