Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

sobota, 29 czerwca 2019

Alberobello i okolice - krótki wypad na południe Włoch cz.2

Prosto z lotniska wyruszyliśmy do oddalonego o ok. 55 km od Bari Alberobello. To miejsce jest chyba najbardziej znane z całej Apulii, bo widnieje na większości folderów reklamujących ten region. I cóż muszę przyznać, że Alberobello jest naprawdę bello :)
Alberobello jest niedużą miejscowością, zamieszkuje ja ok. 11 tys. mieszkańców, ale w całym świecie słynie z nietypowych budowli - domków trulli

Są to tradycyjne domy z tego regionu, choć przypominają raczej  chatki z bajek. W okolicach Alberobello jest ich sporo porozsiewanych po całej dolinie, ale tylko w miasteczku jest ich takie skupisko. W całym miasteczku jest ich aż 1.500 !
a cały kompleks został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Domki trulli są niewielkie, jednopoziomowe zbudowane z wapienia na planie koło lub kwadratu. Do ich budowy nie używano zaprawy, a ściany na końcu bielono. Budynek był nakrywany stożkowym dachem, który układano z kamieni. Budowano je ponoć w taki sposób, żeby uniknąć podatków - domy, które nie były murowane nie podlegały obowiązkowi zapłaty podatku.
Na szczycie budynków umieszczano symbole, bądź na dachach malowano znaki, ale nie udało mi się rozwikłać zagadki jaki był system symboli i znaków.
Mieliśmy okazję przekonać się na własnej skórze, jak się żyje w takim trullo, ponieważ pierwszy nocleg mieliśmy zarezerwowany właśnie w takim domku.
Nocleg rezerwowany przed Booking.com, koszt: 69,50 Euro za noc za domek. Budynek znajdował się w centrum, wszędzie było blisko, a przy domku można zaparkować bez żadnych opłat.
Samo Alberobello jest przedzielone podłużnym placem - Largo Martellotta - na dwie części - południową i północną.
Na samym placu mieści się sporo knajpek, restauracji, lodziarni i sklepików.
Na południe od placu rozciąga się dzielnica Rione Monti, gdzie znajduje się ok. 2/3 wszystkich budowli typu trulli.



W tej części miasteczka wiele białych domków z szarymi dachami zostało zaadoptowane na sklepiki z pamiątkami, bądź inne atrakcje turystyczne.



Błądząc wśród malowniczych uliczek można trafić do kościoła św. Antoniego z Padwy, który znajduje się obok parku miejskiego.
Jest to co prawda obiekt współczesny (powstał w latach 1926-27) to jednak przy budowie zachowano charakter okolicznej zabudowy.
Jednym z najstarszych trullo w mieście jest pochodzące z XV w. Trullo Syjamskie. To jest domek z legendą - ponoć mieszkało tam kiedyś dwóch braci, którzy zakochali się w tej samej kobiecie i mimo, że była obiecana starszemu, wyszła za mąż za młodszego. Mieszkali w trójkę wspólnie, ale było to nie do zniesienia, dla starszego z braci, więc młodszy przebudował nieco domek i wykuł drugie wejście. Ponoć jest to jedyny budynek z dwoma wejściami i dwoma dachami w całym miasteczku.


Północna część miasteczka - dzielnica Rione Aia Piccola -  jest za to spokojniejsza. Mniej tam gwaru i turystów, nie ma też sklepików z pamiątkami, można fajnie się zagubić wśród uliczek





W tej części znajduje się duży plac - Piazza del Popolo

 z ratuszem
i punktem widokowym na stronę południową.

W Alberobello spędziliśmy wieczór i ranek, a potem wyruszyliśmy w stronę Lecce. Lecz zanim tam dotarliśmy zatrzymaliśmy się w jeszcze dwóch miejscach. Pierwszym z nich było Locorotondo, niecałe 10 km na południe od Alberobello.
Locorotondo jest mniej spektakularne od Alberobello, ale równie piękne, o ile nie piękniejsze i mniej oblegane przez turystów.
Nazwa Locorotondo oznacza dosłownie okrągłe miejsce i właśnie starówka ma kształt okręgu o średnicy ok. 200 m. Jak widzicie za duże nie jest i można je zwiedzić w krótkim czasie. Naprawdę warto poświęcić 2 godziny żeby się nim nasycić

Miasteczko jest bardzo czyste i zadbane, a domy przystrojone kwiatami i ozdobami.



Było to chyba najprzyjemniejsze miasteczko z naszej wyprawy - śliczne, spokojne zadbane.

A dodatkowo rozciągają się z jego murów malownicze widoczki

Kolejnym przystankiem była miejscowość Ostuni, położona ok. 25 km na wschód od Locorotondo.
Ostuni jest nieco większym miastem, choć starówka jest równie urocza. Nazywane jest białym miastem, ze względu na kolor domków i kamieniczek,ale według mnie bardziej na taką nazwę zasługuje Locorotondo.



Miasteczko jest równie zadbane, choć mniej przystrojone i kwieciste



W bocznych uliczkach można trafić na tarasy widokowe, skąd rozpościera się widok na Adriatyk

Centralnym punktem miasta jest Piazza della Liberta - Plac Wolności z ratuszem miejskim
i obeliskiem
Nie polecam korzystania z restauracji na placu, bo rachunek może zaskoczyć - za obsługę płaci się 2,50 Euro za osobę, to jest dużo zważywszy na wielkość i rangę miejscowości, a obsługa - tak sobie.


Z Ostuni pojechaliśmy prosto do Lecce mijając po drodze takie widoki

cdn...