Kiedy mówiłam znajomym, że jedziemy do Japonii, większość odpowiadała, że Japonia to jej/jego marzenie. Ja nigdy o Japonii nie marzyłam. Myślałam, że może być jednym z krajów do odwiedzenia "kiedyś tam". Moja wiedza o Japonii też jakaś wielka nie była (i zresztą teraz też wielka nie jest), a to co wiedziałam jakoś nie sprawiło, że zapragnęłam tam pojechać.
I jak zwykle pojechaliśmy tam przez przypadek ;)
Nasz kolega miał biec maraton w Tokio, a przy okazji wraz z żoną pobyć trochę w Japonii i zaproponowali nam wspólny wyjazd (to już kolejny wspólny :D). A że to nie była ich pierwsza wizyta w Japonii, to stwierdziliśmy, że lepsza okazja nam się nie trafi. Jak jechać do tego dziwnego kraju, to z kimś kto już tam był (nie raz !) i wie jak tam się poruszać.
Bilety na samolot kupiliśmy już w listopadzie. Do Japonii lecieliśmy LOTem Wrocław - Warszawa - Tokio. Tak, są loty bezpośrednie z Warszawy do Tokio i to kilka (chyba 4) razy w tygodniu. Bilet kosztował nas ok. 2.600 zł za osobę w dwie strony. Planowaliśmy wyprawę od 26.02 (wylot) do 15.03 (przylot). Kilkanaście dni przed wylotem, ze względu na koronawirusa, odwołany został maraton, ale my i tak zdecydowaliśmy się polecieć. I polecieliśmy.
I wiecie co ? Wróciłam bardzo rozczarowana ...
Rozczarowana tym, że nasza wyprawa była taka krótka. Tych kilkanaście dni nie pozwoliło mi w pełni nacieszyć się pobytem w tym barwnym kraju.
Japonia oczarowała mnie całkowicie. Jest zupełnie odmienna od tego co do tej pory widziałam. Niby nowoczesna, ale nie do końca. Bardzo współczesna, ale z tradycjami.
Wieżowce Tokio kontra małe domki w górach, trzęsienia ziemi (tak odczułam), onseny, shinkanseny, rozbrajające toalety, czystość na ulicach, mentalność Japończyków i pyszna kuchnia, która jak się okazuje to nie tylko sushi !
Czułam się jak mała dziewczynka w wielkim sklepie z zabawkami, odkrywająca coraz to nowe regały z niespodziankami. Kiedy wydawało mi się, nic mnie nie zaskoczy, to wtedy hop i kolejna niespodzianka.
Japonia to wielka przygoda, która pochłonęła mnie bez reszty i mimo, że już od kilku dni jestem w domu, moja głowa chyba jeszcze jest w Japonii. Wiem, że do Japonii wrócę, to tylko kwestia czasu...
cdn...
z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki :)
OdpowiedzUsuńJa też ;)
Usuńooo lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńDopiero się rozkręcam ;)
Usuń