Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 26 września 2008

Praga


Bardzo lubię to miasto. Polubiłam je od pierwszej chwili jak tam przyjechałam. I tak mi pozostanie chyba na zawsze. Faktem jest, że uliczkami Pragi, zwłaszcza tymi głównymi, przepływają tłumy turystów, aż czasami ciężko się przecisnąć, ale i tak nie odbiera mu to uroku.  
Do Pragi przyjechaliśmy po południu. Polecony pensjonacik  okazał się bardzo fajnym miejscem. Pokój przestronny, czysty, z łazienką.
Pokoik czteroosobowy, ale tylko dla nas dwojga :)
Bardzo dużym plusem było umiejscowienie pensjonatu - nie dalej jak 200 m od metra. Rewelacja. Auto na podwórku, a my wszędzie jeździliśmy metrem. Bo i wygodniej się poruszać i piwka się można napić.
W ogóle komunikacja miejska w Pradze to rewelacja. Trzy linie metra, przy czym każda z każdą się krzyżuje, tramwaje (głównie w centrum), autobusy (ale za to tylko poza ścisłym centrum). Niestety naszym polskim miastom daleko do europejskich rozwiązań korków w centrum miasta). Jedyny problem z komunikacją jaki mieliśmy, to zorientowanie się jakie bilety i na co kupować, ale jak już załapaliśmy to było ok;)
Po rozpakowaniu, wypad na miasto - obiadek jakiś, piwko i spacery - to na rozgrzewkę.
Na następny dzień na pierwszy ogień poszły Hradczany.
  
Widok z ogrodów królewskich
Już wcześniej zwiedzaliśmy Hradczany, ale mieliśmy wielką ochotę zajrzeć tam znowu. Powiem krótko - warto zobaczyć to miejsce.
Katedrę zwiedziliśmy wczesnym popołudniem i nie było już tłoku. No i oczywiście nie mogło się obejść bez najbardziej urokliwego miejsca na Hradczanach Złotej Uliczki. Jest naprawdę urocza.
Złota Uliczka
Więc cały czwartek spędziliśmy na Hradczanach i w okolicach Małej Strany w pobliżu. Są to miejsca z tzw. duszą, bardzo dużo pięknie odnowionych kamienic, zadbane ogrody, knajpki z pyszną czeską kuchnią.








Na drugi dzień zaplanowaliśmy sobie parki i ogrody.
Postanowiliśmy wybrać się na wzgórze Pertin. Celem naszej wyprawy (oczywiście poza moim ukochanym ogrodem różanym) było to cudo:
Petrinska rozhledna - mini Wieża Eifla

Najpierw wybraliśmy się metrem na Małą Stranę. Wysiadając z metra można natknąć się na takiego robota:
  
Złomowy robot - zbudowany z różnych zużytych sprzętów elektronicznych (laptopy, czajniki, klawiatury, odkurzacze i wiele tym podobnych)
Kawałek dalej kolejna ciekawostka:
  
Budka internetowa ;)
Przez park dotarliśmy na Lanovą Drahę (kolejkę linową - taka podobna do tej na Gubałówkę), na którą też obowiązują bilety komunikacji miejskiej.

Dotarliśmy w końcu na górę do naszej małej Wieży Eifla. Ta "miniaturka" ma 60 metrów wysokości, dwa tarasy widokowe, a na jej szczyt prowadzi 299 schodków. Więc jak ktoś ma lęk wysokości to nie polecam. Ja nie mam, ale przy silniejszych porywach wiatru, jak wieża lekko się kołysała, czułam się nieswojo ;) Na wieży byłam pierwszy raz, w czasie poprzednich wizyt ciągle była zamknięta, a to remont, a to brak prądu... Ale w końcu się udało !!!
A widoki z wieży są niezapomniane. Oto jeden z nich:
  



Potem oczywiście obowiązkowo labirynt luster 
i mój najpiękniejszy na świecie ogród różany. A w nim tyleeeee róż. Cudowne. Co prawda zaczynały już przekwitać. Ale nie da się tego wrażenia opisać słowami.
  

Ogród różany na Petrinie
Gdy zeszliśmy ze wzgórza przeszliśmy Malą Straną na ogrody Hradczańskie. Co prawda nie schodziliśmy do Ogrodów Ledenburskich, ale tam już kiedyś mieliśmy przygodę. Poszliśmy zwiedzać ogrody ok. 17.00, a na tabliczce było, że są czynne do 18.00. No to myślałam, że do 18.00 to oni ludzi wpuszczają, a tu przychodzimy do wyjścia o 18.15, a tu pozamykane. Do drugiego - też, do trzeciego - to samo. Ani żywego ducha w okolicy. Wróciliśmy do pierwszego wyjścia i przeszliśmy przez barierkę. Zadowoleni z siebie, idziemy, śmiejemy się a tu przed nami wielka brama zamknięta na kłódkę, a dookoła mur. Nie było nam do śmiechu, ale na szczęście przechodził strażnik i nas usłyszał jak wołamy ;))
Tym razem sobie odpuściliśmy. Poszliśmy za to do pięknej winnicy królewskiej, a potem wdrapaliśmy się na Letenskie sady. Znajduje się tam olbrzymi park, w którym mieszkańcy Pragi spędzają aktywnie wolny czas. Na szczycie wzgórza znajduje się "tykający" miarowo Metronom.
  
Metronom
Z Letenskich sadów udaliśmy się na dawne tereny wystawowe 1891 roku. Znajdują się tam bardzo ładne obiekty wystawowe:
  

a także to co bardzo chciałam zobaczyć w Pradze, a jeszcze nie widziałam: Krizikowa fontanna. Jest niesamowite widowisko wody, światła i dźwięku. Fontanny po prostu tańczą :) Spektakle odbywają sie od godz. 20.00. My wybraliśmy spektakl pt. "Wodna Panna", gdzie oprócz wymienionych elementów mogliśmy obejrzeć występ baletu:


   
Taki występ naprawdę warto zobaczyć. Polecam gorąco :)
Kolejny dzień to obowiązkowo Vyszehrad, z katedrą i spacer po nabrzeżu Wełtawy. 

Po drodze jedna z ciekawszych budowli Tańczący dom:
  
Tańczący dom - Ginger i Fred
A potem spacer na Stare Miasto, 



Plac Wacława, do Jozefova i w okolice mostu Karola.
  
Most Karola

A w ostatni dzień byliśmy sporo krócej, bo wiadomo trzeba było wrócić w rozsądnej porze, więc też odbyliśmy tylko spacer po starówce. I wróciliśmy do domu.
A to jeszcze jedna ciekawostka architektoniczna z centrum Pragi:
 
Latrena Magica