Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

piątek, 27 września 2019

I cóż że do Szwecji - część piąta - Göteborg

Będąc na Archipelagu Göteborskim trudno nie odwiedzić największego w okolicy  - Göteborga.
Göteborg - mimo, że to drugie co do wielkości miasto w Szwecji, liczy sobie niewiele ponad pół miliona mieszkańców. Jest tu kilka zakładów przemysłowych i przede wszystkim największy w Skandynawii port z nabrzeżami o długości ok. 20 km.
Miasto nie robi wielkiego wrażenia, takie zwyczajne, ani ładne ani brzydkie, dość nowoczesne. Na odbiór pewnie też spory wpływ miała pogoda, bo dzień zwiedzania Göteborga był najbardziej pochmurny i deszczowy z całego naszego pobytu.

W Göteborgu pierwsze nasze kroki skierowaliśmy na tereny przemysłowe. Dlaczego ? Jednym z produktów, z których słynie Szwecja jest Volvo, a właśnie w Göteborgu znajduje się jego kolebka. Na terenach przemysłowych znajduje się fabryka samochodów tej marki oraz muzeum, od którego rozpoczęliśmy spotkanie z Göteborgiem.

W muzeum spotkamy się historią marki Volovo od samego pomysłu
przez ciekawe i zabawne zdjęcia
do całej gamy wyprodukowanych aut

z różnych epok




po prototypy, które nigdy do produkcji nie weszły


Obok samochodów osobowych są też TIRy
samochody z klocków
i inne eksponaty
Wejście do muzeum dla osoby dorosłej kosztuje 100 SVE (ok. 40 zł). Muzeum jest bardzo interesujące i cieszę się, że tam poszliśmy.

Zanim pojechaliśmy do centrum zjechaliśmy jeszcze na tereny industrialne w poszukiwaniu sauny publicznej, znanej z obrazka. W okolicy ulicy Frihamnen znajduje się plac Jubileumparken. Na tym placu prowadzone są różne inwestycje mające zmienić te tereny na bardziej przyjazne mieszkańcom.


Mimo, że nie wygląda to zbyt zachęcająco, na terenie znajduje się skatepark dla deskarzy, ale też dla rolkarzy,
a na zdjęciu, gdzie ta kępa drzew znajduje się basen publiczny z widokiem na miasto oraz sztuczną plażę z drewnianym pomostem. Na terenie zlokalizowane są sauny, przy których znajduje się wanna ze słoną wodą.
Ciekawostkę stanowi sauna, której poszukiwaliśmy

Fasada budynku składa się w 100% z materiałów pochodzących z recyklingu, a ściany szatni są zbudowane z 12 000 szklanych butelek z recyklingu. Sauna znajduje się w rzece na urządzeniu kotwiczącym, używanym wcześniej dla statków.
Niestety z powodu konserwacji sauny nie mogliśmy z niej skorzystać, a do tego jak tam byliśmy to lunął deszcz i skupiliśmy się na szukaniu jakiegoś zadaszenia, żeby choć trochę przeczekać.

Gdy deszcz zelżał pojechaliśmy do centrum. Szukaliśmy parkingu jak najbliżej serca miasta, bo pogoda była niepewna. Parkingi w Göteborgu są drogie 20 SVE za godzinę (ok. 8,50 PLN), ale gdybyśmy w czwórkę jeździli komunikacją miejską wyszłoby podobnie.
Zaparkowaliśmy na parkingu podziemnym, a że dochodziła już 13.00 zapłaciliśmy z góry za 5 godzin, bo parkingi są płatne do 18.00.
Na początek skierowaliśmy się do Feskekôrka, co dosłownie oznacza Kościół Rybny. Jest to jeden z ciekawszych obiektów architektonicznych w mieście.
foto: Internet
Mieści się tam targowisko rybne, choć takie bardzo nowoczesne, czyste i uporządkowane.
Można tam również coś przekąsić :)
Sam budynek pochodzi z 1874 r i leży na kanałem Rosenlund.
Przed budynkiem znajduje się rzeźba - scenka rodzajowa związana tematycznie z halą i handlem rybami.

Stamtąd ruszyliśmy w okolice starego miasta i najstarszej dzielnicy Inom Vallgraven ("W obrębie fosy"). Mijaliśmy różne zabudowy



Minęliśmy galerię ze zdjęciami murali Banksy'ego, ale  się spóźniliśmy, bo już ją zwijali
i doszliśmy do ratusza.
Ratusz zaprojektowany przez Nicodemusa Tessina ukończono w 1673, a rozbudowano w 1936. 

Obok są usytuowane kwatery  Straży Królewskiej, a cały kompleks budynków usytuowany jest na placu Gustawa Adolfa.

Spacerując wzdłuż fosy
trudno przeoczyć kościół Niemiecki (Tyska Kyrkan) z 1623 r., gdzie do dziś msze w nim odprawiane są po niemiecku.
Obok kościoła usytuowane jest Muzeum Miejskie, które opowiada o dziejach regionu i miasta, gdzie zgromadzona ponad milion eksponatów ilustrujących ponad 12 tys. lat historii.

Spacerując po starówce zapuściliśmy się aż na nabrzeże, do portu Lilla Bommen. 
Jest tu zacumowany "Viking" - czteromasztowiec, zbudowany w 1906 r. Jest to prawdopodobnie największy statek żeglowny, jaki kiedykolwiek powstał w Skandynawii - ma 118 m długości i ponad 55 m szerokości. Dziś nie jest już eksploatowany jako statek żeglugowy, tylko mieści się na nim hotel.

W okolicy żaglowca jest usytuowany jest też gmach opery - budowla całkiem oryginalna, lecz daleko jej do budynku opery z Oslo.

Kolejnym dość ciekawym (może z zewnątrz) budynkiem jest 86 metrowy biurowiec zwany szminką (Läppstiftet). Dlaczego ? Szczyt budynku jest w kształcie czerwonej pomadki.

Idąc dalej nabrzeżem dotarliśmy też do Maritiman - marynistycznego muzeum na wodzie, gdzie można zwiedzić aż 13 statków i okrętów.

Dalej skierowaliśmy się w stronę dzielnicy Haga, po drodze mijając ciekawostki

place i uliczki


oraz ukrytą wśród drzew katedrę

Dzielnicy Haga należ do najstarszych w Göteborgu.
Pierwsze małe drewniane domki zaczęły powstawać na tym terenie w 1648 r., jednak po latach, a raczej kilku wiekach, zostały zastąpione przez charakterystyczne landshövdingehuset z pierwszym poziomem murowanym, a drugim drewnianym. Do dziś można je spotkać w tej dzielnicy.



W sercu Hagi, na wzgórzu Risåsberget wznosi się forteca - Skansen Kronan.

Można tam się wspiąć
i zobaczyć dachy Göteborga
bo w sumie nic więcej tam nie ma. Kiedyś to była forteca, później więzienie, a w XX wieku muzeum militarne. Obecnie to centrum konferencyjne i popularne miejsce ślubów.
W północnej części Hagi mieści się Żelazny Rynek, na którym ważono stal. Dziś na środku placu znajduje się fontanna z 1927 r, - pięć kobiet symbolizuje pięć kontynentów, na które wysyłano metal.

W dzielnicy Haga znajduje się też kawiarnia Cafe Husaren, w której można zjeść ponoć największe kannelbulle na świecie

Ciekawostką było dla mnie umiejscowienie w centrum miasta działającej ciepłowni - w centrum, obok zabytków.
Niestety ze względu na pogodę i ograniczenia czasowe i sporo czasu w muzeum Volvo, nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co chcieliśmy, m. in. Muzeum Historii Naturalnej, obserwatorium astronomicznego, czy rozległego Ogrodu Botanicznego. No i oczywiście Lisberg - największego w Skandynawii parku rozrywki, z kolejkami górskimi, domami strachów, karuzelami i innymi atrakcjami.
ale moze jeszcze kiedyś :)
cdn...