Jak wspomniałam poprzednio, miejscem, w którym wynajęliśmy apartament było oddalone o 35 km od Barcelony Sitges.
Niespełna 30 tysięczne miasto - popularny wśród Hiszpanów kurort turystyczny i promenadą wzdłuż piaszczystych plaży i wąskimi uroczymi uliczkami, cudnie oddającymi południowy klimat.
Sitges powstało już w czasach rzymskich i przez wiele lat był spokojną rybacką osadą. Obecnie jest chętnie odwiedzane przez turystów, a niektórzy nazywają ją nawet hiszpańskim Saint Tropez, a ceny nieruchomości zbliżają się do tych w najdroższych miastach europejskich.
Tuż przy linii brzegowej wznosi się się XVII wieczny kościół św. św. Bartłomieja i Tekli, a w mieście z zabytkowych obiektów możemy zobaczyć Ratusz Miejski w stylu secesyjnym.
Pod koniec XIX wieku do Sitges zjeżdżało wielu artystów i od tamtej pory kojarzone było z bohemą artystyczną i przyciągało nie tylko artystów, ale i bogate rody z różnych zakątków świata.
Sitges cały czas tętni życiem - miejscowość nie dość, że turystyczna, to jeszcze tętniąca życiem do późnych godzin nocnych. Swobodna atmosfera oraz gościnność i tolerancja mieszkańców sprawił, że miasto stało się jednym z najbardziej popularnych europejskich centrów turystyki LGBTQIA+, co widać nie tylko w lokalach, ale i na ulicach, czy też wystawach sklepowych.
Wynajęliśmy
w Sitges apartament w uliczce starego miasta, skąd mieliśmy tylko 100
metrów do promenady - więc miejsce idealne i na spacery i na poranne
przebieżki. Generalnie na plażę też, ale jednak weekend majowy nie był
jeszcze dobrym czasem na plażowanie, bo upałów nie było, a woda swoją
temperaturą też nie przyciągała ;)
Nasz
apartament mieścił się na trzecim - ostatnim piętrze kamienicy, miał
dwie sypialnie, salon z kuchnią, łazienkę i dwa tarasy. Miejsce świetne,
polecam. Wszędzie mieliśmy blisko, do piekarni, do sklepu, do knajpek.
Najdalej było na autobus, ale raptem 600 metrów, więc problemu nie było
(na stację kolejową mieliśmy bliżej jedynie 400 metrów)
Ponieważ celem naszego wyjazdu była Barcelona, nie poświęciliśmy Sitges należytej uwagi, choć warto.
cdn...
O proszę miasto Lewandowskiego jakbyście jeszcze go spotkali byłoby ciekawie 🤭
OdpowiedzUsuńCiężko byłoby go spotkać, bo akurat na wyjeździe Barcelona grała ;)
Usuńto ja tak mam z papieżami. Co jestem w Watykanie to Papież na wyjeździe :D
UsuńHahaha, ja raz widziałam Papieża w Rzymie w 2010
Usuń