Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 14 marca 2025

Powitanie z Afryką, cz.9 Mombasa

Jedną z wycieczek, na jaką wybraliśmy podczas pobytu na wypoczynku była Mombasa. 
Z naszego hotelu wybraliśmy się tam taksówką, a dokładniej Boltem. Zamówiliśmy przejazd przez aplikację i jak taksówka wyjeżdżała z nami z hotelu też musieliśmy podać numer pokoju i strażnik spisał numer rejestracyjny samochodu. Z naszego hotelu do Mombasy było ok. 40 km (1h 20 min), ale po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Diani, żeby zgarnąć naszych znajomych z safari, którzy akurat tam mieszkali.

Po drodze trafił nam się bardzo sympatyczny i wygadany kierowca, sporo opowiadał o swoim życiu (na razie 2 żony i 5 dzieci, ale chciałby więcej żon i dzieci), o Kenii, sporo pytał jak jest u nas. Podróż minęła nam szybko , tym bardziej, ze nie jechaliśmy na około jak wcześniej busem wiozącym nas do hotelu, tylko na skróty, promem.

Mombasa to drugie co do wielkości miasto Kenii i największy port w Afryce Wschodniej. Mieszka tu ponad 1,2 mln osób. 
Przez port założony ok. XII w., przepływają towary nie tylko z Kenii, ale też z Ugandy, Ruandy, Burundi i Demokratycznej Republiki Konga. To właśnie do portu w Mombasie w 1498 dotarł pierwszy Europejczyk - Vasco da Gama
I my zaczęliśmy zwiedzanie starego miasta od starego portu



i ulicą Sir Mbarak Hinawy ruszyliśmy w stronę Fortu Jesus. Po drodze minęliśmy pierwszy hotel otwarty w Kenii w roku 1901.







Fort Jesus jest najważniejszym zabytkiem miasta. Został założony w 1591 r. na polecenie portugalskiego króla Filipa I, strzegł starego portu i był siedzibą garnizonu wojskowego. Fort przez 300 lat przechodził w rąk do rąk - rezydowali tu Portugalczycy, Arabowie, najpierw z Sułtanem Omanu, a później Zanzibaru na czele, aż w 1895 Sułtan Zanzibaru przekazał go Brytyjczykom, którym służył jako miejskie więzienie.







Forteca wzniesiona została z lokalnych materiałów, głównie skał koralowca. Była pierwszą budowlą poza Europą zaprojektowaną tak, by można było się niej skutecznie bronić przed ostrzałem artyleryjskim. Z góry (można zobaczyć na Google Maps) fort przypomina postać człowieka z rozłożonymi rękami i nogami, którego głowa skierowana jest w stronę zatoki.





W 2011 r. Fort Jesus został wpisany na Listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO. 
Wstęp do Fortu kosztuje 1200 KES (ok. 36 zł), ale my wzięliśmy zwiedzanie z przewodnikiem i bardzo sympatyczna dziewczyna oprowadziła nas po zakamarkach tej budowli. Szczerze mówiąc - nic ciekawego. Nie mniej zaniedbane miejsce od pozostałych części starego miasta. 




Ciekawostka były kategorie toalet: "high level type" and "low level type" ;) Do wyboru :D


Z Fortu weszliśmy w uliczki starego miasta, które ma swój specyficzny klimat, ale w żaden sposób nie da się ich określić jako urocze, czy choćby ładne. 





Zajrzeliśmy do apteki, na ulicy kupiliśmy najtańszego kokosa do picia, mijaliśmy meczety i kościoły. Ale jakoś nie mieliśmy ochoty zatrzymać się lub zwolnić kroku. Trochę czuliśmy się nieswojo.






Ponieważ w Mombasa nie ma zbyt wiele do zwiedzania czy choćby oglądania, ruszyliśmy zatem, do ostatniego miejsca, które mieliśmy zobaczyć.




Po drodze mijaliśmy lokalne bazary, ale nie ma takiej siły, która by mnie tam zaciągnęła.
 


Ciekawie na ulicach miasta wyglądają kolorowe autobusy i inne pojazdy, którymi można przemieszczać się nie tylko po miesicie, ale i pomiędzy miejscowościami.




Ostatnim miejscem obowiązkowym do zobaczenia w Mombasa jest Elephant Tusk, czyli Brama Ciosów nad Moi Ave. Miejsce to jest symbolem Mombasy i znajduje się praktycznie w centrum miasta.  Ciosy wykonane są z aluminium i szczerze mówiąc na zdjęciach wyglądają lepiej niż w rzeczywistości. Odhaczone ;)


Przy ulicy był park, w którym postanowiliśmy poczekać na naszego taksówkarza, bo już jadąc do Mombasy umówiliśmy się, że z nim wrócimy, wzięliśmy namiar i jak nadszedł czas to napisaliśmy skąd ma nas odebrać. Wracając do parku - wróciły moje najgorsze koszmar, czyli śmieci, śmieci i jeszcze raz śmieci. A wśród tych śmieci odpoczywający tubylcy, dokładający jeszcze więcej śmieci. Jedynie nietoperze nic sobie z tych śmieci nie robiły.



Upał był spory, więc jedynie w parku był cień, ale woleliśmy poczekać na słonecznej ulicy, niż w cieniu wśród tego - przepraszam za wyrażenie- syfu.




Na szczęście na taksówkę nie musieliśmy długo czekać, był, gdzieś w pobliżu, więc  już koło 16-stej byliśmy w hotelu.
cdn...
 

4 komentarze:

  1. Pierwsze skojarzenie: można spotkać golasa jak na plaży w Mombasa golców cały tłum 🤪

    Szczerze mówiąc nic ciekawego i mega zaniedbane wszystko. A te toalety to czym się różniły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha :D Żadnych golców nie spotkałam ;)
      Kompletnie nic ciekawego, ale coś trzeba było robić na tym wypoczynku. Co do toalet - nie zauważyłaś? High level mają muszlę, a low level dziurę a podłodze ;)

      Usuń