Kolejnym miejscem, do którego się udaliśmy była Radocza. Jest to niewielka miejscowość, z bardzo fajnym hotelem, spokojna na uboczu. Po atrakcjach Inwałdu zrobiliśmy sobie jeden spokojny dzień na miejscu w wiejskich klimatach i w basenie hotelowym.
Jednak już kolejnego poranka wyruszyliśmy do oddalonego o zaledwie 9 km Zatoru, gdzie jak się pewnie domyślacie naszym celem była Energylandia.
Jednym zdaniem to masa zabawy i rozrywki na ok. 70 hektarach w 6 tematycznych parkach z ponad 120 atrakcjami, zarówno dla małych jak i dla dużych. My skupiliśmy się na atrakcjach dla małych :)
I wierzcie mi było co robić i nie nudziliśmy się ani na chwilę. Mini coastery, huśtawki, karuzele, różnego rodzaju pojazdy, smoki, armatki wodne, spływy po wodnych trasach i wymieniać można jeszcze długo.
W sumie cała Bajkolandia i Strefa Familijna zostały wyeksplorowane w całości. Oczywiście były występy maskotek i pokazy akrobatyczno - taneczne.
No i oczywiście Water Park, do którego jednak nie mieliśmy szczęścia: pierwszego dnia byliśmy tylko chwilę, bo woda była chłodna i słońce chowało się za chmury, a kolejnego dnia, jak już rozgościliśmy się na strefie wodnej to przyszła burza i trzeba było uciekać. Water Park to miejsce gdzie też można spędzić dużo czasu. Pięć basenów z różnymi atrakcjami, zjeżdżalniami różnego typu, różnej długości, a nawet wodna zumba w ramach animacji dla dzieci :)
Spędziliśmy w Energylandii dwa dni i myślę, że kolejne dwa też byśmy się nie nudzili ;) I to byliśmy dwa pełne dni: pierwszy dzień od 10 do 19, a drugi od 11 do samego końca. Wyszliśmy razem z paradą, która odbywa się na zakończenie każdego dnia :)
Jak już wspomniałam szaleliśmy tylko na atrakcjach dla dzieci, a przecież jest jeszcze cała strefa powyżej 140 cm wzrostu. W tym Hyperion - najwyższa kolejka górska Europy z klasycznym wyciągiem łańcuchowym,
Zadra najwyższa na świecie hybrydowa (stalowo-drewniana) kolejka górska, która do marca bieżącego roku była najszybszym (121 km/h) i najbardziej stromym (90°) roller coasterem hybrydowym na świecie,
Myślę, że nie było to moje ostatnie spotkanie z Energylandią, bo spora część atrakcji ze strefy ekstremalnej wzbudziła moje duże zainteresowanie i czuję, że to mi się spodoba. Na taki wyjazd to jednak trzeba się wybrać w tygodniu poza okresem wakacyjnym, żeby nie marnować czasu w kolejkach. W czasie naszego pobytu kolejki do atrakcji dla dzieci nie były duże - kilka, kilkanaście minut, ale na te najbardziej oblegane ekstremalne atrakcje czekało się nawet 40-50 minut.
Ceny biletu wstępu do Energylandii według mnie są w porządku 179 zł za osobę dorosłą za cały dzień i możliwość korzystania ze wszystkich atrakcji nie jest wygórowane (dwudniowy 319 zł). Za to uważam, że pozostałe ceny (jedzenie, gadżety,przekąski) są nieco przesadzone, mała butelka wody mineralnej kosztuje tyle co na lotnisku we Wrocławiu, to przesada.
Parkingów jest sporo, koszt to 20 zł za dzień. Z parkingu można do parku dojść, albo nieodpłatnie podjechać specjalnymi "pociągami" pod samą bramę.
Ogólnie organizację parku i całego przedsięwzięcia odbieram bardzo pozytywnie, wszystko wygląda na dobrze przemyślane i zorganizowane i na prawdę nie mam zastrzeżeń. Nawet taka parada większości pracowników parku na zakończenie: parada zaczyna się 15 minut przed zamknięciem parku i przechodzi prawie przez cały obiekt zbierając po drodze gości, wszystkie dzieci się chętnie dołączają i nie marudzą, że trzeba już iść. Parada kończy się przy wyjściu, więc siłą rzeczy już się wychodzi.
Fajne miejsce i na prawdę polecam, ja wrócę tam na pewno :)
cdn...
brzmi całkiem nieźle ale ja od dziecka takich miejsc nie lubię. Mdli mnie na widok karuzel i nawet niektóre atrakcje dla dzieci u mnie odpadają więc pewnie bym się wynudziła. Nie mówiąc o tych ekstremalnych atrakcjach które odpadają już z samego wyglądu :) pewnie coś tam by się dla mnie znalazło ale nie wiem czy aż na tyle czasu :) wszelkie wesołe miasteczka od dziecka omijam :)
OdpowiedzUsuńJako dziecko źle się czułam na różnego rodzaju karuzelach, poprawiło mi się znacznie później i bardzo lubię, choć na atrakcjach tak wielkich jak Hyperion i Zadra jeszcze nie miałam okazji się przejechać. Ale nie odpuszczę ;) Teraz za to wyszalałam się na mini coasterach, bo na większości dzieci musiały jeździć z opiekunami, zwłaszcza, że Młoda ma dopiero 104 cm ;)
UsuńMnie nie przeszło i nadal mam chorobę morską i lokomocyjną ale na coasterach mogłabym poszaleć 😁
UsuńJa jedynie nie mogę czytać podczas podróży samochodem albo autobusem, w pociągu i samolocie jest ok.
UsuńAle basen! I ile pustych leżaczków obok :) Aż dziwny widok ;)
OdpowiedzUsuńSpodobały mi się "średniowieczne" gospody na wzór tych z epoki Tudorów.
Poważnie? To właśnie w Polsce są najwyższe i najbardziej strome rollercoastery?! Aż mi się wierzyć nie chce! To dla mnie zdecydowanie największe zaskoczenie.
Rozumiem, że ludziki z zamazanymi twarzami to rodzina ;)
Fajny pomysł z tą paradą - dzieciom z pewnością łatwiej wtedy pogodzić się z końcem zabawy.
T.
Basenów było chyba z 5 albo więcej, ale leżaków było masa i właśnie puste.
UsuńSmoczy gród jest bardzo klimatyczny, bardzo podobała mi się ta część, taka z pomysłem.
Tak, to jest bardzo nowoczesny obiekt, i faktycznie najwyższe bezpieczeństwo. W zeszłym roku Energylandia opisana jest jako park nr 1 w Europie pod względem ilości roller coastrów, aż 18 ! I na dobre zagościł w czołówce TOP parków rozrywki Europy.
Zamazane twarze to nie rodzina, zmazałam bo nie wiadomo kto tu przychodzi.
Tak parada to pomysł rewelacyjny :)