Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

czwartek, 5 marca 2020

Sri Lanka - hit czy kit ? cz. 11 - Na Safari

Podczas naszego pobytu na Sri Lance dwa razy wybraliśmy się na safari.
Parków, gdzie można z bliska zobaczyć zwierzęta, jest kilka. Pierwszy odwiedziliśmy będąc w Singiriji. W okolicy są trzy parki narodowe, my pojechaliśmy do Hurulu Eco Park, dlatego, że w tym dniu najwięcej słoni było właśnie tam.
Wjechać do parku nie można ot tak sobie. Trzeba wynająć specjalnego jeepa, nie można wchodzić do parku na piechotę, ani żadnymi skuterami, tuk-tukami, czy osobówkami. Są też określone godziny, kiedy do parku można w jechać, a kiedy nie wolno się po nim poruszać. Nam nasz przewodnik załatwił kierowcę z jeepem za 75$ za 4 osoby i jechaliśmy tym jeepem bezpośrednio z Singiriji, ale można podjechać do parku i tam na miejscu wynająć auto z kierowcą.

Wjazd do parku był teoretycznie od 15.00, ale najpierw naczekaliśmy się dłuuugo, bo nasz kierowca stał w kolejce po bilety, a ta zdawała się nie mieć końca.
Hurulu Eco Park powstał w 1977 roku i jest położony na ok. 3 ha, turystom do zwiedzania został udostępniony w 2008 r.
Pierwsze słonie spotkaliśmy dość wcześnie a im dalej tym więcej.





Słoni było naprawdę bardzo dużo, a niektóre podchodziły bardzo, bardzo blisko.
Jeden nawet postanowił pożyczyć sobie lusterko od jeepa.
Niestety wszystko ma swoje złe strony. Słoni było dużo
ale turystów znacznie więcej, z każdej strony byliśmy otoczeni innymi jeepami.

Zwierzętom zdawało się to nie przeszkadzać
ale ja uważam, że to przesada. Tym bardziej że kierowcy zajeżdżali jak tylko się dało i rozjeżdżali tereny zielone :(
Przez te trzy godziny, gdy byliśmy w parku, ani razu nie wysiedliśmy z samochodu, bo jak pisałam wcześniej, nie wolno,bo dzikie słonie są zbyt dużym zagrożeniem dla ludzi. Dopiero pod koniec wycieczki zostaliśmy zawiezieni na skałkę - punkt widokowy, skąd można podziwiać zachód słońca i park.





W drodze powrotnej słoń - dosłownie - przebiegł nam przez drogę ;)

Na drugie safari wybraliśmy się na południu wyspy. Byliśmy w drugim co do wielkości Parku Narodowym na Sri Lance - Yala, jego powierzchnia to ponad 1.000 km²
Tym razem wybraliśmy się we dwójkę na cały dzień. Kosztowało nas to 110$, w cenę wliczona była opieka kierowcy i lunch.
Do bramy parku dotarliśmy przed 6.00, w kolejce było niewiele samochodów

Park podzielony jest na kilka części i tylko do dwóch jest wstęp, a i tak ciężko ogarnąć te dwie części.
W tym parku są nie tylko słonie, jest dużo innych gatunków zwierząt m. in. sambary indyjskie, wargacze, bawoły, łasice, lori wysmukłe, dziki, jelenie aksis, szakale, a nawet niedźwiedzie i największa na wyspie populacja lampartów.









Lamparty widzieliśmy tylko z daleka i zdjęcia wyszły bardzo słabe, więc nawet ich tu nie wrzucam, ale przy odrobinie szczęścia można spotkać nawet przechodzące przez drogę.
W parku jest też wiele gatunków ptaków


z pawiami na czele

mnóstwo krokodyli


i nawet widzieliśmy krokodyle krótko po upolowaniu bawoła
Ale i tak najlepsze były nasze spotkania ze słoniami


 




Jak możecie zauważyć tym razem nie było tłoku, nie było tłumów, a były momenty, że był tylko nasz samochód. Choć może nie tak - tłumy bywały, ale nasz kierowca ich unikał. Ok. godziny 9.30 mieliśmy pierwszą przerwę na śniadanie, na wyznaczonym specjalnie terenie, bardzo blisko plaży, gdzie nie kręcą się dzikie zwierzęta.
Spędziliśmy tam pół godziny z widokiem na słoniową skałę
Potem do 12.00 znów jeździliśmy po parku, po różnych bezdrożach




I potem jest do 14.00 zakaz poruszania się po parku, a turyści z całodziennego safari zwożeni są do tego samego punktu co na śniadanie, niedaleko plaży.

i tam mieliśmy lunch przyniesiony przez naszego kierowcę

Gdy po lunchu wyruszyliśmy na dalszą wycieczkę, okazało się, że samochodów w parku jest dużo więcej niż było, większość zaczynała zwiedzanie od 14.00 i momentami było bardzo tłoczno, ale my unikaliśmy takich miejsc, mieliśmy luz, czas, zatrzymywaliśmy się w różnych zakamarkach, czekając na zwierzęta, ale podziwiając je z daleka i nigdzie się nie spieszyliśmy.
Park zamykają o 18.00, ale nasz kierowca zaproponował nam wyjazd jakieś 15 minut wcześniej, bo potem jest bardzo tłoczno przy bramie.
Bardzo nam się ta wyprawa podobała. Warto wybrać się na safari całodniowe, bo wtedy bez pędu, na spokojnie można spędzić trochę czasu wśród przyrody. Można się zatrzymać, poczekać, popatrzeć, poobserwować. Mi się podobało.
cdn...

2 komentarze:

  1. ooo takie safari to coś ciekawego i drugi park zdecydowanie lepszy choć może to spora zasługa kierowcy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,, dużo lepsze, choć w pierwszym było więcej słoni. W Yala wszystko zależy od tego na jakiego kierowcę trafisz.

      Usuń