Na Colon pływaliśmy bezpośredniu z pomostu naszego hostelu. Na Colon w jedna stronę koszt przeprawy wynosił po negocjacjach 2,5$ za osobę. Rejs trwał ok. 15 minut
a po drodze mijaliśmy jeszcze jedną wyspę, typowo turystyczną - malutką Carenero
Isla Colon jest najdalej wysuniętą na północ i główną wyspą archipelagu Bocas del Toro. Stolicą wyspy jest miejscowość o takiej samej nazwie jak archipelag - czyli Bocas del Toro. Jest to miasteczko turystyczne, które zamieszkuje nieco ponad 3 tys.mieszkańców. Bocas del Toro jest miejscowością nastawioną na turystów - dobijają tu wszelkie łódki, statki i promy, a nawet dolatują samoloty. Jest tu lokalne lotnisko, a na końcu pasa startowego znajduje się boisko piłkarskie ;)
Miasteczko robi dobre wrażenie, zarówno za dnia,
jak i wieczorem
Podczas naszego pierwszego pobytu na wyspie wybraliśmy się na Starfish Beach, czyli plażę rozgwiazd. Dostać się tam można albo drogą wodną - wycieczki oferują różne mniejsze i większe biura podróży, a także hostele takie, jak ten, gdzie mieszkaliśmy. Koszt takiej wycieczki to 15 - 25$ od osoby. Można tam również dostać się busem za jedyne 2,5$ od osoby. Bus odjeżdża z centrum miasteczka Bocas del Toro i po półgodzinnej drodze przez las dojeżdża do Bocas del Drogo.
Google Maps |
Z Bocas del Drago na plażę rozgwiazd idzie się niecałe 15 minut, podziwiając widoki
i lasy namorzynowe, zwane inaczej mangrowymi.
Po krótkim spacerze doszliśmy na miejsce i co tu pisać - słońce, plaża, spokojna błękitna woda, bezchmurne niebo - czego więcej trzeba ?
Chyba tylko tego o czym pisałam na blogu kulinarnym - kokosów :) Tym razem świeżego kokosa rozłupał nam miejscowy maczetą - znacznie szybciej niż chłopaki męczyli się scyzorykami ;)
A tak swoją drogę - wiecie że co roku od spadających z drzew kokosów ginie ok. 150 osób. Dla porównania jest to ok. 10 razy więcej niż od ataków rekina ;)
Te powyżej zdjęcia rozgwiazd robiłam przy brzegu, ale można było wypożyczyć maskę i dalej było ich znacznie więcej i też dużo większe.
Podczas naszej drugiej wizyty na Isla Colon wybraliśmy się na wycieczkę na plażę Bluff.
Spacer był całkiem przyjemny, ale dość długi. W jedną stronę ok. 9 km ! Warto było, bo mogliśmy znów nacieszyć oczy ciekawymi widokami i interesującymi miejscami
Spotkaliśmy nawet krowy, jakże inne od naszych
i byka
Gdy już straciłam nadzieję, że znajdziemy tę plażę wyłoniła się na tablica informacyjna
Naszym oczom znów ukazała się piękna karaibska plaża tym razem z czerwonym piaskiem
Jednak tu plażowanie nie było już tak przyjemne. Na plaży były bardzo duże fale cofające zwane inaczej prądami porywającymi, zwłaszcza przy brzegu. Gdy weszło się głębiej było bezpieczniej, ale fale przy brzegu potrafiły zwalić człowieka z nóg i przeciągnąć go po dnie bardzo mocno. Wiem co mówię, bo sama tego doświadczyłam.
Tak więc nie popluskaliśmy się zbytnio. Poszliśmy na spacer plażą, która ciągnie się ok. 5 km. Można iść przez 2,5 km drogą równoległą do plaży, przy której jest bardzo dużo nowo wybudowanych pensjonatów i rezydencji, oraz wiele budów. Z kilka - kilkanaście lat będzie tam pełno ludzi, teraz plaża była prawie bezludna. Przy tej drodze można było spotkać wiele okazów przyrodniczych, np. takich
Zrobiliśmy tego dnia dużo kilometrów, ale uważam, że było warto. A zmęczyliśmy się na tyle, że w połowie drogi powrotnej złapaliśmy busa, który za 2$ od osoby zawiózł nas do portu.
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz