Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

wtorek, 15 sierpnia 2017

Zalew Szczeciński cz. II


W piątek rano przekonaliśmy się, że nasza decyzja co do noclegu w Stepnicy była jak najbardziej słuszna. Od rana wiał silny wiatr i moglibyśmy mieć problem z powrotem od samego Świnoujścia.
Tuż przed południem udało nam się wypatrzyć pierwszy żaglowiec:
Do kolejnego udało nam się podpłynąć już bliżej szlaku żeglugowego
a "Dar Młodzieży" mieliśmy prawie na wyciągniecie ręki ;)
Jednak ich prędkość a nasza to dwa różne światy i nawet pomarzyć nie mogliśmy, żeby choć przez moment dotrzymać im kroku.
Płynęliśmy więc spokojnie dalej Odrą Zachodnią w pięknych okolicznościach przyrody:





i tak dotarliśmy do Portu Szczecin
i dalej na Wały Chrobrego

gdzie akurat holownik dopychał "Dar Młodzieży" do kei.
Pokręciliśmy się jeszcze chwilę wśród wielkich żaglowców, które zdążyły dobić do miasta

i wróciliśmy na przystań na Dąbie - do miejsca skąd braliśmy naszą żaglówkę.
Po przycumowaniu, przebraniu się i ogarnięciu siebie i łodzi poszliśmy na poszukiwanie jakiegoś autobusu miejskiego, żeby dojechać do centrum, zjeść coś i zobaczyć żaglowce od strony lądu.




Przy okazji po raz kolejny mieliśmy okazję zobaczyć rzeźby z piasku, tym razem nie na plaży tylko w mieście

i zobaczyć inne atrakcje przewidziane na tę imprezę
oraz zabytki Szczecina
Na jacht wróciliśmy grubo po północy, aby kolejnego dnia po śniadaniu znów wypłynąć na wody Jeziora Dąbie, Przekopem Mieleńskim dalej na Odrę, aż do Wałów Chrobrego, gdzie dopłynęły już wszystkie żaglowce, które brały udział w Tall Ships Races, z MIRem, Sviedovem, Kruzenshernem














 ale też z rodzimymi jednostkami Pogorią czy Fryderykiem Chopinem



Pokręciliśmy się wśród żaglowców kilka godzin i późnym popołudniem wróciliśmy na naszą przystań, żeby znów się przebrać i wyruszyć do centrum. Tego dnia na imprezie o 20.00 miał odbyć się koncert Andrea Bocciellego, więc spieszyliśmy się, żeby zdążyć. Czasu trochę było, więc mogliśmy zobaczyć na żywo na ulicach Szczecina brazylijską sambę
Na koncert owszem zdążyliśmy, dotarliśmy na Wały Chrobrego sporo przed jego rozpoczęciem, ale o oglądaniu koncertu można było jedynie pomarzyć, przed nami było morze ludzi:
organizatorzy szacują, że przez 3 dni: piątek, sobota i niedziela w imprezach wzięło udział 2 miliony osób !!! Z czego większość przypadała na sobotę. Wtopiliśmy się więc w tłum i rzeka ludzi niosła nas po Wałach
Przy okazji popadał deszczyk i nad Sviedovem rozpostarła się malownicza tęcza
Pokręciliśmy się po okolicy, słuchając muzyki - na szczęście nagłośnienie było dobre i w większości miejsc dobrze było słychać, a nawet gdzie-nie-gdzie można było zobaczyć co się dzieje na scenie na wielkich telebimach. Na pomniejszych scenach były też występy artystów prezentujących piosenki żeglarskie z różnych stron świata. Tak czas zleciał nam do 22.00 i rozpoczął się pokaz fajerwerków



A potem próbowaliśmy wrócić na przystań. Jednak tłum miał podobny pomysł do naszego i wszyscy ruszyli do środków komunikacji miejskiej. Przy tych tłumach poddaliśmy się i wzięliśmy taksówkę. Korki były olbrzymie, ale i tak dojechaliśmy szybciej od znajomych.
Kolejnego dnia kończyła się nasza żeglarska przygoda z Tall Ship Races i pływaniem po wodach przylegających do Szczecina. Na śniadanie popłynęliśmy do sąsiedniej mariny, potem, po powrocie spakowaliśmy się, wysprzątaliśmy łódkę i czekając na właściciela podziwialiśmy ptactwo wodne.


Droga powrotna trochę się ciągnęła, bo akurat skończył się Woodstock i na drogach się zakorkowało, ale aż tak tragicznie nie było. Kolejne wakacje dobiegły końca.