Zatrzymaliśmy się jedynie w Nata, bo koleżanka znalazła informację, że znajduje się tam jeden z ciekawszych kościołów Nata de Cabajeros. Pojechaliśmy więc zobaczyć cóż to za dzieło:
Faktycznie - z zewnątrz bardzo ładny, tereny okoliczne też zadbane
ale to co mnie zaskoczyło to skromy wystrój
Prosta budowla, żadnych złoceń, zdobienia drewniane, żadnych obrazów. Faktycznie ciekawe miejsce, choć nie na tyle, żeby jechać tylko po to, by go obejrzeć. My mieliśmy po drodze i tych kilkanaście minut nie miało dla nas znaczenia.
Celem naszej podróży była jednak nie sama Santa Catalina, ale miejsce 12 km przed tym miasteczkiem. W Hotelu Hibiscus Garden przywitał nas miły młody Włoch - Mateo, który zajmował się obiektem. Dostaliśmy ładne pokoje, całkiem przestronne, z tarasikami, hamakiem, klimatyzacją i dwoma kurkami pod prysznicem. No i faktycznie raz ciepła woda była ;)
Cały tern jest bardzo obszerny, jest tu kuchnia dla gości, jest miejsce, gdzie można zamówić coś do jedzenia, jest stół ping-pongowy, różne gry planszowe i nie tylko oraz inne atrakcje.
Z naszego tarasu widać było ocean,
ale przekonaliśmy się o tym dopiero drugiego dnia. Gdy pierwszego dnia przyszliśmy na plażę, wyglądała ona tak:
a po oceanie ano śladu ;) Za to cała plaża była w muszlach, muszelkach i różnego rodzaju pozostałościach morskich
O poranku woda już była na swoim miejscu i mogliśmy po raz pierwszy w życiu wykąpać się w Oceanie Spokojnym.
Z jednej strony teren ośrodka obmywały fale Pacyfiku, z innej płynęła rzeka, w której żyły na wolności krokodyle. Mateo ostrzegał nas już pierwszego dnia, żeby nie wchodzić do rzeki i żeby za bardzo do brzegu się nie zbliżać. W dniu wyjazdu udaliśmy się jednak na spacer z nadzieją, że uda nam się coś wypatrzeć. No i po kilku chwilach zobaczyliśmy (zdjęcie robione z daleka na zbliżeniu):
Jednak krokodyl okazał się bardzo płochliwy i szybko dał nura do wody.
Poszliśmy dalej wzdłuż rzeki i spotkaliśmy Mateo, który pokazał nam, gdzie samica zazwyczaj składa jaja. Teraz nie był na to sezon, więc jaj nie było, ale Mateo próbował ją zwabić, rzucając patyka do wody. Po chwili podpłynęła.
i wyszła
podeszliśmy najbliżej jak można było - jakieś 3 metry od niej:
Wiadomo, że krokodyle są szybkie i dlatego Mateo odganiał psy, bo mówił, że jak pies podbiegnie - to po nim.
Będąc w Hibiscusie musieliśmy też odwiedzić tę sławetną Santa Catelinę, w końcu po to przyjechaliśmy. Szczerze mówiąc nic ciekawego - troszkę więcej hoteli i hosteli, plaża przeciętna, dwa sklepy kilka knajpek.
zrobiliśmy małe zakupy w spożywczym i nie zdążyliśmy dobiec do samochodu, bo rozpoczęła się ulewa, z gatunku tych co wiadomo, że zaraz nie przejdzie. Powrót z Santa Cataliny wyglądał tak:
a deszcz jak zaczął około 15.00 padać, tak lało do późnego wieczora.
Po drodze mieliśmy jeszcze jedną przygodę. W sklepie w Santa Catalinie chcieliśmy kupić wino i piwo na wieczór, ale sprzedawca nie chciał nam sprzedać, powtarzając, że jest zakaz. Okazało się, że na drugi dzień (3.11) Panamczycy mieli święto narodowe, a dzień przed świętem nie sprzedaje się alkoholu ! Wracając do hotelu zatrzymaliśmy się w mniejszej miejscowości, gdzie sklep należał do Chińczyków, wzięliśmy wino w kartonie i zapłaciliśmy. Jak chcieliśmy dokupić jeszcze piwo, okazało się, że tu też jest "prohibido" i pani prosiła nas, żebyśmy schowali to wino, bo jak ktoś zobaczyć to ona będzie miała problemy.
Panowie jeszcze kolejnego dnia wybrali się do tego miasteczka, ponieważ, jak zjechaliśmy z drogi głównej, jadąc do Hibiscusa, tak całą drogę nie było nigdzie stacji benzynowej. Nie dojechalibyśmy najbliższej stacji nawet na oparach, a Mateo utwierdził nas w przekonaniu, że ostatnia stacja była właśnie, gdzie wiedzieliśmy, ze na pewno jest. Ale powiedział nam też, że do Santa Cataliny przywożą paliwo do łódek i można się z nimi dogadać. Udało się zatankować, przy okazji zobaczyli jeszcze miasteczko, ale wrażenia mają dokładnie te same
Jedynie podróż im się wydłużyła, bo w sąsiedniej wsi była parada z okazji Święta Niepodległości
i droga była przez dłuższą chwile zamknięta.
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz