Północ to dość osobliwy rejon Sri Lanki. Jeszcze w 2010 roku osoby, które chciały pojechać do Dżafny musiały otrzymać specjalne pozwolenie. Nie można się dziwić, ten rejon przez wiele lat dotknięty był wojną i to właśnie na tych ziemiach rozpoczął się ten zbrojny konflikt z Tamilskimi Tygrysami. Dziś na północ można dojechać bez takich formalności, ale też podróż nie przebiega bez utrudnień. Jak wcześniej wspominałam po drodze jest wiele sztucznie przygotowanych zwężeń drogi, tak, że każdy samochód jest zmuszony zwolnić, albo się zatrzymać. Kontrole są częste i prowadzone na wyrywki, sprawdzany był nie tylko nasz kierowca, ale często otwierano drzwi i sprawdzano kogo/co wiezie.
Z Negombo do Dżafny jest ok. 370 km, co po drogach lankijskich daje jakieś 8-10 godzin podróży. My na północ jechaliśmy z centrum, jakieś 130 km krócej, a podroż i tak ciągnęła się niemiłosiernie.
Sama Dżafna to kompletnie nic ciekawego. Jeśli macie ograniczony czas i jest on krótszy niż miesiąc to spokojnie północ można sobie odpuścić.
Dżafna to całkiem spore miasto - ok. 90 tys. mieszkańców, brzydkie, brudne i głośne.
Osławiona wieża zegarowa z 1875 r też nie robi wrażenia (podświetlona ze względu na święta), na zdjęciu wyszła dużo lepiej niż w rzeczywistości.
Ponoć atrakcją jest biblioteka z 1933 r, jednak większość zbiorów pochłonęły pożary (w latach 1981-82), w których spłonęło ponad 100 tys. woluminów. W bibliotece nie ma jednak pozycji na tle znanych, żeby skłonić mnie do jej zwiedzania. Sam budynek - jak budynek.
Kolejnym miejscem do odwiedzenia jest pamiątka po Portugalczykach - Fort Dżafna. Obiekt z zewnątrz interesujący
W środku jest jednak bardzo zniszczony
a nawet trwają prace nad odminowaniem terenu, oczywiście przy zwiedzających.
Do Fortu można swobodnie wejść, nie ma tu pobieranych żadnych opłat.
Nam się tak trafiło, że w dniu naszego pobytu w Dżafna, 26.12.2019 miało miejsce całkowite zaćmienie słońca, które mogliśmy obserwować wraz z tłumem gapiów ;)
3 km od centrum Dżafna, w zasadzie w granicach miasta znajduje się Nallur - dawna stolica Królestwa Dżafna. Można tam zwiedzić hinduską świątynię boga wojny Muruana.
Wstęp do świątyni jest bezpłatny, co nas zaskoczyło, jednak potem okazało się, że wstęp do świątyń hinduskich jest bezpłatny, tylko wewnątrz nie można robić zdjęć. Za to do świątyni mężczyźni muszą wejść bez koszuli.
Niedaleko świątyni znajduje się lodziarnia Rio, o której już pisałam, i gdzie można zjeść lodowy wulkan
I tyle jest do obejrzenia w Dżafnie. A ponieważ mieliśmy dużo czasu, którego nie chcieliśmy zmarnować na chodzenie po brzydkim mieście, wybraliśmy się na wyspę Nainativu miejsce kultu religijnego zarówno buddystów, jak i hindusów.
Z Dżafna do Punkudutivu jedzie się malowniczą drogą, pośród rozlewisk
Bardzo ładne miejsce i tylko te rozlewiska sprawiły, że nie zapamiętałam północy Sri Lanki jako zupełnie stracony czas.
Po mniej więcej godzinnej podróży samochodem dojechaliśmy do przeprawy "promowej". Zakupiliśmy bilety po 60 LKR w dwie strony za osobę i czekaliśmy w dość zatłoczonej poczekalni na naszą kolej. Byliśmy jedynymi białymi w tym miejscu, pozostali byli mieszkańcami Sri Lanki.
W końcu przyszła nasz kolej. Prom okazał się dość dziwną łódką
Towary, pojazdy i zwierzęta przewożone są na pokładzie, ludzie po pokładem
a było dość tłoczno:
Po kilkunastominutowym rejsie dopłynęliśmy na wyspę Nainativu i z łódki wysiedliśmy bliżej świątyni buddyjskiej , do której wiodła szeroki, utwardzony pomost
Na wyspie są dwa miejsca do której dopływają i odpływają łodzie jedna przy świątyni buddyjskiej, druga przy hinduskiej.
Wstęp po świątyni oczywiście dla obcokrajowców jest płatny 500 LKR, ale za to dostaliśmy breloczki.
Świątynia jak inne:
Obeszliśmy, weszliśmy jeszcze do muzeum i poszliśmy dalej.
500 metrów od świątyni buddyjskiej jest świątynia hinduska ku czci bogini Aman. Świątynia, która została wybudowana przez wiekami została doszczętnie zniszczona przez Portugalczyków, a ta w obecnym kształcie powstała w XIX w., wstęp bezpłatny
Przed wejściem po świątyni stoi statua krowy
a przed nią przechadzają się żywe krowy ;)
Z daleka wszystko wygląda ładnie,
ale z blisko trochę trąci myszką.
I tyle związane z północą. Spokojnie można sobie te rejony odpuścić, chyba, że ma się naprawdę sporo czasu.
cdn...
Informacyjnie
Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania
piątek, 7 lutego 2020
Sri Lanka - hit czy kit ? cz. 5 - Dżafna, czyli na północy wyspy
Lokalizacja:
Dżafna, Sri Lanka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zaczynam przeczuwać, że o wszystkim napiszesz, że można sobie odpuścić :) faktycznie wyjątkowo ta Sri Lanka Ci nie podeszła choć widzę, że póki co to nic by mnie tam nie zainteresowało
OdpowiedzUsuńNie tylko pierwsze 10 dni mi się nie podobało, potem było lepiej ;)
Usuń10 dni to wnet połowa urlopu :D
Usuń