Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 9 maja 2017

Majówka na Hydrze cz.1

Tegoroczną majówkę postanowiliśmy spędzić na Hydrze. Jest to niewielka (ok. 64 m kw.) grecka wyspa na Morzu Egejskim należąca do archipelagu Wysp Sarońskich. Położona jest na południe od Półwyspu Peloponezu - w linii prostej kilka kilometrów.
Dlaczego Hydra ?
W ubiegłym roku w październiku T. był z kolegami na rejsie w Zatoce Sarońskiej i między innymi zahaczyli o Hydrę i mojemu Mężowi tak bardzo się tam spodobało, że postanowił mnie zabrać.
Na majowy weekend nie mieliśmy innych planów, więc czemu nie na Hydrę :)
Plan mieliśmy ustalony szczegółowo: w piątek jedziemy do Berlina, stamtąd samolotem do Aten, gdzie spędzamy sobotę i niedzielę, a w poniedziałek rano jedziemy do Pireusu, skąd prom zabierze nas na Hydrę. Tam zostajemy do piątku i wracamy promem z powrotem, a w piątek wieczorem wylatujemy do Berlina.
Jak ustaliliśmy tak zaczęliśmy działać. Kupiliśmy bilety lotnicze, miejsce parkingowe, bilety na prom w obie strony, zarezerwowaliśmy noclegi w Atenach i na Hydrze  i odliczaliśmy dni do wyjazdu.
Nagle w czwartek po południu otrzymaliśmy maila, że niestety w poniedziałek nie będą kursowały promy, bo jest strajk i wszystkie promy w tym dniu są odwołane ! Zaczęliśmy rozważać inne możliwości i zdecydowaliśmy, że skrócimy pobyt w Atenach i na Hydrę popłyniemy już w niedzielę. Udało nam się zabukować jeszcze jeden nocleg w tym samym hotelu na Hydrze, no a to co stracimy w Atenach - cóż zrobić, czasem tak bywa.
Podróż do Berlina przebiegła sprawnie, parking, lotnisko, lot też. W Atenach wylądowaliśmy przed 22.00, a stamtąd metrem wprost do naszego hotelu. Na miejsce dotarliśmy ok. 23.00 i okazało się, że w hotelu nie ma dla nas miejsca, mimo, że wszystko było potwierdzone na booking.com. Mimo, że zaznaczyłam w dodatkowych informacjach, o której mniej więcej dotrzemy na miejsce nasze miejsca po prostu zostały sprzedane !!! I nawet nie usłyszeliśmy "przepraszam", pan na recepcji uważał, ze wszystko jest OK. Zaczęłam na szybko szukać jakiegoś noclegu w internecie, ale nie było to łatwe. Po dłuższej chwili zawołał nas ten człowiek z recepcji i powiedział, że w hotelu obok jest jeden pokój, ale warunki są trochę gorsze. Co było robić ? Środek nocy, obce miasto, poszliśmy. Jakieś 300 metrów dalej znaleźliśmy hotel w starej kamienicy, nieduży - kilka pokoi z łazienkami wspólnymi na każdym piętrze. Ale w pokoju były 2 łóżka, szafa i umywalka, pod prysznicem ciepła woda i powalająca cena 25 euro za dwa dni za pokój Zostaliśmy dwie noce, nie było komfortowo, ale dało się przetrwać.



W sobotę wstaliśmy rano i udaliśmy się na śniadanie na plac Omonia stamtąd ulicą Athinas ruszyliśmy w stronę Akropolu zahaczając po drodze o targ spożywczy oraz główny targ mięsno - rybny






Prosto z targu poszliśmy dalej do Monastriaki
skąd już widać było Akropol
wspięliśmy się więc wśród innych ruin, któe faktycznie mogą pamiętać czasy Zeusa ;) na górę


a po spacerze pod górkę naszym oczom ukazała się gigantyczna kolejka do kasy i piękne widoki na Ateny. Jako, że nie przepadamy za kolejkami, zdecydowaliśmy, że nie zwiedzamy Akropolu, tylko zajmiemy się podziwianiem widoków i robieniem zdjęć





Spędziliśmy tam trochę czasu i udaliśmy się na dalsze oglądanie Aten. Schodząc ze wzgórza zajrzeliśmy jeszcze do Teatru Dionizosa

i doszliśmy do muzeum Akropolu

Kolejnym punktem naszego spaceru  był Łuk Hadriana
oraz Świątynia Zeusa Olimpijskiego (albo raczej to co z niej zostało :))
I tak spacerem dotarliśmy do National Garden



gdzie znajduje się również Zappeion,w którym podpisany był Traktat Akcesyjny w 2003 roku, na mocy którego Polska i 9 innych państw weszła do UE.

Po krótkim odpoczynku w ogrodach, kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy był Panathenic Stadium, wybudowany w 330 - 329 w p.n.e., na którym odbywały się pierwsze nowożytne Igrzyska Olimpijskie w 1896.
Tam też trafiliśmy do najbardziej eleganckich toalet publicznych w jakich byłam ;) Całe z marmuru:

Dalej nogi poniosły nas wprost pod budynek grackiego Parlamentu:

 A dalej pomału spacerem wracaliśmy przez Akropol
i przez Keramejkos
pomału zaczęliśmy nasz powrót do hotelu.
Wtedy też pokazało się nam to brzydkie oblicze Aten




i szczerze mówiąc tych brzydszych Aten było więcej niż ładnych.
Tak, Ateny nie przypadły mi do gustu, brudne, zaśmiecone, szare i wysmarowane sprayem.
W hotelu szybki prysznic i spanie, po 25 km spacerze byliśmy naprawdę padnięci.
Kolejnego poranka znów udaliśmy się na Omonię na śniadanie, tym razem z bagażami, bo zaraz po śniadaniu wsiedliśmy do metra
i dojechaliśmy do Pireusu, gdzie przesiedliśmy się na prom.
Po blisko półtoragodzinnej podróży wśród pięknych okoliczności przyrody

dobiliśmy do brzegu Hydry
gdzie na wybrzeżu czekały nietypowe środki transportu:
cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz