Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

sobota, 25 maja 2019

Co warto zobaczyć w Oslo, czyli weekendowy wypad do stolicy Norwegii cz. 2

Oslo jest największym miastem Norwegii, liczy sobie ok. 650 tys. mieszkańców, więc do największych miast świata czy nawet Europy trochę mu daleko ;) Ale jest tam naprawdę pięknie. Położenie Oslo jest niesamowite (Oslofijorden), a widoki rozciągające się z różnych miejsc nie do opisania. Spodziewałam się, że będzie ładnie, ale że aż tak mi się spodoba, to nie przypuszczałam.
Pojechaliśmy do Oslo tylko na trzy dni i chcieliśmy w tym czasie jak najwięcej zobaczyć. Przed wyjazdem znaleźliśmy informację o Oslo Pass i planowaliśmy, że na jeden dzień na pewno ją kupimy. Oslo Pass upoważnia do wejścia do wszystkich muzeów w stolicy oraz do poruszania się wszelkimi środkami komunikacji miejskiej. Karta tania nie jest - dla dorosłego 24 godzinna kosztuje 445 NOK (46 Euro), 48 godzinna - 655 NOK (68 Euro), a 72 godzinna - 820 NOK (85 Euro). Pierwszego dnia poszliśmy na żywioł, ale już w drugiego kupiliśmy 48 godzinny Oslo Pass i wykorzystaliśmy go najlepiej jak się dało. Wstępy do muzeów to koszt od 100 do 160 NOK, a każdy przejazd środkiem transportu to 36 NOK.

Pierwsze kroki po wyjściu z busa skierowaliśmy w stronę wybrzeża i od razu trafiliśmy na słynny gmach Opery
Jest to bardzo interesujący budynek współczesny, wybudowany w 2008 na samym wybrzeżu, na początku Oslofjord.

Konstrukcja interesująca zarówno z zewnątrz
jak i wewnątrz
Jednym z obowiązkowych punktów programu jest wejście na dach opery - nie jest to żaden wyczyn, a podejście jest całkiem łagodne - i podziwianie panoramy Oslo.
Tuż przy operze w na wodzie można zobaczyć na wodzie szklaną żaglówkę
Z opery jest kilka kroków do dworca głównego. Jest część nowa z galerią handlową, ale jest też stara część dworca, bardziej klimatyczna
z barami i kafejkami oraz z centrum informacji turystycznej, gdzie m.in. można kupić Oslo Pass.
Część starego dworca stanowi obecnie hotel. Przed dworcem za to można spotkać tygrysa.
Po wyjściu z dworca rozpościera się przed nami główna ulica stolicy Karl Johans Gate, na końcu której znajduje się Pałac Królewski.

Ulica jest częściowo deptakiem, znajduje się przy niej sporo sklepów, kawiarni i restauracji, ale też gmach Parlamentu
Uniwersytet
Katedra z barbakanem

czy Teatr Narodowy
Z Karl Johans Gate można zejść na nabrzeże Akerbrygg, po drodze mijając Ratusz Miejski, gdzie wręczana jest Pokojowa Nagroda Nobla
Ratusz można zwiedzać, ale ... w piątek doszliśmy do niego, jak był już nieczynny, a w sobotę i w niedzielę odbywały się jakieś imprezy zamknięte i nie można było nawet zajrzeć.
foto: Internet - Ratusz wewnątrz
A na tych eventach było sporo osób w strojach ludowych
Zresztą sam Ratusz z zewnątrz też jest niesamowity

Tył Ratusza przylega do wybrzeża i bardzo blisko stąd do Muzeum Pokojowej Nagrody Nobla
Zwiedziliśmy je w niedzielę (z kartą Oslo Pass). Jest to muzeum poświęcone wszystkim laureatom tej nagrody. W części jest ekspozycja poświęcona ostatniemu nobliście (w tym przypadku dwójce, bo w 2018 Pokojową Nagrodę Nobla odebrały dwie osoby), a druga część jest poświęcona wszystkim laureatom - są zdjęcia z notkami biograficznymi, oczywiście ta druga część jest multimedialna.
W piątek udaliśmy się jeszcze do twierdzy Akreshus, gdzie wstęp jest bezpłatny na teren twierdzy, ale wewnątrz muzea już nie.

Wracając natknęliśmy się na taka konstrukcję - szkielet namiotu (?), na którym są powieszone koszule


Niestety nie znalazłam nawet wzmianki co to jest i jaki jest cel tej budowli.


W sobotę zaopatrzeni w karty Oslo Pass pierwsze kroki skierowaliśmy do Ratusza, który jak już wspomniałam był nieczynny z powodu eventu, więc postanowiliśmy zwiedzić Galerię Narodową (gdzie znajduje się słynny "Krzyk" Muncha). Jakież było nasze rozczarowanie, gdy na miejscu okazało się, że Muzeum jest nieczynne do stycznia 2020 z powodu remontu. Skierowaliśmy się więc do metra (dla zmyłki metro w Oslo oznaczone jest literą T), wsiedliśmy w linię nr 1 i po ok. pół godzinie wysiedliśmy na Holmenkollen. Kibicom sportów zimowych nie trzeba tłumaczyć co się tam znajduje, a dla tych co nie wiedzą to
tak, tak - ośrodek sportów zimowych, skocznia,


z której rozpościera się bajeczny widok
i z której można zjechać na tyrolce,
oraz stadion biegowo - biathlonowy
Oczywiście znajduje się tam też świetne muzeum narciarstwa, gdzie można obejrzeć m.in. narty gwiazd norweskich sportów zimowych, np. Marit Bjørgen, Aksela Lund Svindala, czy Ole Einara Bjørndalena. A oprócz tego, można zobaczyć np. jak wyglądała skocznia w różnych latach jej istnienia, począwszy od 1892 r.

Polecam zwiedzenie tego kompleksu. Z podróżą zajęło nam to dobre  3 godziny, ale warto.
Oczywiście sama skocznia widoczna jest z wielu miejsc w mieście :)
Z Holmenkollen pojechaliśmy w stronę naszego mieszkania, ale nie tam tylko do Muzeum Muncha. Pomyślałam, że skoro Muzeum Narodowe jest nieczynne, to może "Krzyk" wystawią tam. A i owszem, tylko, że Edvard Munch namalował kilka wersji tego obrazu w różnych odcieniach. Obecnie na pewno istnieją dwie wersje - obie w Oslo (jedna w Galerii, druga w muzeum Muncha)



W Ogrodzie Botanicznym sąsiadującym z Muzeum Muncha znajduje się jeszcze Muzeum Historii Naturalnej, na który składają się dwa gmachy, w jednym są ekspozycje geologiczne, a w drugim zoologiczne.
Muzeum Geologiczne jest w remoncie, a Zoologiczne fajne, ale nie porywające - można sobie odpuścić. No chyba, że jest się na wycieczce z dziećmi, to wtedy na pewno będzie im się podobało.
Wieczorem wybraliśmy się jeszcze zobaczyć Fogner Park, inaczej zwany Parkiem Vigelanda,
ponieważ znajduje się tu ponad dwieście rzeźb autorstwa Gustava Vigelanda
Najważniejszą z nich jest obelisk, gdzie wyrzeźbionych jest ok. 120 postaci.
Park koniecznie trzeba zobaczyć, bo robi niesamowite wrażenie:


W niedzielę popłynęliśmy na Półwysep Bygdøy, wodną komunikacją miejską, którą można się też poruszać w ramach Oslo Pass. Chcieliśmy pojechać najwcześniejszą o 8.25, ale że płynie się tam krótko, a muzea otwierają o 10.00. Zdecydowaliśmy się więc popłynąć o 9.25 i zanim otworzyli muzea zdążyliśmy pospacerować po okolicy.
Pierwszym muzeum do którego się udaliśmy było Muzeum Morskie, ciekawe miejsce, dużo eksponatów, gry interaktywne, opowieści o historii marynarki, od wikingów począwszy. Można poczuć klimat jak pływało się na statkach na początku XX wieku
Kolejne muzeum to prawdziwa perełka
Ta dziwna budowla to Muzeum Statku Polarnego Fram. Wewnątrz niej znajduje się cały oryginalny okręt FRAM wraz z oryginalnym wyposażeniem z czasów wypraw polarnych.
Statek brał udział w wyprawach polarnych zarówno do Arktyki jak i do Antarktydy na przełomie XIX i XX wieku. To właśnie na jego pokładzie w grudniu 1911 Roald Amundsen jako pierwszy człowiek dotarł do bieguna południowego.
Okręt można obejrzeć nie tylko z zewnątrz, ale i zobaczyć jak kiedyś podróżowano, jak wyglądały kajuty, mesa, czy kingston.
Oprócz tego na trzech pietrach znajdują się zdjęcia, przedmioty i sceny z życia na statku i na biegunie.

Zaraz przy tych obu muzeach jest jeszcze powiązane tematycznie trzecie muzeum - Muzeum Kon-Tiki
poświęcone podróżom norweskich żeglarzy po cieplejszych morzach, rejonach takich jak Wyspy Wielkanocne lub Wyspy Galapagos.

Jakże te tratwy różnią się od statku Fram ;)

Na półwyspie znajdują się jeszcze dwa muzea. Kilka przystanków autobusem dalej znajduje się Muzeum Wikingów, gdzie można obejrzeć oryginalne łodzie
oraz inne przedmioty do nich należące
Kilka kroków dalej znajduje się uroczy skansen - Norweskie Muzeum Ludowe, gdzie na świeżym powietrzu można obejść stare zabudowy

z różnych epok od najdawniejszych zabudowań wiejski
przez bardziej współczesne 
na latach 60-tych XX wieku kończąc


Oczywiście do większości chat i domów można zajrzeć i zobaczyć jak wyglądało wtedy życie:


Na deser zostawiliśmy sobie Muzeum Sztuki Współczesnej. W czasie kiedy my byliśmy odbywały się tam dwie wystawy, z czego jedna dość kontrowersyjna (myślę że w Polsce byłby z tego skandal). Jednak wystawy nie zainteresowały mnie tak, jak sam budynek. Oficjalna nazwa muzeum to Astrup Fearney Museet.
Zaprojektowany przez światowej sławy architekta Renzo Piano obiekt, został otwarty w 2012 roku. Swoim wyglądem odbiega  od standardów.

Na dodatek jego położenie na brzegu fiordu dodaje mu jeszcze więcej uroku

Położenie samego muzeum też ma duże znaczenie - znajduje się na nabrzeżu Akerbrygg, w okolicy bardzo oryginalnej i nowoczesnej zabudowy,


portu i mariny

a stąd już tylko kilka kroków do Ratusza

Z boku muzeum są schody, na których siedzi stworek
Za stworkiem na szczycie schodów stoi dziwna wieża
Okazało się, ze w środku jest widna widokowa, a akurat w tym dniu można było wjechać windą do nieba bez biletów. Widok z 46 metrów rozciągał się taki
Na koniec dnia postanowiliśmy pojeździć jeszcze tramwajami po mieście.
M. in wjechaliśmy w okolice Parku Ekerbergparken, skąd znów chłonęliśmy malownicze widoki

Musze przyznać, że Oslo bardzo mi się spodobało, wręcz zachwyciło. Nie spodziewałam się, że Skandynawia może mnie pociągać. a jednak. I mimo, że drogo, myślę, że nie będzie to ostatnie spotkanie :)