Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 26 maja 2020

Tam gdzie kwitną wiśnie, czyli wyprawa do Japonii cz.14 - na wyspie Kiusiu, czyli Kitakyūshū i okolice

Z Osaki  wyruszyliśmy w podróż Shinkansenem, o czy już pisałam, i tak się rozpędziliśmy, że opuściliśmy wyspę Honsiu i zatrzymaliśmy się dopiero na wyspie Kiusiu :)
Oczywiście wszystko zgodnie z planem.

Kiusiu to trzecia co do wielkości wyspa Japonii. Od Honsiu oddziela ją niewielki przesmyk, ale między wyspami bez problemu można poruszać się zarówno pociągami, jaki samochodami - wyspy są połączone mostem i wiaduktami. Wyspa jest górzysta, znajduję się na niej wiele wulkanów i obfituje w gorące źródła, o czym jeszcze będzie.
Na Kiusiu zatrzymaliśmy się miejscowości zaraz za przeprawą na Honsiu, w Kitakyūshū. Jest to dość "młode" miasto, bo powstało w 1963 r. z połączenia 5 innym miast. Część, w której my mieszkaliśmy, kiedyś była miastem Kokura. 


Na to miasto w 1945 miała być pierwotnie zrzucona  bomba atomowa, ale za względu na złą widoczność, a pilot miał rozkaz bombardowania tylko przy dobrej widoczności. Bomba została więc zrzucona na rezerwowy cel - Nagasaki. W konsekwencji tych wydarzeń „szczęście Kokury" stało się popularnym w Japonii zwrotem oznaczającym nieświadome uniknięcie katastrofy.

Kitakyūshū jest miastem przemysłowym i nie jest zbyt atrakcyjne turystycznie, próżno szukać informacji o tym mieści w przewodnikach turystycznych. My zdecydowaliśmy się na Kitakyūshū, ponieważ znowu była dla nas miastem wypadowym. Szukaliśmy takich miejsc, żeby nie spędzać całych dni w pociągu, ale żeby jak najwięcej zobaczyć.








W Kitakyūshū, a konkretnie w Kokura mieliśmy świetny hotel, z pięknym ogrodem i pysznymi śniadaniami.






A w samej Kokurze jest bardzo ładny zamek z parkiem, kompleks świątyń i spory ogród botaniczny, niestety zarówno zamek, jak i ogród były nieczynne z powodu koronawirusa.











Pierwszego popołudnia pobytu na Kiusi wybraliśmy się też do Fukuoki - największego miasta na wyspie Kiusiu. 


Miasto słynie z wielkiego portu i jest ważnym centrum handlu, transportu i biznesu. Tego dnia jednak nie dopisała nam pogoda i po krótkim spacerze złapał nas deszcz. 
Wyznaczając sobie trasę, żeby jak najmniej zmoknąć weszliśmy do galerii handlowej 

i trafiliśmy na pokazy fontann i laserów. Było dość ciekawie, a pokazy są dosłownie co kilka minut.

Na te miejsca nie poświęciliśmy zbyt wiele czasu, bo nie było takiej potrzeby.
cdn...

2 komentarze:

  1. kurcze ten wyjazd mielście tak aktywny, że przebił nasze urlopy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty ! Ale faktycznie czasu na nudę nie mieliśmy

      Usuń