Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

środa, 17 maja 2017

Majówka na Hydrze cz. 3

Kolejny dzień postanowiliśmy pozostać w miasteczku. Po śniadaniu i relaksie w hotelu udaliśmy się do portu po drodze mijając podróżników
 oraz parking pod supermarketem
 A w porcie praca w pełni
Postanowiliśmy udać się na spacer w kierunku północno - wschodnim do osady Mandraki. Po drodze przechodzilismy obok Muzeum Archiwów Historycznych
Po obejrzeniu zbiorów muzeum udaliśmy się dalej
aż doszliśmy do plaży Mandraki
 
Posiedzieliśmy trochę na plaży i wróciliśmy do Hydry (tak miasteczko nazywa się tak samo jak wyspa). Tam weszliśmy na taras widokowy przy szkole przy Szkole Morskiej, gdzie znajduje się pomnik admirała Andreasa Miaoulisa, bohatera o niepodległość Grecji, któego rodzina pochodziła właśnie z Hydry.
A potem odwiedziliśmy kolejne muzeum przy porci w starym klasztorze
Po południu spotkaliśmy się z dwiema Polkami mieszkającymi na wyspie. Tak na całej wyspie mieszkają dwie Polki. Jak T. był jesienią poznał jedną z nich, która z mężem Grekiem prowadziła tawernę (w tej tawernie w zeszłym roku było przyjęcie ślubne Anity Lipnickiej) i teraz do niej zadzwonił, zaprosiła nas, a akurat siedzieli w większym z ta drugą Polską, jej mężem i kilkoma osobami z rodziny. Posiedzieliśmy, wypiliśmy wino, było bardzo miło :)
A wieczorem, po obiedzie poszliśmy na pokaz tańców greckich pod gołytm niebem

Następnego dnia znów wyruszyliśmy na wyprawę. Tym razem pojachaliśmy na sam południowo - zachodni koniec wyspy. Wzięliśmy taksówkę i dopłyneliśmy na plażę Nikolaus. co prawda plaża była jeszcze kompletnie niezorganizowana,bo do rozpoczęcia sezonu było jeszcze bardzo daleko, w końcu to weeken majowy

A potem ruszyliśmy wąską ścieżką wśród skał i krzaków
na maie to taka ścieżka czarną przerywaną linią :)
Oczywiście drogę gubiliśmy kilka razy, błądziliśmy,



 ale wreszcie doszliśmy najpierw do osady Zogeri, a potem dalej do Episkopi. Wyobraźcie sobie, że przez cały ten czas spotkaliśmy raptem 2 osoby !
Z Episkopi trafiliśmy na dróżkę, którą doszliśmy do celu naszej podróży - do półwyspu Nisiza, tego, który upatrzylismy sobie podczas wyprawy na Erosa.
I w końcu ukazał nam się półwysep:
 
 
 
 
Cudowne, fantastyczne, bezludne miejsce. Spędzieliśmy tu cudowny czas - tylko natura, woda i my. I do kąpieli w morzu nawet stroje kąpielowe nie były potrzebne ;)



Wracaliśmy przez ruiny domów
i dopiero tam znaleźliśmy przyczynę wyludnienia tej częsci wyspy. Kilka lat temu pożar strawił całą tą część wyspy - spłonęło wszystko, zabudowania, lasy, kilka osób zginęło.
Wrócilismy do Episkopi, a stamtąd tą samą drogą co poprzednio, wśród takich widoków

 
 
A wieczorem zasłuzylismy na pyszne jedzonko

 wśród ślicznych okoliczności przyrody
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz