Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

poniedziałek, 16 września 2019

I cóż że do Szwecji - część trzecia - Lysekil i fiord Gullmar

Wyspa Skaftö położona jest w gminie Lysekil.
Lysekil to miasto (prawa miejskie 1903), które zamieszkuje ok. 7.500 mieszkańców. Nie jest duże, ale można tu zajrzeć na chwilę.
W naszego domku rozpościerał się widok na Lysekil, bo choć drogą (z przeprawą promową) było oddalone o ok. 25 km, to w linii prostej było to zaledwie 2 km. Widać go było nawet z okna ;)
Lysekil usytuowane jest nad jedynym w Szwecji autentycznym fiordem - fiordem Gullmar. Jest długi na 25 km, a jego szerokość osiąga do 3 km. Linia brzegowa, jak na prawdziwy fiord przystało, to przeważnie strome ściany skalne i klify.





Do Lysekil popłynęliśmy już pierwszego dnia promem osobowym. Chcieliśmy płynąć do Fiskebäckskil, ale bilet 2 godzinny kosztował 44 SVE (ok.20 zł), więc zdecydowaliśmy się popłynąć do Lysekil i wrócić na ten sam bilet do Fiskebäckskil.
Najbardziej charakterystycznym punktem widocznym już z daleka jest kościół.
Kościół jak kościół, jednak ciekawostką jest, że są tam - nie tylko w tym, ale w innych też widzieliśmy - zlokalizowane kawiarnie. I to nie gdzieś w podziemiach, ale centralnie przed ołtarzem
Udało nam się też zobaczyć starą część miasteczka - bardzo ładne i zadbane.



Wyrobiliśmy się w dwie godziny, ale i tak postanowiliśmy tam wrócić.
Mieliśmy plan, żeby wybrać się na focze safari połączone ze zwiedzaniem największej atrakcji w mieście - Havet Hus - jednego z największych w kraju akwarium. Zdzwoniliśmy dzień wcześniej, żeby zarezerwować i co się okazało ? Oczywiście - już po sezonie, ostatnie focze safari odbyło się tydzień wcześniej, a teraz to nic i tak się nie da zrobić, bo łódka już jest w konserwacji.
Do samego akwarium też nie poszliśmy, bo poczytaliśmy, pooglądaliśmy zdjęcia w internecie i doszliśmy do wniosku, że nic tam ciekawego nie ma.
Poszliśmy za to na treking po skałach w rezerwacie naturalnym Stångehuvud, w poszukiwaniu białego domku. Rezerwat utworzono w celu ochrony wyjątkowego granitu Bohus.




Było naprawdę pięknie

Wróciliśmy potem ścieżką
wprost na kąpielisko, gdzie nawet kilka osób odpoczywało.


Było jeszcze dość wcześnie, więc pojechaliśmy dalej i dojechaliśmy do spokojnej osady Skalhamn

gdzie wśród skał znów skorzystaliśmy z morskich kąpieli

cdn...

4 komentarze:

  1. Czy tylko mnie szczęka opadła do samej ziemi, kiedy zobaczyłam tę kawiarnię w kościele???

    Ja rozumiem, że są całe niegdysiejsze obiekty sakralne przerobione na np. kluby/restauracje, ale takiego czegoś "pół na pół" to jeszcze nie widziałam, jak żyję. To głównie dla członków wspólnoty, czy jest to po prostu sposób na dorabianie do budżetu parafii? Wiadomo Ci coś, Elso, na ten temat?

    Domek wprost uroczy! Idealny przykład ilustrujący powiedzenie "małe jest piękne!" A co to właściwie jest? Domek letniskowy? Budka ratownika? Cela dla eremity? Toaleta? ;) Jeszcze coś innego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawiarnia była ogólnodostępna. Jak weszliśmy nieco zaskoczeni, to zapraszali nas do środka, więc raczej nie tylko dla wspólnoty. Zresztą w tych kościołach które zwiedzaliśmy, wspólnota zbierała się na zapleczu. Trzeba wziąć pod uwagę też fakt, ze protestanci mają troszkę inne podejście do budynku kościoła niz katolicy.

      Domek sobie po prostu stał, był zamknięty, ale w środku pusty, bo zaglądałam do środka przez okienko. Budka ratownika na pewno nie, bo w tym miejscu są bardzo wysokie klify i nie ma możliwości kąpieli :)

      Usuń
  2. to o co chciałam dopytać już Taita napisała ale też musze powiedzieć, że kawiarnia w kościele jest rewelacyjna choć dla katolika (patrz ja) szokująca :DDD ale fakt protestanci czy ewangelicy jednak są trochę bardziej "wyluzowani" żeby nie napisać nowocześni i może to jest tak, że żeby ludzi zachęcić do bywania częściej w kościele powstają takie miejsca. Przyjdą pogadają, napiją się kawy, może zostaną na jakieś nabożeństwo. W zasadzie pierwsze słyszę ale szczerze to mnie to nie szokuje. Uważam, że fajny pomysł :)

    Domek myślałam że to jakaś szopa czy coś ...

    OdpowiedzUsuń