Informacyjnie

Ten blog powstał przede wszystkim po to, żeby spisać swoje wspomnienia z podróży, bo pamięć jest ulotna. Od wielu lat staram się tworzyć notatki z każdego wyjazdu i jestem zdziwiona jak wiele szczegółów się zaciera.
Jeśli przy okazji ktoś może znaleźć coś dla siebie - podpowiedzi, rady, pomysły na podróż - będzie mi bardzo miło.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są zrobione przeze mnie lub przez mojego Męża, jeśli korzystam ze zdjęć z netu będzie o tym stosowna informacja.
Zapraszam do czytania

czwartek, 5 września 2019

I cóż że do Szwecji - część pierwsza - tak ogólnie

W sumie to Szwecja mnie nie zaskoczyła.
Spodziewałam się efektu "wow" i tak właśnie było. Spodziewałam się kolorowych domków, magicznych zatoczek, zapierających dech widoków i obcowania z naturą. Spodziewałam się spokoju, ciszy, ładu, porządku. I wszystkiego tego co wymieniłam miałam pod dostatkiem. Szwecja spodobała mi się się tak bardzo jak się tego spodziewałam, jak znałam ją z opowiadań, zdjęć, książek i pocztówek.
Owszem, zaskakiwała mnie również, np. pogoda - większość naszego pobytu było ciepło, wręcz gorąco, nawet jak padał deszcz, to temperatura oscylowała w okolicach 20 stopni. Zaskoczyło mnie, że Szwedzi szybko jeżdżą i nie uważają na przejściach na pieszych, choć słyszałam opowieści, że są bardzo przepisowi i jak ktoś przekracza prędkość to potrafią zadzwonić na policję. A tam - jechaliśmy z przepisową prędkością (120 km/h/) i dosłownie wszyscy nas wyprzedzali !
Najbardziej jednak zaskoczyło mnie, że w ostatnim tygodniu sierpnia, przy pięknej pogodzie nadmorskie miejscowości były jak wymarłe. Piękne miejsca i nikogo, puste plaże, puste kąpieliska, pozamykane lokale i knajpki, a nawet większość atrakcji np. focze safari.

W Szwecji spędzaliśmy czas w regionie Västra Götaland, na Archipelagu Göteborskim. Jest to region położony na zachodnim wybrzeżu Szwecji, a jego stolicą jest Göteborg.
Do Szwecji pojechaliśmy swoim samochodem, a właściwie popłynęliśmy promem ze Świnoujścia do Ystad. Płynęliśmy w nocy, mieliśmy czteroosobową kajutę, więc spokojnie się przespaliśmy. Koszt promu: kajuta 4-osobowa + samochód w dwie strony ok. 2.100 zł, czyli ok. 525 zł za osobę w dwie strony.
Z Ystad do Fiskebäckskil jest ok. 430 km, a to właśnie tam, a ściślej w Östersidan mieliśmy wynajęty dom. Wynajmowaliśmy przez firmę Novasol, co polecam, bo mają fajne oferty w dobrych cenach. Za nasz domek: w pełni wyposażona kuchnia, łazienka, dwie sypialnie, salon z kominkiem i jadania na werandzie zapłaciliśmy 2.650 zł za tydzień.





A lokalizacja domku powaliła mnie już w pierwszym dniu. Domek na skałce, w widokiem na morze - bajka.




Do tego, mimo, że  wokół pełno podobnych domków, wszystko puste, nikogo.

A co robiliśmy w Szwecji ? Zwiedzaliśmy malownicze miejscowości,
chodziliśmy po lasach i skałkach,

dziwiliśmy się ilości i wielkości grzybów w lasach,
kąpaliśmy się w Morzu Północnym,
w Göteborgu jedliśmy największe kanelbulle, byliśmy w Królewskim Wąwozie w Fjällbace, podziwialiśmy petroglify w Tanum, pływaliśmy promami, karmiliśmy łosie w rezerwacie,
gotowaliśmy zupę rybną
i zajadaliśmy się lodami z lukrecji.
A czasem nawet odpoczywaliśmy ;)
cdn...

7 komentarzy:

  1. Oooo a może Szwedzi mają wakacje w innym terminie i dlatego te puste kąpieliska i plaże ?? może u nich sierpień jest już poza sezonem ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie to sezon u nich trwa od 15.06 do 15.08, ale to grzech nie korzystać z takiej pogody i takich miejsc ;)

      Usuń
    2. to faktycznie ciekawe :)

      Usuń
  2. Why, why, why??? Dlaczego nie zabraliście mnie ze sobą?! ;) Ale pięknie! Domek skromny, ale jednocześnie w miarę nowoczesny :) I taki szwedzki - bez zbędnego plastiku, bez pstrokacizny.

    Dobrze wiedzieć, że końcówka sierpnia to zmniejszony ruch turystyczny, dla mnie to zdecydowanie duży plus. A Wy jak na to się zapatrywaliście? Odpowiadało Wam, czy liczyliście na przykład na większą interakcję z lokalsami? :) Co wolisz: prom czy samolot?

    Nie lubię lukrecji, tzn. ani herbaty ani cukierków, bo w takiej postaci miałam z nią do czynienia, nie wiem zatem, czy lody trafiłyby w mój gust. Na pewno nie byłyby moim pierwszym wyborem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było wprost idealnie. Jak wiesz, ja też tłumów nie lubię, ale czasem choć jedna knajpka czynna by się przydała ;) Dużo i tak chodziliśmy po lasach i bezdrożach :)
      Samolot czy prom ? Chyba jednak samolot, bo to spora oszczędność czasu - w Wrocławia do Świnoujścia autostradą średnia przyjemność. A koszty promu i własny samochód, a koszty samolotu i wypożyczony samochód podobne. A że wcześniej nie nocowaliśmy na promie, to dla odmiany postanowiliśmy promem ;) Źle zrobiliśmy, ze nie wzięliśmy ze sobą rowerów, myśleliśmy, że tam wypożyczymy, ale ... było po sezonie ;)
      Jak Ci cukierki z lukrecji nie smakowały, to lody pewnie też nie ;)

      Usuń
    2. To fakt, wiem, co masz na myśli, bo byłam kiedyś w takiej fajnej irlandzkiej mieścince, gdzie nie było tłumów, ale jednocześnie nie szło nic zjeść na mieście, bo wszystko zamknięte [oprócz jednego lokalu z chińską kuchnią - nie dla mnie - i fast-foodu].

      Prawda, samolot znacznie szybszy, ale też ma swoje minusy. Najlepiej mieszkać blisko promu ;) Jechałam kiedyś przez całą Polskę z południa na północ i wiem, ile to czasu zabiera, oraz jak męczy.

      Usuń
    3. Niby te drogi teraz coraz lepsze S3 jedzie się super i dość szybko, ale to zawsze ok. 500 km.

      Usuń