Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

środa, 20 lutego 2019

Magiczna Malaga, czyli zimowy wypad do Hiszpanii (I)

Wyprawę do Malagi mieliśmy zaplanowaną już w sierpniu, choć wyjeżdżaliśmy pod koniec stycznia. Wybieraliśmy się większą grupą - 6-oro dorosłych i dwoje dzieci.

Rezerwując wyjazd zdecydowaliśmy się na wynajem mieszkania. Udało nam się w rozsądnej cenie (ok. 2.500 zł za 8 osób za tydzień) zarezerwować apartament 120 metrowy (cztery sypialnie, salon, kuchnia, dwie łazienki i spory korytarz) w kamienicy w samym centrum starego miasta. Do poszczególnych największych atrakcji było od kilkunastu do kilkuset metrów.
Samo wejście do kamienicy robiło niesamowite wrażenie:
Spędziliśmy w Maladze (i okolicach) cudowny tydzień, dużo zobaczyliśmy, dużo zwiedziliśmy, odpoczęliśmy, zjedliśmy sporo pysznego hiszpańskiego jedzenia i wypiliśmy dużo wina :)




Malaga to drugie co do wielkości miasto w Andaluzji. Jest to jedno z najstarszych miast Europy, zamieszkane było już w VIII w p.n.e. Obecnie jest tu blisko 600 tys. mieszkańców.
Malaga spodobała mi się od pierwszego wrażenia, jak chyba większość hiszpańskich miast. Poczucie ładu, harmonii i porządku nie opuszczało mnie ani na chwilę.
Spacerować uliczkami starego miasta można bez końca, gubiąc się w ich gąszczu.






Wszędzie jest czysto i bardzo zadbane.
Spacerując po mieście nie sposób nie natknąć się na jeden z największych zabytków Malagi - Katedrę (Catedral de la Encarnancion), zwaną przez miejscowych La Manqiuta, co oznacza Jednoręka, a to dlatego, że budowla ma tylko jedną wieżę. Budowa drugiej zatrzymała się w połowie i tak już zostało.



Budowla okazała zarówno z przodu, jak i od bocznych wejść, gdzie dodatkowo, można podziwiać drzewka pomarańczowe, zwłaszcza w okresie stycznie i lutego obsypane owocami.

Katedrę można zwiedzać, bilet wstępu kosztuje 5 Euro, za wyjątkiem niedzieli, gdy wstęp jest nieodpłatny. My katedrę zwiedzaliśmy właśnie w niedzielę - bardzo ciekawy obiekt i bogato zdobiony.


Z tyłu katedry znajduje się skwer z tak cudnymi fontannami
Inną z atrakcji, które trzeba zobaczyć jest Mercado Central - hala targowa, z przepięknym witrażem





Na hali oprócz tradycyjnych stoisk znajdują się też bary i miejsca, gdzie można napić się lampkę winę i przekąsić tapas.

Miejscem, przez które często przechodziliśmy, była Plaza de la Constitucion, bardzo zadbany i klimatyczny plac,

gdzie można nadepnąć na wmurowane płyty przedstawiające pierwsze strony gazet z 1978, wielkim sukcesem zakończyło się referendum dotyczące wprowadzenia Konstytucji Hiszapnii.
Od Placu Konstytucji w stronę portu biegnie Calle Larios - deptak i ulica handlowa, zresztą najdroższa ulica w Maladze, która wciąż przystrojona była świątecznymi ozdobami. Wyglądało to ciekawie za dnia
ale dopiero wieczorem nabierało klimatu

Ulice dochodzące do deptaku również miały swoje sekrety.




Kolejną spacerową aleją jest Calle Alcazabilla  przy której znajduję się wejście do Twierdzy Alcazaba. Przy deptaku znajduje się Teatr Rzymski z I w p.n.e.
czy też szklana piramida
pod którą chowają się wykopaliska. Aleja jest gwarna i wesoła, dużo tu osób grających na rożnych instrumentach, sporo restauracji i barów.
Idą na północ dojdziemy w pobliże Plaza de la Merced - duży plac (niegdyś handlowy), po środku którego wznosi się obelisk poświęcony pamięci generała Torrijosa, zastrzelonego w 1831 roku wraz ze swoimi zwolennikami  za głoszenie liberalnych poglądów.
Na skraju placu na ławeczce siedzi, któż by inny jeśli nie sam Mistrz
Pablo Picasso, który urodził się i spędził całe swoje dzieciństwo właśnie w Maladze w domu w pobliżu Palza de la Merced.
Obok placu
znajduje się tenże dom  Picassa
Obecnie znajduje się muzeum z nim związane, ale nie jest to typowe muzeum sztuki, a jedynie muzeum - dom Picassa. Oprócz tego w budynku mieści się Fundacja Picasso.

Wracając na południe Calle Alcazabilla dochodzimy na nadbrzeże do portu - drugiego po Barcelonie portu turystycznego Hiszpanii.

Wzdłuż nabrzeża ciągnie się długa promenada


z różnymi atrakcjami
m. in. 70- metrowym diabelskim młynem (15-minutowa przejażdżka 10 Euro)
czy niesamowitym muzeum Sztuki Współczesnej, o którym będzie już w następnym poście.
Idąc promenadą dojedziemy do latarni morskiej
i dalej do La Malaguetta - dzielnicy, gdzie zaczynają się piaszczyste plaże
i gdzie można zjeść przepyszne sardele prosto z grilla

I jeśli chcielibyście wiedzieć, co prawda nie kąpałam się w lutym w Morzu Śródziemnym, ale było na tyle ciepło, że nie odmówiłam sobie przyjemności zamoczenia się choć odrobinę ;)

LUTY 2019
W dzielnicy La Malagueta znajduje się również arena do walk torreadorów
wraz z Muzeum Tauromachii - Museo Taurino Antonio Ordonez, ale zarówno arena, jak i muzeum było nieczynne z powodu remontu
cdn...

4 komentarze:

  1. No pięknie, pięknie - pomruczę z uznaniem. Przyjemne dla oka widoki.

    Powiem Ci, że wybieram się do tej Hiszpanii jak sójka za morze. Zawsze mam ważniejsze destynacje turystyczne, bo - jako że jestem "człowiekiem Północy" - zdecydowanie bliższe są mi jednak Irlandia, Walia, Szkocja i Anglia niż gorące południe Europy.

    Drzewko pomarańczowe stanowi piękny widok :) Tak się zastanawiam, czy ludzie z niego zrywają owoce? Są tam jakieś tabliczki zakazujące takiego procederu? ;)

    I znowu odniosę się do "pustych" uliczek, jako że nie cierpię tłumów i zawsze zwracam na to uwagę. Unikałaś ludzi wchodzących w kadr, czy po prostu było tam tak luźno, bez tłumów? To w końcu duże miasto, no ale może luty robił swoje :)

    Odnośnie do areny - XXI wiek, że też nie zakazano jeszcze tych barbarzyńskich praktyk... Będę przeszczęśliwa, jeśli doczekam takiego dnia, póki co pozostaje mi się cieszyć z każdego poturbowanego toreadora...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiszpania jest cudna, bardzo mi się podoba. I do tego czysta i zadbana. A co do chłodów, to rok temu jak pojechaliśmy na majówkę na północ Hiszpanii,to chłodno był i w kurtkach musieliśmy chodzić.
      Z drzewka owoców nikt nie zrywał, ale nie było tabliczek z zakazami.
      Ja też tłumów nie znoszę, a w czasie naszej podróży tłumów nie było, więc robienie zdjęć pustych uliczek nie było trudne ;)
      Szczerze mówiąc nie wiem czy na tej arenie odbywają się walki. Na pewno jest tam muzeum i wiem, że jakieś imprezy kulturalne sie tam odbywały, typu koncert klasyczny, czy wydarzenia operowe.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź :)

      Miło mi to czytać, bo przywiązuję bardzo dużą wagę do czystości i porządku. Nic tak nie odejmuje krajobrazom i miastom urody, jak porozrzucane śmieci. No i jak świadczy o mieszkańcach. O ile jestem w stanie zrozumieć, że w krajach "trzeciego świata" sterty śmieci są na porządku dziennym, o tyle uważam, że jest to nieakceptowalne w cywilizowanych krajach Europy.

      Usuń
    3. Ja jestem zaskoczona porównując pod tym kontem Włochy i Hiszpanię - różnica kolosalna !

      Usuń