Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 23 lipca 2024

Zimowa Tajlandia cz.10: Nocna podróż pociągiem

I tak minęło nam 9 dni wycieczki objazdowej. Nadszedł czas powrotu do Bangkoku. Podróż zaplanowana była odmiennie niż dotychczas, te 750 km wracaliśmy pociągiem. 
Dworzec w Chiang Mai, jak na tak duże miasto nie jest wcale duży (no chyba, że są jeszcze jakieś inne), ale jest bardzo klimatyczny.
Nasz pociąg odjeżdżał o 18:00, jednak na dworzec zostaliśmy dowiezieni wcześniej, więc było trochę czasu na zwiedzanie, nie tylko budynku, ale i okolicy. A nawet mogliśmy się posilić przed podróżą (choć każdy z nas dostał pudełko z suchym prowiantem). 
Wygodne było to, że podróżowaliśmy tylko z bagażem podręcznym - nasze walizki pojechały naszym autokarem :)
Przed pociągiem ustawione były tabliczki, żeby nikt nie miał wątpliwości dokąd pociąg jedzie - dla uważnych czytelników nie będzie ta nazwa zaskoczeniem ;)
Z zewnątrz pociąg nie wyróżniał się niczym szczególnym, wagon, którym jechaliśmy był wagonem sypialnym, klimatyzowanym, ale bezprzedziałowym. 
Miejsca siedzące wyglądały tak:
dwa siedzenia na przeciwko siebie przy jednym oknie, i po drugiej stronie przy oknie tak samo.
Z Chiang Mai wyruszyliśmy punktualnie, a już po 1,5 godziny podróży obsługa zaczęła zmieniać wagon dzienny w wagony sypialny i szło im no niesamowicie szybko.  Jedno łóżko na górze drugi na dole, pościel ubrana i gotowe!
Do tego każde posłanie miało swoją zasłonkę, żeby oddzielić się od korytarza. 
Jedynym mankamentem było świecące się całą noc światło, jednak na to byliśmy przygotowani ;)
W sumie około 21.00 wszyscy byli już w swoich łóżkach i próbowali zasnąć.
Nikt nie próbował imprezować, ani zachowywać się głośno - spokojni ludzie w naszej grupie byli. Tu muszę dodać, że w tajskich kolejach panuje absolutny zakaz nie tylko spożywania, ale i posiadania alkoholu, pod groźbą bardzo wysokich kar, a konduktorzy i pracownicy obsługi pojawiali się dość często. Oczywiście Polak potrafi, byli tacy, co zakazy obejść potrafili, ale zachowywali się kulturalnie i spokojnie.
Oczywiście w wagonie były toalety, umywalki ze sporymi lustrami, w sumie tylko prysznica brakowało ;D
Skoro wcześnie poszliśmy spać, to i wcześnie wstaliśmy i po porannej toalecie już o 6.00 zawitaliśmy w wagonie restauracyjnym na kawie.
Do Bangkoku dojechaliśmy ok. 7.15 - cała nasza podróż trwała ponad 13 godzin. 
Dworzec w Bangkoku różni się znacznie od tego w Chiang Mai - nowoczesny, wielki i prawie pusty.
Z dworca pojechaliśmy jeszcze na śniadanie z widokiem na Bangkok 
i tak skończyła się nasza objazdówka, a sami zobaczcie, że krótka nie była:
Mapa ze strony www.r.pl
Ale to nie koniec jeszcze naszego pobytu w Tajlandii ;)
cdn...

2 komentarze:

  1. szczerze mówiąc w polsce nigdy nie jechałam ani kuszetką ani wagonem sypialnym :D ale wyglada całkiem nowocześnie i komfortowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce jeździłam w dzieciństwie, w dorosłym życiu jechałam wagonem sypialnym w ... Wietnamie. Było inaczej - były przedziały 4 osobowe.

      Usuń