Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 19 lipca 2024

Zimowa Tajlandia cz.9: Inne atrakcje podczas wycieczki objazdowej

Zanim przejdę do powrotu do Bangkonku, muszę wspomnieć, że to co opisałam to nie wszystkie atrakcje jakich doświadczyliśmy podczas objazdówki, to były jedynie miejsca, które zrobiły na mnie wrażenie i chciałam, żeby pozostał po nich ślad. Nasz program przewidywał dużo więcej atrakcji o których dzisiaj będzie bardzo króciutko.
Idąc w kolejności chronologicznej:
1.   Pierwszą atrakcją w drodze miedzy Bangkokiem a Kanchanaburi, której doświadczyliśmy był pływający targ w Damnoen Saduak. To najsłynniejszy pływający targ, położony około 90 kilometrów od Bangkoku, i szczerze powiedziawszy zrobiony jest typowo pod turystów. Po dojechaniu do parkingu przesiedliśmy się do łodzi, które przez sieć kanałów dowiozły nas do celu. A tak kwitnący handel – można kupić wszystko co się chce, zarówno ze straganów tradycyjnych, jak i z łodzi. My zakupiliśmy tam sticki rise, zjedliśmy placuszki kokosowe i lody kokosowe. Miejsce kolorowe, głośne, dość interesujące.
 
2.   Podczas postoju w Phitsanulok, między jedną dawną stolicą a drugą, zwiedzaliśmy świątynię Wat Phra Sri Rattana Mahathat. To buddyjski kompleks świątynny, słynny dzięki wykonanemu z brązu i pozłacanemu posągowi Buddy nazywanemu Phra Phuttha Chinarat. Jest to drugie, po świątyni Szmaragdowego Buddy, miejsce pielgrzymek Tajów. Na terenie świątyni nasza tajska przewodniczka pokazała nam jak modlą się Tajowie, jak używają poszczególnych elementów w „pakietu dla modlących się”, który można kupić przy każdej świątyni.
3.  Na festiwal kwiatów w Phayao trafiliśmy przez przypadek – zatrzymaliśmy się na krótko postój w drodze do Chiang Rai i akurat trwał festiwal. Miejsce ładne, zachód słońca też, no i te kwiaty. Nie wiem czy jest to impreza cykliczna, czy nie, ale wrażenie zrobiło to spore.

4.  W drodze na północ do Złotego Trójkąta zatrzymaliśmy się na chwile w regionie Doi Mae Salong na plantacji herbaty. Niestety w porównaniu z plantacjami na Sri Lance te nie zrobiły na mnie dużego wrażenia 😉
5.  W okolicach Chiang Mai, po zwiedzaniu Białej Świątyni, obwieziono nas po pracowniach rękodzielniczych: parasolek, jedwabiu i biżuterii. To taki zapychacz programu, i pewnie będąc na własną rękę nigdy w takie miejsca byśmy się nie wybrali. Jeszcze wytwórnia parasolek, zwłaszcza ich zdobienie robiło wrażenie, powstawanie jedwabiu wraz z hodowlą jedwabników też, jednak w wytwórni biżuterii nie było nic ciekawego. No oczywiście nastawienie jest, żeby turyści zrobili w przyległych sklepach zakupy – tak zgadniecie najbardziej naciskali na biżuterii 😉
6.  Niedaleko Chiang Mai zwiedzaliśmy też świątynię Wat Doi Suthep, kolejne święte miejsce Tajów. Kompleks świątynny znajduje na wysokości 1073 m n.p.m. i prowadzi do niego 309 schodów. Dla nielubiących wspinaczki jest też winda. Początki świątyni datuje się na 1383 r., a jej powstanie związane jest z legendą o białym słoniu. Podczas naszego pobytu znajdująca się w centrum świątyni Stupa była w remoncie i trochę odbierało całości uroku. Miejsce bardzo interesujące, warto zobaczyć. Ze wzgórza rozciąga się malowniczy widok na Chiang Mai.
 
7.  W Chiang Mai spędziliśmy 2 noce i mieliśmy troszkę czasu (zwłaszcza wieczorem), żeby przyjrzeć mu się bliżej. Chiang Mai to największe miasto w północnej Tajlandii – liczy sobie prawie 1,2 mln ludności. Warto zobaczyć Stare Miasto otoczone fosą fajny nocny market z różnorodnym jedzeniem, czy zwiedzać kilka świątyń. Można też wybrać się na jedna z wielu organizowanych w mieście walkę boksu tajskiego. My na boks nie poszliśmy, ale spacer dość długi sobie urządziliśmy 😊
 
8.  Ostatniego dnia pobytu w Chiang Mai, tuż przed powrotem do Bangkoku zabrano nas do gabinetu masażu tajskiego. Korzystaliśmy z masażu już w Bangkoku, ale to miejsce nas zaskoczyło – zmieścili nas tam 2 autokary ludzi (ok.80 osób) i jeszcze było wolne miejsca! Śmialiśmy się, że to nie gabinet masażu, tylko istna masarnia :D Sam masaż był bardzo w porządku – polecam, masaże tajskie są super!
Tyle atrakcji mieliśmy na naszej objazdówce, ale to jeszcze nie koniec. O kolejnej atrakcji następnym razem. cdn...

4 komentarze:

  1. Tajlandia to moje najwieksze marzenie podróżnicze..czy do spełnienia,pozostaje tylko mieć nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Simero, dawno Cię tu nie było, cieszę się, że wpadłaś :) Tajlandia jest fantastyczna, trzymam kciuki, żebyś spełniła to marzenie :)

      Usuń
  2. mocno egzotyczny kraj ale ciągnie faktycznie to zobaczyć

    OdpowiedzUsuń