W poniedziałek pobudka była wcześnie. Na lotnisku mieliśmy być o 7.20, a 7.00 mieliśmy zamówione taksówki. Jednak rodzinka spania nie miała i już nam od 5 spać nie dali ;) Odprawa na lotnisku przeszła szybko i bezboleśnie, ale wylot mieliśmy o 9.20, więc trochę czasu jeszcze mieliśmy.
Samolot odleciał punktualnie, a ja ponieważ siedziałam przy przejściu i nie mogłam podziwiać widoków (oddałam swoje miejsce przy oknie tacie) od pierwszych minut po stracie zanurzyłam się w świat Florencji, której zwiedzanie odbywało się u boku prof. Langdona ;)) I tak zeszło mi prawie cały lot blisko 5 godzin.
Na Fuercie wylądowaliśmy ok. 14.30 naszego czasu - czasu lokalnego było godzinę wcześniej. Po odebraniu bagażu ruszyliśmy wprost do stanowiska naszego biura podróży, gdzie pani poinformowała nas do jakiego autobusu mamy się udać. Z lotniska do naszego hotelu było ok. 40 km.
Jechała nas taka średnia grupka, nie więcej jak pół autokaru.
Dojechaliśmy na miejsce w ciągu ok. 40 minut. Byłam bardzo zaskoczona kulturą jazdy kierowców autobusów. Zero gruzińskiej fantazji, spokój, opanowanie i jazda zgodnie z przepisami !!! Na recepcji bardzo miła obsługa, dostaliśmy klucze od pokoi, "bransoletki" all inclusive, mapki oraz wszelkie niezbędne informacje. Ponieważ wszystko trochę trwało, wiec nie zdążyliśmy na lunch, który wydawany był do 15.00, ale poszliśmy na basen na przekąski - w końcu jedzenie to podstawa ;)))
Oasis Papagayo (Oaza Papug)
to nie jest typowy hotel, to są takie piętrowe domki, w których są po 4 apartamenty - dwa na parterze i dwa na piętrze.
Sam hotel był bardzo zadbany, ładnie umiejscowiony, z mnóstwem zieleni i rozłożony na dość sporej powierzchni. Były baseny: 50 m, 25 m, taki mniejszy z fontanną, brodzik dla dzieci, i trochę dalej jeszcze dwa małe i jacuzzi, korty tenisowe, boiska do różnych gier, piłkarzyki, bilard i stół do ping-ponga. Ośrodek jak pisałam jest dość rozległy, takich domków było tam ok. 220, czyli ok. 440 apartamentów. Choć nie wiem, czy w głębi domki nie były większe, tak przynajmniej mi się wydawało. Ludzi aż tak dużo nie było, ale jednego dnia na kolacji był problem z miejscami w stołówce.
Pierwszy dzień, a właściwie popołudnie zostawiliśmy sobie na rozpakowywanie, zwiedzanie ośrodka i odpoczynek. My we dwójkę ruszyliśmy do miasteczka, zobaczyć co ewentualnie można zorganizować i zajrzeć do wypożyczalni samochodowych i zapoznać się z otoczeniem. Jedynym mankamentem naszego ośrodka była odległość do centrum (i na plażę, ale o tym później) - ok. 700-800 metrów i to do miasteczka było z górki, a z powrotem pod górkę.
Poranek powitał nas słońcem. Decyzja zapadła poprzedniego dnia wieczorem - idziemy na plażę ! Z plażą było tak - w miasteczku jest kilka małych plaż, ale jak stwierdziliśmy poprzedniego wieczora to za daleko, żeby targać się z całym majdanem. W odległość ok. 4 km od hotelu były wielka plaża i niesamowite wydmy, a 50 metrów od hotelu był przystanek, z którego autobus wiózł pasażerów prawie pod samą plażę. Wybraliśmy więc tą drugą opcję. Co prawda chwilę musieliśmy czekać, bo oczywiście żadnych rozkładów jazdy wywieszonych nie było, więc wszystko "na czuja".
Plaża, na którą dojechaliśmy była cudna: wielka, szeroka, ocean spokojny, ciepły i prawie bez fal.
Z filtrem 50 spędziliśmy na plażowaniu większą część dnia, nie pojechaliśmy nawet na obiad, bo szkoda było kursować w tą i z powrotem autobusem, wygrzaliśmy się, pokąpaliśmy i szykowaliśmy się na powrót na 17-stą, bo wtedy odbywało się spotkanie z rezydentką. Na spotkaniu nie dowiedzieliśmy się niczego, czego już byśmy nie wiedzieli. Jedyne z czego skorzystaliśmy to możliwość wykupienia biletów na wycieczkę do Oasis Park odrobinkę taniej (o 1 euro na bilecie), którą już wcześniej sobie zaplanowaliśmy. Wieczory na wyjeździe spędzaliśmy w barze, gdzie do 23 mogliśmy się raczyć drinkami w opcji All inclusive ;)) I tego właśnie wieczoru odbywało się The eagle show, a którego mam piękne zdjęcie z orłem na ręce ;)))
Kolejnego dni pobudka była dość szybko, bo o 8.50 sprzed naszego hotelu odjeżdżał darmowy autobus do Oasis Park. Ale o tym następnym razem będzie.
cdn ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz