Oczywiście wszystko zgodnie z planem.
Kiusiu to trzecia co do wielkości wyspa Japonii. Od Honsiu oddziela ją niewielki przesmyk, ale między wyspami bez problemu można poruszać się zarówno pociągami, jaki samochodami - wyspy są połączone mostem i wiaduktami. Wyspa jest górzysta, znajduję się na niej wiele wulkanów i obfituje w gorące źródła, o czym jeszcze będzie.
Na Kiusiu zatrzymaliśmy się miejscowości zaraz za przeprawą na Honsiu, w Kitakyūshū. Jest to dość "młode" miasto, bo powstało w 1963 r. z połączenia 5 innym miast. Część, w której my mieszkaliśmy, kiedyś była miastem Kokura.
Na to miasto w 1945 miała być pierwotnie zrzucona bomba atomowa, ale za względu na złą widoczność, a pilot miał rozkaz bombardowania tylko przy dobrej widoczności. Bomba została więc zrzucona na rezerwowy cel - Nagasaki. W konsekwencji tych wydarzeń „szczęście Kokury" stało się popularnym w Japonii zwrotem oznaczającym nieświadome uniknięcie katastrofy.
Kitakyūshū jest miastem przemysłowym i nie jest zbyt atrakcyjne turystycznie, próżno szukać informacji o tym mieści w przewodnikach turystycznych. My zdecydowaliśmy się na Kitakyūshū, ponieważ znowu była dla nas miastem wypadowym. Szukaliśmy takich miejsc, żeby nie spędzać całych dni w pociągu, ale żeby jak najwięcej zobaczyć.
W Kitakyūshū, a konkretnie w Kokura mieliśmy świetny hotel, z pięknym ogrodem i pysznymi śniadaniami.
A w samej Kokurze jest bardzo ładny zamek z parkiem, kompleks świątyń i spory ogród botaniczny, niestety zarówno zamek, jak i ogród były nieczynne z powodu koronawirusa.
Pierwszego popołudnia pobytu na Kiusi wybraliśmy się też do Fukuoki - największego miasta na wyspie Kiusiu.
Miasto słynie z wielkiego portu i jest ważnym centrum handlu, transportu i biznesu. Tego dnia jednak nie dopisała nam pogoda i po krótkim spacerze złapał nas deszcz.
Wyznaczając sobie trasę, żeby jak najmniej zmoknąć weszliśmy do galerii handlowej
i trafiliśmy na pokazy fontann i laserów. Było dość ciekawie, a pokazy są dosłownie co kilka minut.
cdn...
kurcze ten wyjazd mielście tak aktywny, że przebił nasze urlopy :D
OdpowiedzUsuńNo co Ty ! Ale faktycznie czasu na nudę nie mieliśmy
Usuń