Jak już wspominałam poprzednio, w
pierwszym dniu naszego pobytu na Bali udaliśmy się na zwiedzanie stolicy wyspy,
oddalonej o kilka kilometrów Denpasar.
Zamówiliśmy Graba, transport tak popularny w Azji jak u nas Uber, i w kilkanaście minut dojechaliśmy na miejsce.
Denpasar to stolica i największe
miasto Bali, liczy sobie blisko 800 tys. mieszkańców. To także główny ośrodek
administracyjny, ekonomiczny i kulturalny Bali. Nazwa Denpasar pochodzi z dwóch
balijskich słów „den” – północ i „pasar” – rynek, co może wskazywać, że
pierwotnie było to miasto typowo handlowe.
Denpasar jest nietypowym miastem,
ale nie uważam, ze zasługuje na miano ładnego, czy zadbanego miasta. Nie ma tu
typowych dla wielu azjatyckich państw wieżowców ze stali i szkła, nie ma
wielopiętrowych galerii handlowych, zabudowa jest niska i zwyczajnie
przeciętna, nie ma tu praktycznie nic czym można byłby się zachwycić. Wręcz
przeciwnie. Może wielu się nie spodoba moje twierdzenie, ale Denpasar nie jest
ładnym miastem, ot typowe betonowe, zakurzone i przeludnione miasto.
Nie ma tu też zbyt wielu obiektów
do zwiedzania, a większość miejsc wartych odwiedzenia znajduje się w
jednym miejscu. Tam też dotarliśmy
naszym transportem. Jest to całkiem rozległy
plac Puputan.
Jest to miejsce z bardzo
smutną historią związaną z najazdem Holendrów – w 1906 r. ok 1.000 Balijczyków
(choć znalazłam wiele rozbieżnych informacji na ten temat podające dane od 1 tys. do
2 tys. Balijczyków) w tym król, cała jego rodzina i dwór popełnili zbiorowy akt
samobójstwa i wzajemnego zabójstwa na oczach najeźdźców, czym tez sprowokowali
ich do wystrzałów. O tym akcie samozagłady przypomina pomnik ku czci puputanu,
znajdujący się na północnej stronie placu. Samo słowo „puputan” w języku
balijskim oznacza „walczyć do końca”.
Inny pomnik Bajra Sandhi Monument upamiętniający tę tragedię znajduje się ok. 3,5 km dalej, na placu Renon, ale tam nie dotarliśmy.
foto: Internet |
Za to przeszliśmy Plac Puputan dookoła i mieliśmy okazję zwiedzić dwa najistotniejsze obiekty w stolicy. Pierwszy z nich jest Muzeum Bali – miejsce, które prezentuje sztukę i historię wyspy. W kilku budynkach zaprezentowane są maski, broń, narzędzia, szaty, oraz opisane i częściowo przedstawione ceremonie hinduistyczno-balijskie.
Tuż obok muzeum znajduje się najważniejsza w Denpasar hinduska świątynia Pura Jagatnatha (Świątynia Władcy Świata) z 1953 roku, dedykowana Sanghyang Widhi Wasa – połączeniu wszystkich balijskich bogów i sił natury.
Jakieś 200 – 300 m od świątyni znajduje się katolicki kościół św. Józefa, który został zbudowany w stylu hinduskim. Z posiadanych informacji powinien być czynny codziennie od 10.00 do 16.00 , ale mimo, że byliśmy koło południa był zamknięty i nie dało się go zwiedzić.
No i mimo najszczerszych chęci więcej zwiedzić się w Denpasar nie da. Targi, czy bazary nie bardzo nas interesują, więc, bo blisko 3 godzinach zamówiliśmy Graba i wróciliśmy do Kuta.
Oryginalny drążek do zmiany biegów ;)
OdpowiedzUsuńJak na stolicę, to chyba faktycznie szału nie robi. Muzeum najciekawsze, tak przynajmniej mi się wydaje, kiedy patrzę na zdjęcia. Znajduje się tam kilka ciekawych kadrów, podoba mi się np. 24 zdjęcie :)
Właśnie fajnie, że otwarcie piszesz nam, co Ci się podobało, a co nie. Ja osobiście cenię sobie takie blogi i osoby, bo interesują mnie odczucia innych podróżników, jak również ich przemyślenia. Po to chyba czyta się cudze blogi? :) Gdybym chciała pooglądać same zdjęcia i poczytać suche informacje, to zajrzałabym do encyklopedii ;)
To fakt, fajna nakładka ;)
UsuńNo nie ma za bardzo co w tej stolicy oglądać, dobrze, ze to muzeum istnieje, choć szczerze mówiac szału nie ma ;)
Dziękuję :*