albo zobaczyć drzewa nietoperzy
I tyle.
Z Tissamaharama udaliśmy się dalej na południowy zachód. Mijając po drodze malownicze plaże
dotarliśmy do Kudawella, gdzie warto zobaczyć ciekawostkę przyrodniczą - Blowhole. Są to ciekawie ułożone skały tworzące źródło, z którego przy odpowiednim natężeniu fal oceanicznych wytryskuje woda
Tworzy to naprawdę świetne widowisko :)
Wstęp jest oczywiście płaty dla obcokrajowców 250 LKR, ale warto zapłacić. Obok jest też ładna zatoczka z klimatyczną plażą
Tym razem bazę noclegową mieliśmy w Koggala, w świetnym hotelu przy plaży. Koggala Beach Hotel nie należy do najtańszych, ale tu był nasz wypoczynek po podróży, więc sobie nie żałowaliśmy.
Przyjechaliśmy tu dla relaksu, więc sporo czasu spędzaliśmy na spacerach po plaży, kąpieli w oceanie i w hotelowym basenie. A plaże są tam naprawdę piękne i praktycznie bezludne
W dodatku niektórzy nawet nie mieli założonych żyłek na tych swoich wędkach ;)
W Koggala znajduje się też jezioro i nawet próbowaliśmy nad nie dojść, ale niestety nie udało nam się znaleźć żadnego miejsca, gdzie można uścisnąć i odpocząć.
Zdjęcie powyżej jest zrobione z torów kolejowych, które tamtędy przebiegają. Przy jeziorze jest trochę hoteli i pensjonatów, ale tam jezioro jest dla gości. Można też udać się na jedną z przystani i wykupić rejs po jeziorze. Przyległe do jeziora tereny to ponoć królestwo dzikiego ptactwa wodnego.
Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy 3 dni spędzili tylko na plaży i w basenie ;)
Jednego popołudnia udaliśmy się do oddalonego o ok. 15 km Galle. Jest to największe miasto w okolicy i jedno z największych w kraju, liczy sobie blisko 100 tys. mieszkańców. Samo miasto, jak prawie wszystkie na Sri Lance nie jest atrakcyjne: duże, brudne, zaśmiecone, z handlarzami i nagabywaczami na każdym kroku, tłoczne i głośne.
Nazwa miasta "Galle" - to po prostu kogut, i jego figura zdobi jedno ze skrzyżowań ulic.
W Galle warto zobaczyć Fort - obiekt wpisany jest na listę UNESCO jako "unikalna ekspozycja urbanistyczna ilustrująca wzajemne oddziaływanie europejskiej architektury i południowoazjatyckiej tradycji między XVI i XIX w." Fort zbudowali Portugalczycy, a potem rozbudowali Holendrzy.
Z murów Fortu rozciąga się widok na stadion krykieta
Innego dnia pojechaliśmy w druga stronę - 20 km na wschód, do Mirissy.
Mirissa to bardzo przyjemna, turystyczna miejscowość: hotele, pensjonaty, sklepy i sklepiki, bar, imprezy, ale też ponoć jedna z najpiękniejszych plaż na Sri Lance
oraz stanowiące chyba jedyną atrakcję w okolicy wzgórze porośnięte plamami - Coconut Hill
Ostatniej nocy naszego pobytu nad oceanem mogliśmy zobaczyć chyba największą pełnię księżyca, jaką w życiu widziałam
A po krótkim, bo tylko 3-dniowym wypoczynku na wybrzeżu, wyruszyliśmy do Kolombo.
cdn...
jakie to przykre i smutne, że znów jedna z największych atrakcji turystycznych jest naciągana. Wszystko dla turystów płatne i nawet tych pseudo rybaków trzeba opłacić żeby udawali, że łowią ??? kaszana. A Galle to jest też i chyba kogut po włosku jeśli dobrze pamiętam :)
OdpowiedzUsuńTam to wszystko lekko naciągane ;) To Galle to akurat z portugalskiego, ale po włosku jest tak samo :)
Usuń