W drodze do Nairobi zatrzymaliśmy się raz - w punkcie widokowym, z którego rozciąga się panorama Wielkiego Rowu Afrykańskiego.
Nairobi to stolica i jednocześnie największe miasto Kenii, położone w centrum kraju na wysokości 1.700 m n.p.m. Miasto zostało założone w 1899r r. przez Brytyjczyków podczas budowy linii kolejowej z Mombasy do Ugandy. Rozwinęło się dość szybko, bo już w 1905 stało się stolica brytyjskiego Protektoratu Afryki Wschodniej, a po odzyskaniu niepodległości stolicą Kenii.
W 2023 stolicę Kenii zamieszkiwało ponad 4,6 mln osób z czego szacuje się, że ponad 2,5 mln mieszka w slumsach. Największą w Afryce i trzecią co do wielkości na świecie dzielnicę slumsów - Kiberę - zamieszkuje ponad 800 tys. osób. Kibera liczy 2 km², domy przeważnie mają ok. 9 m² ze średnią 5 mieszkańców na budynek! Z drogi wygląda to tak:
Z informacji, które znalazłam, i szybkiego przejazdu przez południową obwodnicę miasta, widać , że stolica Kenii rozwija się prężnie, a jej centrum nie odbiega od nowoczesnych światowych stolic.
Jako ciekawostkę dodam, że właśnie w Nairobi mieści się jedna z czterech głównych siedzib ONZ.
![]() |
foto: Internet |
Od południowej strony do Nairobi przylega Park Narodowy Nairobi. Jest to najstarszy (założony w 1946r.) i najmniejszy park narodowy w Kenii. Więc takie zdjęcia jak te (ściągnięte z Internetu) nie są wytworem AI ani fotomontażem, tylko faktem.
![]() |
foto: Internet |
![]() |
foto: Internet |
Niestety w planie naszej wycieczki nie było zwiedzania Nairobi (a szkoda), ani Parku Narodowego Nairobi. Jedynym miejscem, które zwiedziliśmy był dom - muzeum Karen Brixten.
Któż nie zna Karen Brixten i jej powieści, albo chociaż kultowego filmu w reżyserii Sydneya Pollacka z 1985 roku, zdobywcy aż 6 Oscarów 1986 r. "Pożegnanie z Afryką". Tu się od razu przyznam - film oglądałam wiele, wiele lat temu i kompletnie go nie pamiętałam, poza głównymi aktorami i sceną z lwami, więc przed samym wyjazdem odświeżyliśmy sobie pamięć. No cóż, pierwszym razem zrobił na mnie większe wrażenie...
Nie będę się tu rozpisywała o filmie, ani o samej Karen, jak ktoś jest zainteresowany, to zawsze może poczytać. W każdym razie dom, w którym faktycznie mieszkała pisarka do dziś mieści się w Nairobi.
Jest to typowy budynek z czasów kolonialnych, zbudowany w 1910 r. Karen mieszkała w nim od 1917 do 1931r. Po jej wyjeździe dom i teren, na którym jest położony miał różnych właścicieli, aż w roku 1963 rząd duński odkupił tę posiadłość i sprezentował rządowi już niepodległe Kenii. Ten prezent powiązany został ze specjalnymi środkami finansowymi, dzięki którym powstał na tym terenie w 1966 r. college dla kobiet, wspierający ich edukację. Muzeum Karen Brixten zostało otwarte w 1986 r.
Teren posiadłości jest rozległy i bardzo zadbany, muzeum można zwiedzać z przewodnikiem lub samemu. Większość eksponatów - mebli, akcesoriów, strojów to oryginalne rzeczy, które po latach zostały odkupione od osób, które kupiły je na aukcjach, gdy Karen wyprzedawała dobytek. Faktycznie panuje tam klimat, jaki widzi się na zdjęciach lub filmach z czasów kolonialnych. Niestety wewnątrz budynku jest zaraz robienia jakichkolwiek zdjęć, dlatego pokazuje tylko posiadłość z zewnątrz.
Z muzeum pojechaliśmy na obiad, a stamtąd prosto na lotnisko. Lokalnymi liniami lotniczymi Jambo.jet wróciliśmy do Mombasa,
Fajnie było to, że jadąc na safari mogliśmy zostawić tam jedną torbę z rzeczami, które na objeździe się nie przydały. Znów jednak nie dane było nam pospać, ponieważ kolejnego dnia o 7.00 rano wyjeżdżaliśmy w dalsza drogę, na nasz tygodniowy wypoczynek na kenijskim wybrzeżu. Tu też rozstawaliśmy się z naszymi towarzyszami podróży - część wracała do domu, część rozjeżdżała się do innych hoteli.
To, że skończyło się safari to jeszcze nie koniec afrykańskich opowieści ;)
cdn...
film pewnie widziałam choć nie pamiętam szczegółów. A stolica całkiem nowoczesna jak każda choć slumsy też się w każdej znajdą na uboczu.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że raz lecieliśmy takim małym samolocikiem ... wtedy to miałam stresa co jest bez sensu bo każdy może spaść :D ale jakoś jak zobaczyłam to maleństwo to pot mnie oblał.
Filmu też nie pamiętałam, dlatego jeszcze raz oglądaliśmy, ale jakoś mnie nie porwał. A Nairobi jest nowoczesnym miastem, tyle, że slumsy są trzecie co do wielkości na świecie.
UsuńTen samolot mnie nawet nie stresował, ale ciekawe doświadczenie :)