Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 24 września 2021

JuraPark w Krasiejowie

Byliście kiedyś w Krasiejowie ? Nie ? Warto. A dlaczego ? Poczytajcie.
Krasiejów to mała wioska jakieś 25 km na wschód od Opola. Znajduje się tam świetny park rozrywki, gdzie można bardzo fajnie spędzić czas z rodziną. I pewnie jako dwoje dorosłych nigdy byśmy tam nie trafili, ale podczas wakacji z siostrzeńcami (lat 7 i 3,5) postanowiliśmy spędzić dzień z dinozaurami.
Właśnie w Krasiejowie znajduje się jeden z trzech JuraParków - obiektów naukowo - rozrywkowych, ukazujących naszą prehistorię.
Mapa parku (ze strony JuraParku w Krasiejowie)
Na początku jest duży, bezpłatny parking, gdzie swobodnie zaparkować. Stamtąd najlepiej udać się najpierw do kasy. Bilety kompleksowe do JuraParku i Parku Nauki i Ewolucji Człowieka kosztują odpowiednio bilet normalny 79 zł, ulgowy 69 zł. Za 3-latkę nie zapłaciliśmy, bo dzieci do 3 lat (liczy się rok urodzenia) wchodzą za darmo. Można kupić bilet do samego Jura Parku lub do samego Parku Ewolucji, ale bilet łączony i tak wychodzi najkorzystniej. 
Zwiedzanie zaczęliśmy od położonego po drugiej stronie parkingu Parku Nauki i Ewolucji Człowieka.
Przed wejściem każdy dostaje okulary 3D (nawet są specjalne rozmiary dla maluchów) i słuchawki z audio przewodnikiem. W parku przedstawione są losy świata i ewolucji człowieka w bardzo przystępny sposób. Jest podróż promem kosmicznym i wehikułem czasu. Poszczególne stanowiska są szczegółowo zilustrowane i fajnie opowiedziane, 
a przewodnikiem jest po całej wycieczce jest robocik. 
Wszystko jest na tak przedstawione, że 7-latek był bardzo zaangażowany  zasłuchany, a i 3 latka wykazywała w wielu miejscach autentyczne zainteresowanie. 
Nie będę tu opisywała wszystkich okien ewolucji, ale zdecydowanie jadąc do Krasiejowa warto zapłacić 20 zł więcej i odwiedzić to miejsce.
Po odwiedzeniu Parku Ewolucji nieco zgłodnieliśmy, ale na miejscu są restauracje i po drobnym co-nieco wyruszyliśmy na dalszy podbój JuraParku.
Tu zaczęliśmy od Tunelu Czasu, bo to jest odpowiednia kolejność zwiedzania. Do tunelu wjeżdża się specjalnym półotwartym pociągiem, siedzi się bokiem, zakłada okulary 3D, a pociąg wjeżdża do tunelu.
foto: Internet
Podczas ok. 300 metrowej podróży przenosimy się w czasy, kiedy jeszcze nie istniała ziemia, a w zasadzie nic nie istniało :) W tunelu widzimy wielki wybuch, poznajemy etapy powstawania galaktyk, Układu Słonecznego, powstanie Ziemi, kształtowanie się atmosfery i pierwszych form życia na Ziemi.
Po krótkiej podróży wysiada się na przystanku w epoce Triasu. 
Tutaj swój początek ma ścieżka JuraParku, która wiedzie przez całą erę mezozoiczną. Ścieżka liczy sobie ok. 1,5 km długości i prowadzi przez teren wyrobiska. 






Na całej jej długości rozmieszczone są rekonstrukcje mezozoicznych gadów i płazów – wszystkie naturalnej wielkości. Największe modele mają nawet 60 m długości, a najwyższe 18 m wysokości. 





W sumie na terenie znajduje się ok. 200 modeli dinozaurów, prezentujących 70 gatunków tych stworzeń.
Na ścieżce zlokalizowany jest też Pawilon Paleontologiczny - jedyne muzeum na świecie, które stoi nad czynnym stanowiskiem paleontologicznym.

Oczywistym jest, że po tylu atrakcjach i długim spacerze była wyprawa na plac zabaw i dmuchawców, bo przecież nie samą nauką człowiek żyje ;)
Plac zabaw jest faktycznie duży, urozmaicony, z wieloma atrakcjami, zwłaszcza jeśli chodzi o zjeżdżalnie. Jest ich sporo i o różnym stopniu trudności. Najwięcej atrakcji jest oczywiście dla dzieci powyżej 7 roku życia, ale maluch też znajda coś dla siebie. 
foto: Internet
Obok placu zabaw jest Park Rozrywki z dmuchanymi zjeżdżalniami, 
trampolinami, pociągiem, kulkami i innymi rozrywkami oraz Bajkowa Kraina Dinozaurów – to labirynt pełen tajemniczych przejść, zjeżdżalni i zakamarków.


Kolejne atrakcje Jura Parku to kino 5D oraz oceanarium prehistoryczne w 3D, gdzie możemy zobaczyć prehistoryczne stwory pływające w oceanie. Niespodzianka - ostatnie stanowisko jest nie tylko 3D, jak się stanie bliżej można doświadczyć jeszcze innych doznań.

foto: Internet
foto: Internet
Na koniec zostawiliśmy sobie plażę i i drugi Park Rozrywki 
z karuzelą dla dzieci, ale i dla dorosłych (nie mogłam sobie odmówić takiej przyjemności), 
statkiem - wahadłem, małym rollercoasterem 
i samochodzikami dla dzieci. 
Na zbiorniku wodnym umiejscowiona jest też trampolina, ale pogoda tego dnia nie sprzyjała kąpielom, więc z żalem (niektórych) musieliśmy temat ominąć.

Park nas tak zafascynował, że wyszliśmy stamtąd o 19.00, jak już zamykali :)
JuraPark w Krasiejowie zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie, dopracowany, czysty, przestrzenny. Sposób przekazywania informacji też w miarę prosty i trafiający do odbiorców. Jakoś nigdy fanką dinozaurów nie byłam, ale to miejsce robi naprawdę dobrą robotę. Jeśli chcecie przeżyć mezozoiczną przygodę to będzie super miejsce. Oprócz Krasiejowa w Polsce są jeszcze dwa JuraParki w Bałtowie i Solcu, ale w Krasiejowie jest ponoć najwięcej modeli dinozaurów.

środa, 1 września 2021

Szlaki rowerowe w Miękini - zielony i czarny

W Miękini zostały nam jeszcze dwie trasy do przejechania, a że trasa czarna ma niecałe 11 km i w pewnym miejscu obie się ze sobą łączą, postanowiliśmy zrobić dwie trasy w jeden dzień.
Znów dojechaliśmy do stacji kolejowej w Miękini, tam zostawiliśmy samochód i ruszyliśmy na zieloną trasę. Ponownie wybraliśmy trasę A i znów jechaliśmy wśród zielonych ścieżek, po polach i lasach. Trasa zielona liczy sobie 23,2  km, a przewyższenia wynoszą 200m


Trasa zwłaszcza przy polach była nieco bardziej zarośnięta niż poprzednie, momentami trawa sięgała aż po pas. 
Było czasami trudno, np. w pewnym momencie droga niespodziewanie i ostro skręca, a za zakrętem jest stromo pod górkę i po pisaku, więc nawet jeśli by się chciało, osoba nieprzygotowana na takie atrakcje nie jest w stanie podjechać pod górkę.
Jedna przeprawa była tak zarośnięta, że trzeba przejechać przez chaszcze malin, czy jeżyn, o czym się boleśnie przekonałam.
Mimo kilku drobnych przeszkód trasa była na prawdę świetna, średnio trudna i jak zwykle super oznakowana, 

chociaż widać, że niektórym chyba to przeszkadza. W dwóch  miejscach spotkaliśmy zniszczone tabliczki, na szczęście jest ich tak dużo, że nie sposób się zgubić.
Po kilkunastu kilometrach trasa dochodzi do Zamku Wojnowice. 
Można wjechać na teren parku, tam pojeździć, rozejrzeć się. 


Niestety restauracja w zamku czynna jest tylko od 16.00 do 18.30, a w budce obok można kupić tylko słodkie rzeczy lub kiełbasę z grilla, no i oczywiście napoje, w tym piwo bezalkoholowe, np. dla rowerzystów.
Właśnie tu, przy zamku w Wojnowicach zaczyna się czarna trasa rowerowa. 
I na tę trasę, w swojej naiwności, też się wybraliśmy ;) Czytając "czarna", nie zapaliło mi się światełko ostrzegawcze, tym bardziej, że widziałam, że na trasie, która liczy 10,7 km są przewyższenia rzędu 200 m ! Początek był bardzo przyjemny, dość szeroka droga, blisko pola, wchodząca delikatnie do lasu.



Nawet się zastanawialiśmy dlaczego zrobili ją jednokierunkową, skoro wcale nie jest węższa od tych poprzednich. 
Trasa cała biegnie przez las, ścieżkami, nie ma chaszczy, pięknie oznakowana. Bardzo przyjemnie, aż do momentu, gdy zjazdy robią się naprawdę strome, z wystającymi korzeniami i kamieniami, podjazdy nie do wjazdu dla takich amatorów jak ja ! Trasa, której nie powstydziliby się kolarze - amatorzy MTB.
A najgorsze było to, że jak się nawet zeszło z roweru, to w ciągu sekundy człowieka obłaziła chmara komarów - dawno nie byłam tak pogryziona ! Nawet nie było jak robić zdjęć
Z trasą sobie nie poradziłam, poddałam się - jak tylko usłyszałam w pobliżu drogę, to wyszłam z lasu i do Wojnowic dojechałam szosą. Trasa jest świetna, ale ja jestem na nią zbyt słaba. Jeśli macie dobry sprzęt i umiejętności - polecam, jeśli nie, odpuścicie sobie. Jak wspominałam trasa jest jednokierunkowa, więc nawet nie ma jak zawrócić. 
Z Wojnowic wróciliśmy na zieloną trasę i tam już spokojnie, bez problemów, zakłóceń, a nawet bez komarów dojechaliśmy do Miękini.
Polecam trasy rowerowy w Miękini, bo naprawdę są świetnie poprowadzone, bardzo dobrze przygotowane i fantastycznie oznakowane. Warto wypróbować !