W Tajlandii został nam jeszcze
wypoczynek. Cała wycieczka składała się w 9 dni objazdówki i 5 wypoczynku. Na wypoczynek
można było wybrać samemu jeden z kilku hoteli
niektóre w cenie, inne za dopłatą w Pattaya lub na wyspach. Niestety jak
kupowaliśmy nasza wycieczkę kilka dni przed wyjazdem nie było już miejsc na
wyspach, więc mieliśmy kilka opcji w Pattaya. Tym razem kierowaliśmy się
prostym przesłaniem – fajny basen i wybraliśmy hotel Jomtien Palm Beach w
południowej części Pattaya. Hotel miał 2 baseny jeden ok. 25 metrów, drugi
prawie 50m, a z basenu przez drogę widać było plażę i morze.
Sama Pattaya to mało interesujące
duże miasto – 10-te pod względem liczby mieszkańców w Tajlandii, ok. 140 km na
południe od Bangkoku. W latach 60. XX w., znajdowała się tu jedynie wioska
rybacka, jednak w te okolice zaczęli przybywać amerykańcy żołnierze, którzy
szukali wypoczynku po walkach w pobliskim Wietnamie. Miejsce zaczęło
powoli rozwijać się jako ośrodek turystyczny. W roku 2018 miasto
odwiedziło blisko 10 mln turystów z całego świata, co dało mu 14 miejsce na liście
najczęściej odwiedzanych miast na świecie.
W Pattaya nie ma za dużo do
zwiedzania – można wybrać się do ogrodu botanicznego, Świątyni Prawdy czy parku
miniatur, ale my sobie odpuściliśmy te atrakcje. W czasie naszego pobytu w
Pattaya wybraliśmy się na jedną wycieczkę, ale o tym następnym razem.
Co zatem robić w Pattaya? No w
sumie nie wiem, my rankiem biegaliśmy, potem dużo spacerowaliśmy po mieście i
po plażach, zajadaliśmy się tajskim jedzeniem i korzystaliśmy z masaży i dużo
pływaliśmy w hotelowych basenach.
Morze niestety do kąpieli nie zachęcało do
kąpieli. W pobliżu plaży było pełno różnego rodzaju motorówek, skuterów wodnych,
bananów i innych wodnych, ale silnikowych atrakcji, które tak zanieczyściły wodę,
że nawet nóg nie chciało się zamoczyć. Zapach benzyny i oleju silnikowego na
plaży były bardzo wyczuwalny, a woda była wręcz tłusta, ale wielu osobom to nie
przeszkadzało…
Pattaya to nie tylko plaże,
jedzenie, bazary czy wielkie galerie handlowe, to również życie nocne, imprezy
do świtu, kluby go-go, czerwone czy tęczowe ulice, drag queens show, kathoey
(ladyboy).
Miejsce to ma sławę centrum seksturystyki
w Tajlandii. W dzielnicy Jomtien, gdzie mieszkaliśmy było w miarę spokojnie,
ale i tak ilość starszych panów z Europy Zachodniej z młodymi Tajkami czy Tajami
była niesamowita. Poza tym bardzo dużo spotyka się osób transpłciowych tzw. Kathoey,
Tajlandia to też zagłębie medyczne zajmujące się zmiany płci, które przyciąga
ludzi z całego świata. Ladyboy można spotkać w całym kraju, wiele z nich występuje
w teatrach w wielkich show, ale więcej żyje i funkcjonuje w społeczeństwie.
Często nie jesteś w stanie odróżnić jakiej płci jest spotkana osoba i tylko
detale pozwalają czasem się zorientować.
Kolejnym magnesem przyciągających turystów
z całego świata do Tajlandii jest legalna marihuana, która w dużych miast
dostępna jest praktycznie na każdym kroku.
W czasie naszego pobytu w Pattaya mieliśmy
też okazję przywitać nowy rok. Bardzo dużo ludzi, głównie tubylców świętowała
na plaży, całymi rodzinami, grupami znajomych, z własnym jedzeniem siedzieli na
plaży do pokazu fajerwerków. Po czym wszyscy się rozeszli i półgodziny po
północy na mieście i plaży były pojedyncze osoby-głównie turyści😉
Generalnie nie polecam Pattaya na
wypoczynek, chyba, ze ktoś lubi imprezować. Osobiście zdecydowanie wolałabym
wypoczynek na wyspie bez zgiełku, hałasu i tłumu ludzi. Ale zawsze to coś
ciekawego i innego do zobaczenia.
Ale z Ciebie pracowita mróweczka, chwilę mnie tu nie było, a tu już dwa nowe wpisy :)
OdpowiedzUsuńNiektóre widoki piękne, ale przyznam szczerze, że jakoś odrzuca mnie to miasto. To chyba taka współczesna Sodoma i Gomora - wyeksponowane gołe tyłki, seksturystyka, podstarzali Europejczycy próbujący wycisnąć jeszcze coś z życia w towarzystwie młodziutkich Tajek... Ograniczę się do patrzenia na Twoje fotki ;)
Super zdjęcie z białej koszuli nad brzegiem morza :)
Obiecałam Ci, że będzie więcej niż 6 postów w tym roku i się wywiązuję ;) Chcę przed urlopem zamknąć Tajlandię, bo wiele innych tematów czeka :)
OdpowiedzUsuńPattaya na pewno nie jest miejscem dla ludzi lubiących spokój, jakbym miała wybór zdecydowanie wybrałabym inne miejsce na te ostatnie dni, ale cóż zobaczyłam coś innego. Lubię doświadczać nowych rzeczy. Nie zawsze musi mi się podobać ;)
Lubię tę koszulę
też nie lubię takich miast bo nie przepadam za nocnym życiem i jego atrakcjami.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię, ale i tak wybraliśmy najlepiej z tego co zostało, inni mieli głośniej ;)
Usuń