1. Wyjazd do Laosu + wizy
Wjeżdżając do Laosu musimy mieć paszport ważny minimum 6 miesięcy. Musimy też wykupić wizę. Wiza turystyczna obowiązuje 30 dni i można ja uzyskać w przedstawicielstwach dyplomatycznych Laosu (najbliższe jest w Berlinie), na międzynarodowych lotniskach (w Wientian i Luang Prabang) i na przejściach granicznych (ale nie wszystkie czynne są całą dobę, najczęściej od 8.00 do 16.00). My wizę uzyskaliśmy na lotnisku w Wientian. Trzeba wypełnić odpowiedni druczek (dają w samolotach), mieć ze sobą zdjęcie oraz zapłacić 30$. Tabele opłat są wywieszone przed okienkiem, bo różne kraje mają różne opłaty. Warto sprawdzić, czy do paszportu zostały wbite odpowiednie stempelki, bo w przypadku stwierdzenia ich braku przez policję np. w czasie kontroli grozi grzywna a nawet areszt.
Wizę można przedłużyć w Urzędzie Migracyjnym, ale tylko dwukrotnie i każdorazowo maksymalnie o jeden miesiąc, przy czym trzeba do wniosku dołączyć stosowne umotywowanie przedłużenia pobytu. Pobyt dłuższy niż wskazuje wiza jest karany grzywną w wysokości 10$ za każdy dzień i płatne jest przy wyjeździe z kraju.
Przy wjeździe nie jest wymagane posiadanie jakiejkolwiek gotówki czy ubezpieczenia.
2. Telekomunikacja
Zaraz po przylocie do Laosu, jeszcze na lotnisku, kupiliśmy kartę SIM z doładowaniem do korzystania przede wszystkim z Internetu. Zarówno połączenia wykonane, jak i otrzymane sporo kosztują i, co mnie zaskoczyło, jak ktokolwiek do mnie dzwonił to pokazywała mi się informacja o połączeniu z Singapuru. Internet w roamingu w Laosie też jest dosyć drogi, więc żeby mieć dostęp przynajmniej do mapy kupiliśmy lokalną kartę.
Karta była ważna tydzień. Myśleliśmy, że podobnie jak w Panamie, ważność karty, mimo, że na tydzień, skończy się po wyczerpaniu limitu, tu jednak było inaczej i po tygodniu trzeba było doładować. Aż nie nie mogliśmy trafić na karty tego operatora, to kolejny tydzień korzystaliśmy z tego co było w hotelach i miejscach publicznych. To było już bliżej cywilizacji ;) Koszt karty 50.000 LAK (22,50 PLN).
Nasze telefony w lokalnej sieci nie zawsze i nie wszędzie działały, a były też obszary kompletnie bez zasięgu i lokalna karta też tam nie działała.
Praktycznie we wszystkich miejscach, gdzie nocowaliśmy (z wyjątkiem dwóch), było WiFi. W miastach czasami można było skorzystać z Internetu w barach lub restauracjach, ale nie było to normą jak w Wietnamie.
Za to często spotykaliśmy takie telefony :)
3. Poruszanie się po kraju
Przemieszczanie się z miejsca na miejsce w Laosie jest możliwe albo autobusami albo wynajętymi samochodami albo skuterami/motorami.
Linia kolejowa jest jedna i to bardzo krótka. Kursuje od miejscowości oddalonej o jakieś 20 km od Wientian do granicy z Tajlandią. Autobusy między miejscowościami kursują, ale nie potrafię powiedzieć ani jakie są ceny, ani jak taka podróż wygląda, bo nie korzystaliśmy z tego środka transportu. Po kraju poruszaliśmy się wypożyczonym samochodem. Żeby prowadzić samochód konieczne jest posiadanie międzynarodowego prawa jazdy według Konwencji genewskiej. Ruch uliczny jest prawostronny.
To samu dotyczy motorów i skuterów - polskie prawo jazdy jest nieważne. Wypożyczenie samochodu jest drogie, a drogi w Laosie są na prawdę kiepskie.
Więcej o wypożyczeniu samochodu, drogach, sposobie jazdy kierowców jeszcze będzie - na ten temat przygotuję oddzielnego posta.
W miastach najczęstszym środkiem transportu są tuk-tuki.
Można też skorzystać z taksówek, Ubera ani Graba nie ma.
Po stolicy poruszaliśmy się jeden dzień rowerami i muszę przyznać, że jako uczestnik ruchu drogowego czułam się bardzo bezpiecznie i pewnie. Kierowcy zarówno samochodów, jak i wszelkich innych pojazdów jeżdżą dość ostrożnie i uważają na innych. Nie było problemów ze skręcaniem, czy wyprzedzaniem, nikt nie trąbił, ani nie denerwował się.
4. Wylot
Przy wylocie z Laosu nie obowiązują żadne opłaty lotniskowe.
5. Placówki dyplomatyczne
Polska nie posiada w Laosie żadnej placówki dyplomatycznej. Najbliższa Ambasada znajduje się w Bangkoku w Tajlandii lub w Hanoi w Wietnamie. Jeśli jednak potrzebna jest pomoc można skorzystać z ambasad innych krajów UE. W Wientian na pewno jest (widziałam) Ambasada Francji.
6. Gniazdka
W Laosie wtyczki elektryczne są typu E i C, więc nie trzeba kupować żadnych przejściówek - nasze wtyczki pasują.
7. Kuchnia
Kuchnia laotańska mi smakował. Jedliśmy dużo różnych ciekawych potraw - głównie ryżu i zupek.
Przez cały nasz pobyt nikt z nas nie miał żadnych problemów żołądkowych, mimo, że pozwalaliśmy sobie nawet na napoje z lodem. Wszystko co jedliśmy i jak nam smakowało na moim blogu kulinarnym www.elagotuje.pl
8. Targi i bazary
Jak wspominałam już na moim blogu kulinarnym w Laosie nawet w małych miejscowościach powszechne są targowiska i bazary. Targi spożywcze działają przede wszystkim w godzinach dopołudniowych. Na targach można kupić dosłownie wszystkie produkty spożywcze: warzywa, owoce, zioła, różne rośliny, o których pojęcia nie mam, przyprawy, mięsa, ryby, sery, pieczywo,
a do tego produkty obrobione - zupy, gotowany ryż, gotowane jajka, produkty gotowe do spożycia.
Wśród produktów do jedzenia, poza standardowymi były np. ropuchy, zwierzęta szczuropodobne i ptaki.
Produkty spożywcze są tanie i handel kwitnie. Niektóre produkty sprzedawane są na straganach, a niektóre bezpośrednio z ulicy.
Innym rodzajem targów są targi "ze wszystkim". Odzież, buty, bielizna, elektronika, chemia, kosmetyki, co kto chce. W Wientian taki bazar rozkłada się codziennie ok. godz. 16.00. Na wyznaczonym terenie handlarze rozkładają swoje stragany, rozkładają towary i zaczynają wieczór.
Droga biegnąca w pobliżu zostaje zamknięta dla samochodów i staje się deptakiem. Byliśmy tam 3 razy i to w tygodniu i za każdym razem było pełno ludzi. I to nie turystów, tylko mieszkańców miasta. Spotykają się, siedzą, gadają, wspólnie jedzą, spacerują, piją piwo, czasem kupują. Ceny są niewiarygodnie niskie (tzn. dla nas, prawie wszystko po 10.000 LAK, czyli 4,50 PLN). Z tego co zaobserwowałam za dużo się nie sprzedaje, ale jest to jakby sposób na spędzanie czasu. A jak coś się przy okazji sprzeda, to też dobrze ;)
Około 22.00 sprzedawcy zaczynają się zbierać, pakują towar i zwijają całe stoiska. Rano nikt by nie powiedział, że wieczorem było tu kilkusetmetrowe targowisko. Bo faktycznie bazar ten ma dobre kilkaset metrów, a stoiska są rozstawione po obu stronach.
W Luang Prabang na głównej ulicy też jest ciekawy bazar nocny, gdzie można kupić "pamiątki z podróży" - koszulki, inne ciuchy, torebki, herbaty, alkohole i inne gadżety.
9. Ludzie
Laotańczycy są dość mili i serdeczni, choć, jak pisałam wcześniej, przeważnie nie można się z nimi dogadać. Zwłaszcza na prowincji znalezienie kogoś kto po angielsku zna choć kilka słów jest dość trudne, a kogoś z kim można by po angielsku rozmawiać praktycznie nie możliwe. Ale głodni nie chodziliśmy i spać też zawsze gdzie mieliśmy :)
W Laosie ludzie są bardzo słabo wykształceni, dostęp do nauki jest utrudniony, nauka jest odpłatna, a społeczeństwo biedne. Blisko 25% Laotańczyków jest analfabetami. Rodzin nie stać na wysłanie wszystkich dzieci do szkoły.
Autobus szkolny |
Autobus szkolny |
Młodzi mnisi chętnie grają na smartfonach nawet w świątyniach |
Jak widzieliśmy miejsce zadbane, czyste i wyróżniające się oznaczało to jedno - pewnie Chińczycy i w 100% trafialiśmy.
10. Śmieci
Pisałam kiedyś, że Wietnam jest brudny, że jest tam pełno śmieci i nikt nie się tym nie przejmuje. Otóż w Laosie jest jeszcze gorzej. Poza stolicą i centrum Luang Prabang wszędzie jest zatrzęsienie śmieci.
Nikt nie dba o wywóz czy utylizację, wyrzucają gdzie popadnie, a potem jeszcze zwierzęta i wiatry robią swoje. Są piękne miejsca, przyroda, widoki, ale wszystko zakłócają wszechobecne śmieci.
11. Bezpieczeństwo
Laos jest co do zasady krajem bezpiecznym i przyjaznym dla turystów, jak wszędzie zdarzają się drobne kradzieże, zwłaszcza tam gdzie są turyści.
Większe zagrożenie stanowią niewybuchy, które zalegają w wielu miejscach w centrum kraju i w kierunku granicy z Wietnamem - pozostałości po cichej wojnie. Raczej trzeba trzymać się utartych szlaków i dróg i nie zbaczać, bo różnie może się to skończyć.
Kolejnym niebezpieczeństwem są narkotyki, które są dość powszechne w Laosie, zwłaszcza na północy w okolicach Złotego Trójkąta. Nie będę wspominać o pochodzeniu tego typu towarów (bo kompletnie mnie ten temat nie interesuje), ale za posiadanie grożą bardzo dotkliwe kary z karą śmierci włącznie, a nigdy nie wiadomo, skąd w bagażu może się znaleźć dziwna przesyłka.
12. Złoty Trójkąt
Na koniec kilka słów o Złotym Trójkącie. Nie byliśmy tam, ale myślę, że warto to wiedzieć. Jest to miejsce, gdzie zbiegają się trzy granice - Laosu, Tajlandii i Mjanmy (dawna Birma). Plantacje opium, produkcja amfetaminy i innych narkotyków, całodobowe kasyna, stręczycielstwo, prostytucja, dania z chronionych gatunków zwierząt i nielegalne afrodyzjaki. I tyle wiem na ten temat.
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz